Momenty były. Francja jedzie na Euro [WIDEO]
eliminacje Mistrzostw Europy Świat

Momenty były. Francja jedzie na Euro [WIDEO]

 Nazwanie piątkowego meczu na Stade Gaston Gérard nudnym, piłkarskim widowiskiem byłoby chyba pewnym nadużyciem, bo jednak teoretycznie nie zabrakło w nim ani intensywności, ani klarownych sytuacji, ani nawet gry w nieco wyższym pressingu. Oba zespoły ani przez moment nie dały nam jednak zapomnieć, że już za chwileczkę, już za momencik czekają je zdecydowanie poważniejsze wyzwania, a tego dnia chodzi w pierwszej kolejności o to, aby niepotrzebnie nie narobić sobie dodatkowych i nikomu niepotrzebnych problemów. W takich okolicznościach także da się jednak zaprezentować coś absolutnie niestandardowego i gdy w 32. minucie pierwszej połowy Sakina Karchaoui zdecydowała się na uderzenie z dystansu w samo okienko bramki Zeciry Musovic, jej strzał z podziwem oklaskiwali solidarnie kibice francuscy, szwedzcy i zapewne także ci neutralni, jeśli akurat zdarzyło im się odwiedzić tego wieczora stadion w Dijon. Gol autorstwa coraz śmielej pretendującej do miana najlepszej lewej defensorki świata zawodniczki PSG był niewątpliwie ozdobą tego starcia, lecz to nie on rozstrzygnął ostatecznie kwestię bezpośredniego awansu na przyszłoroczne EURO na korzyść Francuzek. To akurat stało się udziałem Marie-Antoinette Katoto, która od czasów juniorskich ewidentnie ma patent na szwedzkie bramkarki i nie ma przy tym znaczenia, czy mówimy akurat o futbolu klubowym, czy reprezentacyjnym. Tym razem 25-letnia paryżanka skwapliwie wykorzystała brak jakiejkolwiek konkretnej reakcji ze strony naszych defensorek, z najbliższej odległości wpychając piłkę do bramki bezradnej Musovic. Inna sprawa, że przy tym golu swój udział miała także niezastąpiona w podobnych sytuacjach Wendie Renard, która jak widać asysty przy ofensywnych stałych fragmentach gry zalicza nawet wówczas, gdy jej zespół ewidentnie nie chce zdradzać szlifowanych zapewne pod kątem nadchodzących wielkimi krokami Igrzysk Olimpijskich wariantów. A obserwując na przykład niesamowicie produktywną w tym aspekcie Kenzę Dali, możemy być pewni, iż trener Herve Renard czymś nas na przełomie lipca i sierpnia zaskoczy.

sakina
Gol Sakiny Karchaoui był ozdobą nie tylko meczu w Dijon, lecz całych eliminacji EURO 2025 (Fot. FFF)

 

 Francja wygrała zasłużenie, gdyż na przestrzeni dziewięćdziesięciu minut była zespołem konkretniejszym, bardziej proaktywnym i częściej narzucającym swoim rywalkom rytm gry. Nie możemy jednak zapominać o fakcie, iż Szwedki także miały w Dijon swoje małe chwile radości, a jedną z tych, które wyjazdu do urokliwej Burgundii szybko nie zapomną, jest niewątpliwie Josefine Rybrink. Stoperka Häcken nie ma wprawdzie za sobą wybitnej rundy na boiskach Damallsvenskan, ale sytuacja z początku drugiej połowy wczorajszego meczu z nawiązką wynagrodziła jej wszystkie ligowe niewygody i turbulencje. Premierowy gol w seniorskiej kadrze był oczywiście w jakimś stopniu efektem szczęśliwego splotu sprzyjających okoliczności, bo przecież brzemiennego w skutkach kiksu naciskanej przez Sofię Jakobsson Sandie Toletti nijak nie dało się przewidzieć, ale musimy oddać Rybrink, że w najważniejszym momencie znalazła się dokładnie tam, gdzie być powinna i zgubiwszy uprzednio krycie, pewnym strzałem wpakowała futbolówkę do siatki. I ten fakt warto odpowiednio docenić, bo przecież każdy z nas bez trudu podałby przykłady klasycznych napastniczek, które w analogicznych sytuacjach potrafiły mieć z finalizacją nie lada problem. Stoperka z Hisingen go nie miała, dzięki czemu odebrała przysługującą jej z tego tytułu nagrodę.

A co jeszcze możemy ze szwedzkiej perspektywy zaakcentować po stronie plusów dodatnich? Z pewnością dwie kapitalne interwencje Zeciry Musovic (przy obu francuskich golach bramkarka Chelsea była raczej bez szans), które w pewnym sensie utrzymywały nas w meczu aż do ostatniego gwizdka serbskiej sędzi. Jasne, nie był to w wykonaniu pochodzącej z Dalarny, a wychowanej w Skanii golkiperki koncert na miarę pamiętnych meczów przeciwko Wolfsburgowi lub reprezentacji USA, ale jeśli selekcjoner oczekiwał impulsu przemawiającego za tym, aby to właśnie do Musovic należał wirtualny trykot z numerem jeden, to niewątpliwie go otrzymał. Skoro jesteśmy już przy zawodniczkach Chelsea, to zatrzymać musimy się koniecznie przy nazwisku Johanny Kaneryd. Wczorajszy mecz był dla dynamicznej skrzydłowej spod Sztokholmu niezwykle wymagającym testem, a zadania swoją postawą na boisku nie ułatwiały jej… ani Francuzki, ani Szwedki. Zawodniczka mistrzyń Anglii i tak potrafiła jednak zaznaczyć na placu gry swoją obecność, już w pierwszych minutach stwarzając w szesnastce gospodyń niemałe zamieszanie, a następnie bez wytchnienia szukała sobie wolnych przestrzeni, absorbując w ten sposób uwagę nie tylko Karchaoui, ale także okazjonalnie dublującej jej pozycję Renard oraz często wspomagającej formację defensywną Toletti. To wszystko sprawiało, że na nieco mniejszej presji dało się atakować lewą flanką i jeden z takich błyskawicznych wypadów mógł nawet przynieść nam powodzenie. Długim, prostopadłym podaniem à la Kristianstad popisała się wówczas ustawiona tym razem na wahadle Jonna Andersson, Fridolina Rolfö doskonale urwała się De Almeidzie, ale strzał piłkarki Barcelony na rzut rożny sparowała ostatecznie Peyraud-Magnin. Pojedyncze promyki nadziei jak najbardziej zatem na francuskiej ziemi przebijały i choć poza pierwszym kwadransem drugiej połowy inicjatywa bez wątpienia należała do gospodyń, to zawsze miło skonstatować, że w meczu o takim obrazie naszą jedyną wartościową bronią nie są wyłącznie stałe fragmenty, a z ruchomej piłki także potrafimy cokolwiek wykreować.

Przed meczem zastanawiałem się, czy lipcowy wieczór będzie kolejnym z serii zmarnowanych przez szwedzki sztab szkoleniowy i trzeba chyba uczciwie stwierdzić, że o niczym podobnym mowy być nie może. I nawet jeśli w jakimś procencie wyniknęło to z czynników obiektywnych, to jednak obejrzenie kadry w wersji odbiegającej nieco od tej jedynej zdaniem Gerhardssona i Wikmana słusznej było cokolwiek odświeżającym doświadczeniem. I nie chodzi tu jedynie o wystawienie na szpicy absolutnej debiutantki w osobie Evelyn Ijeh (niczego nie popsuła, swoje kilometry wybiegała, choć przy nieco lepszym kierunkowym przyjęciu mogłaby nawet zostać jedną z bohaterek dnia), ale również o dawno niewidziany powrót do gry trójką z tyłu, czy też zestawienie na wahadłach dwóch zawodniczek o biegunowo odmiennych inklinacjach (Jakobsson – Andersson). Z zainteresowaniem obserwowaliśmy także, jak w środku pola poradzi sobie nieograny w tym składzie osobowym duet Bennison – Zigiotti i eksperyment ten jak najbardziej spełnił swoją rolę, pozostawiając nam sporo materiału do analizy. Po przeciwnej stronie w tych sektorach boiska biegały bowiem tak uznane marki jak Grace Geyoro czy Kenza Dali i choć to Francja – szczególnie w okresach wskakiwania tej ekipy na wyższe obroty – niepodzielnie panowała w środkowej tercji boiska, to taki sprawdzian ze szwedzkiej perspektywy zdecydowanie możemy nazwać wartościowym. A mówiąc bez cienia ironii, obie nasze pomocniczki pochwalić należy za ofiarność i absurdalną wręcz liczbę zablokowanych strzałów oraz dośrodkowań, które to w przynajmniej kilku sytuacjach nie pozwoliły gospodyniom stworzyć konkretnego zagrożenia w bezpośrednim sąsiedztwie bramki Musovic. Cieszyć może także solidny procent wygranych pojedynków powietrznych, choć warto pamiętać, iż przy naszej charakterystyce gry, akurat w tym elemencie w zasadzie musimy powtarzalnie ocierać się o perfekcję.

Po wczorajszym zwycięstwie nad Irlandią, angielskie media poszły w narrację, że oto od wywalczenia bezpośredniego awansu na szwajcarskie EURO, dzieli kadrę Sariny Wiegman jeden mecz. I jest to niewątpliwie prawda, choć nieśmiało zauważamy, iż jeszcze przed rozegraniem piątej kolejki było w zasadzie jasne, że w analogicznym położeniu będą znajdować się Szwedki. To wtorkowe starcie na Gamla Ullevi zadecyduje, czy jesienią czekać nas będą dwuetapowe baraże, czy może to aktualne mistrzynie Europy będą miały sposobność powalczyć w tej mało komfortowej dogrywce. Ale o tym więcej już w kolejnym odcinku…

fraswe

Jared Burzynski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!