W Södermalm wciąż liżą rany po nieplanowanej wpadce z Kristianstad, lecz jeśli do prawdopodobnie najważniejszego dwumeczu w historii klubu przeciwko lizbońskiej Benfice piłkarki Bajen chcą przygotowywać się w nieco bardziej optymistycznych nastrojach, to derbową potyczkę na Grimsta Idrottsplats muszą wygrać w naprawdę przekonującym stylu. Okoliczności zdają się wciąż aktualnym mistrzyniom Szwecji sprzyjać, bo coraz bliższa powrotu do optymalnej dyspozycji zdrowotnej wydaje się być Anna Jøsendal, jej rodaczka Cathnka Tandberg strzela tak regularnie, jak robiła to podczas swoich najlepszych chwil w Linköping, a wahadła Holmberg – Andersson stanowią nie lada wyzwanie nie tylko dla rywalek z krajowego podwórka. Obowiązek dopisania do swojego dorobku kolejnego zwycięstwa spoczywa także na liderkach z Malmö, dla których jednak Behrn Arena w Örebro wielokrotnie stawała się już areną traum i frustracji. Podobnie zresztą jak dla innych wyżej notowanych ekip, które nawet podczas tegorocznej kampanii nie miały bynajmniej na stadionie w Närke łatwej przeprawy. Rosengård nie zamierza się jednak przesadnie tymi statystykami emocjonować i po prostu zrobić swoje, gdyż Holdt, Tanikawa, Schough, Seger i spółka realnie stoją w tej chwili u progu napisania naprawdę niebywałej historii i głupio byłoby akurat w takim spotkaniu tę jedyną i niepowtarzalną szansę zaprzepaścić.
Zarówno Kristianstad, jak i AIK rozpoczęły jesienne granie od wyraźnego falstartu, ale o ile w północno-wschodniej Skanii napędzana dwucylindrowym, islandzkim silnikiem maszyna z każdym kolejnym meczem nabierała rozpędu, o tyle w obozie beniaminka z Solnej działo się najpierw źle, później gorzej, a ostatnio wręcz fatalnie. Miała być nowa jakość, miało być nieszablonowe podejście polegające na szukaniu potencjalnych liderek na nieodkrytych wcześniej rynkach, a póki co fani stołecznych Gryzoni dostali kolejną powtórkę z rozrywki w postaci odbicia się ich ukochanego zespołu od poważnego, pierwszoligowego grania. I jeśli nie uda się tego bałaganu w miarę szybko i sensownie ogarnąć, to historia ta może już za niespełna dwa miesiące znaleźć iście katastrofalny epilog. Wszak ewentualna degradacja przy takich nakładach zarówno finansowych, jak i personalnych, byłaby osobistą porażką każdego, kto w jakimkolwiek stopniu partycypował w tworzeniu tegorocznej, sportowo-biznesowej strategii AIK. Skoro jesteśmy już w temacie ligowych przegrywów, to coraz śmielej poczynają sobie w tym mało chlubnym zestawieniu także Djurgården oraz Linköping, które na boiskach Damallsvenskan wygrały jak dotąd po wznowieniu rozgrywek dokładnie… zero meczów. I w obu przypadkach jest to bilans doprawdy wstydliwy, choć z całkiem odmiennych powodów. Mogłoby się wydawać, iż bezpośrednie starcie będzie dla znajdujących się w ewidentnym dołku drużyn idealną okazją do odwrócenia złej passy, ale ostatnie popisy tego duetu podpowiadają, że tak bardzo pożądanego zwycięstwa równie dobrze może nie doczekać się ostatecznie żadna ze stron. Swój dorobek o trzy oczka powinny za to poprawić piłkarki Vittsjö, bo choć w drużynie trenera Axeldala gole niezmiennie strzela wyłącznie Tanya Boychuk, to w derbowej potyczce z Trelleborgiem właśnie ta posiadająca ukraińskie korzenie Kanadyjka może okazać się czynnikiem decydującym. Choć w Hässleholm i okolicach mocno wierzą w to, że w osiągnięciu oczekiwanego wyniku wydatne pomogą jej także letnie wzmocnienia Vittsjö, ze szczególnym uwzględnieniem innych przedstawicielek kontynentu północnoamerykańskiego: Jaidy Nyby oraz Lisy Pechersky.