Na kultowym obiekcie w Hisingen zabrakło tak naprawdę jedynie goli, ale doskonale zdajemy sobie sprawę, że te ostatnie nie wszystkim sympatykom futbolu są bynajmniej niezbędne do szczęścia. Obiektywna ocena samej gry wskazywałaby jednoznacznie, że nieco bliżej zwycięstwa były w niedzielne popołudnie gościnie ze Skanii, ale Jennifer Falk rozegrała w bramce Häcken taką poezję, że śmiało moglibyśmy umieścić ten jednoosobowy performance w jednym rzędzie chociażby z Zecirą Musovic zatrzymującą na mundialu reprezentację USA czy w pucharowej fazie Ligi Mistrzyń VfL Wolfsburg. Podopieczne trenera Angergårda wykreowały sobie więcej czystych sytuacji niż pewnie same to sobie wizualizowały, ale 31-letnia golkiperka postawiła na linii bramkowej mur, którego sforsować nie dało się żadną znaną nam siłą. Prostopadłe piłki, regularnie posyłane przez Emmę Petrovic oraz Clare Polkinghorne w kierunku napastniczek KDFF, robiły w defensywie wicemistrzyń Szwecji zaskakująco dużo chaosu, ale nawet gdy Tabby Tindell lub Hlin Eiriksdottir znalazły się w sytuacji jedna na jedną z Falk, to bramkarka za każdym razem wychodziła z takiego pojedynku obronną ręką. Szczęścia z dystansu bezskutecznie próbowały Alanen i Arnadottir, po jednym z perfekcyjnie rozegranych stałych fragmentów bliska przełamania bramkowej niemocy była nawet skupiona zazwyczaj przede wszystkim na bronieniu Carly Wickenheiser, ale choć spełnienie było blisko, to zupełnie jak w przypadku poprzedniej rywalizacji tych ekip, fani z Kristianstad znów mogli jedynie kręcić z niedowierzaniem głowami. W tej całej laurce dla gościń należy jednak podkreślić, że piłkarki Häcken także nie rozegrały tego dnia słabego meczu i to także za ich sprawą kibice na Bravida Arenie właściwie nie mieli sposobności się nudzić. Dobre wejście w mecz tradycyjnie zanotowała Anna Sandberg (niestety z powodu kontuzji nie było jej dane dograć spotkania do końca), a nieco bardziej aktywna od swojej vis-à-vis Monica Jusu Bah raz po raz posyłała w szesnastkę Moy Olsson kąśliwe dośrodkowania, po których sympatykom Pomarańczowych robiło się naprawdę gorąco. To wszystko nie przełożyło się ostatecznie na choćby jednego gola, ale piłkarki z Hisingen swoje szanse jak najbardziej miały i nawet jeśli nie do nich należała inicjatywa, to za współtworzenie naprawdę emocjonującego widowiska szacunek i brawa jak najbardziej się należą. Bo przecież w ostatnim kwadransie mieliśmy klasyczną grę od jednego pola karnego do drugiego i choć bardzo długo wydawało nam się, że ktoś wreszcie otworzy tu wynik, to nijak nie byliśmy w stanie wskazać zespołu, któremu sztuka ta się ostatecznie uda.
Sporo uwagi poświęciliśmy wydarzeniom na Behrn Arenie, ale to tam działo się zdecydowanie najwięcej i najciekawiej. Z pozostałych wydarzeń na pierwszy plan z pewnością wysuwa się za to niebywała wręcz efektywność zawodniczek Hammarby, które oddały w Norrköping trzy celne strzały (przy sześciu takich próbach rywalek) i… pokonały ekipę z Platinumcars Areny w stosunku 3-0. Statystykę tę przywołujemy jednak przede wszystkim w ramach ciekawostki, gdyż tego zwycięstwa Bajen żadną miarą nie możemy sklasyfikować jako szczęśliwego lub przypadkowego. Podopieczne trenera Sjögrena rozegrały bowiem jeden z lepszych meczów w trwającej właśnie ligowej kampanii, a Ellen Wangerheim oraz Smilla Holmberg raz jeszcze udowodniły, że to właśnie do nich należeć będzie przyszłość szwedzkiego futbolu. I mamy wielką nadzieję, że nie tylko tego w wydaniu klubowym. Po fenomenalnym początku gwałtownie wyhamowała Bromma, która ani trochę nie przypomina bezkompromisowego zespołu z przełomu kwietnia i maja. Tym razem piłkarki z zachodniego Sztokholmu nie podjęły nawet walki w derbowej potyczce z Djurgården i wobec tak biernej postawy koleżanek z pola, nawet wyczyniająca cuda w bramce Anna Koivunen nie była w stanie uratować im jeszcze jednego remisu do kolekcji. Podziałem punktów zakończyła się natomiast rywalizacja Vittsjö i Örebro, choć gospodyniom raz jeszcze udało się w doliczonym czasie gry umieścić futbolówkę w siatce Clary Ekstrand. Tym razem sędzia odgwizdał jednak nieprzepisowe zagranie jednej z piłkarek ze Skanii, dzięki czemu na Behrn Arenie uniknęli jeszcze jednej porażki w trybie last minute. Växjö nadspodziewanie mocno postawiło się faworyzowanemu Linköping, ale to Lwice z Östergötland miały w swoich szeregach królową strzelczyń z poprzedniego sezonu, która ewidentnie zdaje się odnajdywać zagubioną przed kilkoma miesiącami dyspozycję. Rywalizację liderek z czerwoną latarnią Damallsvenskan najlepiej i najcelniej podsumować krótkimi hasłami: dwucyfrówki nie było, czystego konta po stronie Rosengård również (a to ci niespodzianka!), Öling z hat-trickiem, Bredgaard z dubletem i transferem najprawdopodobniej do włoskiej Serie A, oba kluby umocniły się na zajmowanych uprzednio pozycjach i niewiele przemawia za tym, aby w najbliższym czasie miały je opuścić.
Komplet wyników:
Klasyfikacje indywidualne:
Klasyfikacje drużynowe:
Przejściowa tabela:
#pokolejce