Kulki znów idą w ruch
Świat UEFA Women's Champions League UEFA Womens Champions League

Kulki znów idą w ruch

 Pierwsze po gruntownej reformie europejskich pucharów zwycięskie eliminacje w ścieżce ligowej, historyczny udział dwóch przedstawicieli Damallsvenskan w fazie grupowej i wreszcie przepiękna, jesienno-zimowo-wiosenna bajka z zawodniczkami Häcken w rolach głównych, która pisała się na naszych oczach przez wiele miesięcy, prowadząc nas z wietrznego Enschede, przed Madryt i Londyn, aż do kultowego, paryskiego Parku Książąt – niezwykle emocjonujący sezon 2023-24 w Lidze Mistrzyń niewątpliwie pozostanie dla wszystkich fanów szwedzkiej piłki niezapomniany. A jeśli macie szczęście przynależeć do grona tych, którym właśnie klub z Hisingen jest szczególnie bliski, to gole Rosy Kafaji, przepiękne strzały z dystansu Katariiny Kosoli, odwaga Felicii Schröder, ofiarność Filippy Curmark i Mariki Bergman Lundin, ratujące bezcenne punkty interwencje Jennifer Falk, czy wreszcie obraz odkupiającej swoje winy Anny Sandberg, pozostaną już z wami na zawsze.

rosa
W poprzedniej edycji Ligi Mistrzyń fenomenalna Rosa Kafaji potrafiła uciszyć stadiony między innymi w Paryżu i Madrycie (Fot. Getty Images)

Pierwsze po gruntownej reformie europejskich pucharów zwycięskie eliminacje w ścieżce ligowej, historyczny udział dwóch przedstawicieli Damallsvenskan w fazie grupowej i wreszcie przepiękna, jesienno-zimowo-wiosenna bajka z zawodniczkami Häcken w rolach głównych, która pisała się na naszych oczach przez wiele miesięcy, prowadząc nas z wietrznego Enschede, przed Madryt i Londyn, aż do kultowego, paryskiego Parku Książąt – niezwykle emocjonujący sezon 2023-24 w Lidze Mistrzyń niewątpliwie pozostanie dla wszystkich fanów szwedzkiej piłki niezapomniany. A jeśli macie szczęście przynależeć do grona tych, którym właśnie klub z Hisingen jest szczególnie bliski, to gole Rosy Kafaji, przepiękne strzały z dystansu Katariiny Kosoli, odwaga Felicii Schröder, ofiarność Filippy Curmark i Mariki Bergman Lundin, ratujące bezcenne punkty interwencje Jennifer Falk, czy wreszcie obraz odkupiającej swoje winy Anny Sandberg, pozostaną już z wami na zawsze. I jest to zdecydowanie pozytywna wiadomość, bo przecież między innymi dla takich właśnie wspomnień wszyscy zachwyciliśmy się pewnego dnia akurat tą dyscypliną sportu. Życie nie znosi jednak przestojów i choć przeszłości nikt nam nie odbierze, to patrzeć należy przede wszystkim przed siebie. A okazja ku temu nadarza się wyjątkowa, wszak już w tym tygodniu szwajcarski Nyon raz jeszcze stanie się jednym z centralnych punktów na futbolowej mapie Europy. I choć w najbliższy piątek nazwy swoich przeciwniczek w dwóch początkowych rundach kwalifikacyjnych poznają tylko w Linköping (sympatycy Hammarby oraz Häcken podobne emocje przeżywać będą dopiero 9. września), to już teraz przyjrzymy się bliżej ścieżce, która każdego z naszych pucharowiczów może potencjalnie zaprowadzić aż do fazy grupowej. Wszystkie te rozważania sugerujemy oczywiście wziąć w odpowiedni nawias, ale bez względu na indywidualne podejście do tematu, zgodzimy się z całą pewnością co do jednego – łatwo to już było, a z tak poważnym wyzwaniem szwedzka piłka klubowa na podobnym etapie rozgrywek nie mierzyła się jeszcze nigdy w historii. Ścieżka ligowa sprawia wrażenie nie tyle wyzwania, co pokręconego do granic elementarnej logiki labiryntu bez jakichkolwiek dostrzegalnych na ten moment wejść i wyjść, zaś teoretycznie łatwiejsza droga mistrzowska zawiera w sobie tak wiele potencjalnych pułapek, że trenerowi Martinowi Sjögrenowi zalecamy wyjątkową ostrożność podczas ewentualnych prób ich rozbrajania. Zacznijmy jednak chronologicznie i złóżmy w tym celu krótką, niezapowiedzianą wizytę w Östergötland…

01. lfc

Miało być trudno i wymagająco? Ależ proszę bardzo! Listę prawdopodobnych rywalek Linköping otwiera prowadzony przez Jonasa Eidevalla londyński Arsenal, który niemal dokładnie dwanaście miesięcy temu przyjechał na Bilbörsen Arenę bez meczowego rytmu, w zasadzie w środku okresu przygotowawczego, ale ani trochę nie przeszkodziło to naszpikowanej gwiazdami światowych boisk drużynie z angielskiej WSL w odniesieniu spokojnego, trzybramkowego zwycięstwa. Na powyższej liście znajdziemy także kluby, z którymi ostatnimi czasy – z różnym efektem – mierzyły się inne przedstawicielki szwedzkiej ekstraklasy. W grupowych dwumeczach niemiecki Eintracht Frankfurt dwukrotnie wypunktował FC Rosengård, a szczególnie bolesna okazała się dla fanów ze Skanii wyjazdowa klęska 0-5 na Waldstadionie. Zdecydowanie przyjemniejsze wspomnienia z potyczek z francuskim Paris FC mają za to w Hisingen, gdyż podopieczne libańskiego trenera Maka Adama Linda najpierw w niesamowitych okolicznościach przywiozły z francuskiej stolicy zwycięstwo 2-1, a następnie osiągnęły na Bravida Arenie w pełni satysfakcjonujący je wówczas bezbramkowy remis. Brøndby oraz Ajax to z kolei zespoły doskonale znane w Kristianstad, ale o ile duńską przeszkodę udało się piłkarkom Elisabet Gunnarsdottir nie bez kłopotów przeskoczyć, o tyle Holenderki okazały się zbyt wymagającymi przeciwniczkami, a pokonanie ekipy ze wschodniej Skanii tak bardzo rozochociło zespół z Amsterdamu, że kilka tygodni później jego wyższość uznać musiał także… Frankfurt i dopiero Arsenal, po niezwykle ciężkich bojach, potrafił zatrzymać niderlandzki marsz ku fazie grupowej. Nieco egzotycznie wygląda w towarzystwie potencjalnych rywalek LFC białoruski FK Mińsk, którego szeregi regularnie zasilają sprowadzane w niezwykle tajemniczych okolicznościach zawodniczki ze wszystkich zakątków globu. Niemniej, także ze względów społeczno-politycznych, akurat tego losu zdecydowanie wolelibyśmy uniknąć. Z przyjemnością obejrzelibyśmy za to zespół z Östergötland rywalizujący z hiszpańskim Atletico lub z czeską Spartą, gdyż takie zestawienia realnie odpowiedziałyby nam na przynajmniej kilka pytań dotyczących aktualnego potencjału trzykrotnych mistrzyń Szwecji.

Los marzeń: Brøndby

Los strachu: Arsenal

02. bkh

Przed rokiem przeżywaliśmy dzięki piłkarkom Häcken cudowne i niezapomniane chwile, ale powiedzmy sobie jasno, iż powtórka z pięknej, rozpoczętej wyszarpanym na murawie w Enschede zwycięstwem drogi, wydaje się tym razem przynależeć do kategorii soccer fiction. Wyniki najsilniejszych lig europejskich ułożyły się bowiem tak, że teoretycznie najwygodniejszym z perspektywy wicemistrzyń Szwecji rywalem wydaje się być… Wolfsburg, a to mówi nam już chyba wszystko. Żądzą rewanżu za blamaż sprzed roku z pewnością pała zapowiadający letnią ofensywę transferową Real Madryt, a Manchester City, Arsenal i PSG to w ogóle zespoły z kompletnie innego, piłkarskiego świata. A jeśli jakimś cudem zawodniczkom Jonasa Eidevalla nie udałoby się do tej rundy dotrzeć, to skala trudności wcale nie spada o kilka poziomów, gdyż następny w kolejce do rozstawienia jest włoski Juventus. Tak, będzie ekstremalnie trudno, lecz miejmy nadzieję, że i ta rywalizacja dostarczy nam wielu ciekawych wrażeń. Bo o szczęśliwe zakończenie, choć gorąco w nie oczywiście wierzymy, prosić nawet nie zamierzamy.

Los marzeń: Wolfsburg

Los strachu: Paris SG, Manchester City

03. hif

Na tej ścieżce przedstawicielkom szwedzkiej piłki jeszcze nigdy nie przytrafił się przegrany dwumecz, ale dla szykującego się do swojego pucharowego debiutu Hammarby, ów fakt może okazać się naprawdę nieprzyjemną pułapką. Bo nawet jeśli faktycznie na załączonej liście próżno szukać nazw tych największych, europejskich firm, to jednak wcale nie jest tak, że – jak to lubią mawiać złośliwi komentatorzy – nie ma tu z kim odpaść. Lizbońska Benfica regularnie napotyka na swojej drodze szwedzkie przeszkody i jak dotąd radzi sobie z nimi wybornie, a klasę mistrzyń Portugalii dodatkowo podnosi zarówno osiągnięty w poprzedniej edycji, historyczny ćwierćfinał, jak i możliwość odrzucenia opiewającej na kilka milionów koron oferty z Barcelony dla Kiki Nazareth. Zgodzimy się chyba co do tego, że przynajmniej to ostatnie wydaje się z naszej perspektywy czymś kompletnie niewyobrażalnym. Całkiem pokaźnym jak na tę fazę rywalizacji budżetem i równie solidną kadrą dysponuje ponadto AS Roma, która w przeszłości także potrafiła nie tylko meldować się w fazie grupowej, ale nawet mocno zaznaczyć w niej swą obecność. I trzeba chyba obiektywnie przyznać, że zarówno do ewentualnego starcia z Benfiką, jak i do rywalizacji z Romą, Hammarby przystępowałby zdecydowanie z pozycji underdoga.

Wśród potencjalnych rywalek nie brakuje jednak również tych teoretycznie mniej wymagających i do tej grupy zaliczyć możemy na przykład ukraińską Worskłę Połtawa oraz albańską Vllaznię Szkodra. Oba wymienione kraje zdążyły już wprawdzie w fazie grupowej nowej Ligi Mistrzyń zadebiutować, ale gdyby to właśnie z nimi przyszło zmierzyć się mistrzyniom Szwecji, to zwycięskiego dwumeczu będziemy od podopiecznych trenera Sjögrena zwyczajnie wymagali. Mając na uwadze wyraźne, norweskie wpływy w kadrze Bajen, absolutnie najciekawszą opcją byłyby jednak ewentualne nordyckie derby z Vålerengą, gdzie zresztą szwedzkich piłkarek również pod dostatkiem. Taka ewentualność przypuszczalnie gwarantowałaby nam emocjonujący i wyrównany dwumecz, a o sukcesie jednej z ekip mogłyby zadecydować mityczne, choć niezwykle istotne w naszej profesji detale. Fani z Södermalm dokonali już jednak wyboru, gdyż im z kolei marzy się wyjazd do holenderskiego Enschede i nie jest to bynajmniej zachcianka podyktowana ubiegłoroczną wiktorią BK Häcken. Czy życzenia te zostaną ostatecznie wysłuchane? Na tę konkretną odpowiedź poczekać musimy akurat przynajmniej do września…

Los marzeń: Vllaznia, Vålerenga, Worskła

Los strachu: Roma, Benfica

Jared Burzynski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!