Była 49. minuta derbowego starcia na Platinumcars Arenie, kiedy Vesna Milivojevic dośrodkowała z narożnika boiska, a zamykająca akcję na dalszym słupku Samantha Cary z najbliższej odległości wpakowała futbolówkę do siatki Cajsy Andersson. Ten pierwszy w seniorskiej piłce gol absolwentki uniwersytetu w Iowa okazał się być absolutnie wyjątkowy, gdyż to właśnie za jego sprawą Norrköping wreszcie pokonał w oficjalnym starciu bardziej utytułowanego, lokalnego rywala, potwierdzając w ten sposób fakt zmiany warty na szczycie klubowej hierarchii w regionie Östergötland. Z dzisiejszej perspektywy nie sposób przewidzieć, czy niepozorna, majowa sobota rzeczywiście okaże się kolejnym kamieniem milowym w drodze do upragnionych medali, ale – jak solidarnie zapowiadały po końcowym gwizdku zarówno uradowana strzelczyni, jak i kapitanka My Cato – w IFK zaczyna wykluwać się coś naprawdę interesującego i niesamowitym przywilejem jest być częścią tej przygody. Co ciekawe, Samantha Cary podkreśliła, iż dokładnie takie rozegranie stałych fragmentów gry ćwiczone było w minionym tygodniu wielokrotnie, a zwycięski gol żadną miarą nie był wyłącznie kwestią przypadku. Podobnie zresztą, jak ostre, prostopadłe podania bezpośrednio za plecy trzyosobowego bloku defensywnego LFC, które szczególnie w pierwszej połowie wprowadzały mnóstwo zamieszania w poczynaniach ekipy trenera Roldana. Kapitalną partię rozgrywała w tej materii przede wszystkim Fanny Andersson, która jednym błyskiem geniuszu potrafiła wypuścić na czyste pozycje zarówno Sarę Kanutte, jak i Sabinę Ravnell, którym z kolei do pełni szczęścia zabrakło dosłownie centymetrów. Obiektywnie trzeba więc powiedzieć, że trzy punkty zapisała na swoim koncie drużyna bardziej aktywna i tego dnia lepsza piłkarsko, choć kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby jeszcze przed przerwą jedną ze swoich okazji na gola zamieniły gościnie z Linköping. Najbliżej doprowadzenia tej misji do pozytywnego z perspektywy LFC zakończenia była amerykańska rekonwalescentka Delaney Baie Pridham, ale jej strzał ofiarnie wyblokowały defensorki z Norrköping. A skoro jesteśmy już przy ekwilibrystycznych interwencjach zawodniczek z pola, to nie sposób nie docenić wyczynu reprezentantki Filipin Angeli Beard, która w samej końcówce aż dwa razy zatrzymała futbolówkę niechybnie zmierzającą do siatki swojego zespołu. Tym samym pieczątki na zwycięstwie IFK nie zdołała postawić rezerwowa tego dnia Elsa Burvall, ale po chwili już mało kto w ogóle o tym pamiętał, bo wraz z końcowym gwizdkiem rozpoczęła się w pełni zasłużona celebracja i smakowanie tej iście wyjątkowej w historii ubiegłorocznego beniaminka chwili.
Kreatywnie, odważnie i z polotem – te słowa zdecydowanie nie opisują tego, jak w bieżącą kampanię ligową weszły piłkarki z Kristianstad, ale nie da się ukryć, że każdy upływający tydzień zdaje się działać na ewidentną korzyść ekipy trenera Angergårda. Piąte tej wiosny wyjazdowe zwycięstwo okazało się o tyle cenne i wartościowe, że KDFF przywiozły je z mało gościnnej ostatnimi czasy Brommy, gdzie swoją siedzibę ma przecież rewelacja pierwszej fazy rozgrywek. Tym razem rola BP ograniczyła się jednak do bycia mało wyrazistym tłem dla ewidentnie nabierającego tempa rywala i choć cała zabawa rozpoczęła się od koronkowej akcji tercetu Blom – Andrup – Hjelm, to później na placu gry istniał tak naprawdę jeden zespół. Malkontenci będą zapewne podnosić, że podstawową strategią w arsenale KDFF wydaje się być długa piłka na Tindell, lecz skoro to właśnie te najprostsze środki przynoszą zdecydowanie najlepsze efekty, to po co w ogóle głębiej kombinować? Tym bardziej, że mocno krytykowana jeszcze kilka tygodni temu snajperka z Florydy ewidentnie zdaje się odnajdywać swój charakterystyczny, boiskowy flow, a obsługujące ją w pierwszej kolejności Emma Petrovic oraz Carly Wickenheiser doskonale widzą, jak zrobić z tego najlepszy możliwy użytek. Dodajmy do tego świetnie wywiązujący się ze swoich zadań ofensywny duet rodem z Islandii, powracającą do gry liderkę drugiej linii Emmi Alanen i dostaniemy odpowiedź jakim sposobem Kristianstad całkowicie niepostrzeżenie wdrapał się nam na ligowe podium pomimo ewidentnych problemów, których to nawiasem mówiąc nie udało się jeszcze jakkolwiek rozwiązać. O medalach i zaszczytach nie myślą póki co w AIK, ale zwycięski mecz o sześć punktów przeciwko Örebro niewątpliwie wlał sporo optymizmu w serca kibiców beniaminka z Solnej. Tym bardziej, że skromne 1-0 ani trochę nie oddaje skali totalnej dominacji stołecznych Gryzoni, które po wyrównanym pierwszym kwadransie sprowadziły starcie sąsiadów w ligowej tabeli do ruchu wybitnie jednokierunkowego, oczywiście w kierunku bramki Clary Ekstrand. Na stadionie w Malmö obyło się bez niespodzianek, choć pod nieobecność Momoko Tanikawy sympatycy Rosengård aż do 43. minuty czekali na pierwszy celny strzał swoich ulubienic w rywalizacji z nieobliczalnym Piteå. Worek z bramkami od razu rozwiązała jednak Olivia Holdt, a po przerwie o spokojną końcówkę zadbały przede wszystkim doświadczone liderki w osobach Caroline Seger oraz Olivii Schough. Zaskoczeń nie odnotowano także w derbach Skanii, gdzie Tunturi, Adamek oraz Boychuk bez większych zawirowań rozklepały beniaminka z Trelleborga, który bardziej niż jakikolwiek inny zespół potrzebuje w tej chwili nieco dłuższego oddechu na reprezentacyjne granie.
Komplet wyników:
Klasyfikacje indywidualne:
Klasyfikacje drużynowe:
Przejściowa tabela:
#pokolejce