Na pozostałych arenach nie działo się wiele, choć – paradoksalnie – najbardziej żywy mecz obejrzeli kibice na Grimsta Idrottsplats w Sztokholmie. Rywalizacja Brommy z Piteå goli nam wprawdzie nie dostarczyła, ale tempa, jakości i szeroko rozumianej pierwszoligowej piłki właśnie tam dostaliśmy zdecydowanie najwięcej. Zasługa w tym przede wszystkim regularnie zachwycających nas tej wiosny gospodyń, które to jak dotąd nie mają jakiejkolwiek konkurencji w wyścigu o miano pozytywnej niespodzianki sezonu. W rozegraniu jeszcze jednego świetnego meczu zawodniczkom z zachodniego Sztokholmu nie przeszkodziła ani nieobecność jednej z dotychczasowych liderek (Ellen Toivio), ani nieco bardziej anonimowy występ drugiej (Wilmy Wärulf), a ręce do oklasków składały nam się przede wszystkim po fenomenalnych zagraniach dziewiętnastoletniej Very Blom, która z kolei coraz wyraźniej pretenduje do miana pierwszego poważniejszego odkrycia tegorocznych rozgrywek. Jej boiskowa współpraca zarówno z Idą Bengtsson, jak i z dwójką dynamicznych skrzydłowych, z tygodnia na tydzień prezentuje się coraz bardziej płynnie, choć poprawę jakości w poczynaniach BP da się dostrzec w niemal każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Na przeciwnym biegunie znajdują się za to pod tym względem niedawne medalistki z Linköping, którym na otarcie łez pozostają jedynie niesamowicie efektowne gole. Autorką jednego z nich była w czwartkowe popołudnie Vilma Koivisto, ale uderzenie z dystansu pod poprzeczkę bramki Elin Vaughan nie wystarczyło nawet do tego, aby ze stadionu w Vittsjö wywieźć choćby jeden punkt. Piłkarki z północnej Skanii swoją grą również bynajmniej nie zachwyciły, ale różnicę po ich stronie zrobił przede wszystkim tercet mocno nieoczywisty w składzie Tanya Boychuk – Linda Sällström – Kayla Adamek. Na Vångavallen w Trelleborgu dobitnie przekonaliśmy się, że niełatwo pozbyć się drugoligowych nawyków nawet kilka miesięcy po wywalczeniu promocji do najwyższej klasy rozgrywkowej. Trochę tu śmieszkujemy, ale nie da się ukryć, że obserwując niemal zerowe tempo, brak intensywności i pomyślunku, gole padające po szkolnych, podstawowych błędach i wreszcie hat-tricka sygnowanego nazwiskiem Adelisa Grabus, dostaliśmy w zasadzie żywą reklamę tego, co pojedynczy zapaleńcy nazywają stylem życia à la Elitettan. Gol Ashley Barron nie pomógł Örebro wydostać się ze strefy spadkowej, bo jedna (no dobrze, w porywach trzy) zawodniczki reprezentujące pierwszoligowy poziom to wciąż zbyt mało, aby zawiązać realną walkę z pełnoprawnym pierwszoligowcem. I to nawet wówczas, gdy ten ostatni ma swoje problemy i aktualnie znajduje się na etapie coraz słabiej maskowanego kryzysu.
Komplet wyników:
Klasyfikacje indywidualne:
Klasyfikacje drużynowe:
Przejściowa tabela:
#pokolejce