Z nieco łatwiejszym zadaniem teoretycznie powinny mierzyć się zarówno liderki z Malmö, jak i wicemistrzynie z Hisingen, choć w obu przypadkach ewentualnej niespodzianki do końca wykluczyć także nie sposób. Problemem trapionych kontuzjami piłkarek Häcken może okazać się odpowiednia reakcja na trzeci z rzędu przegrany finał Pucharu Szwecji, który oznacza dokładnie tyle, że biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, do gabloty klubu z Västergötland trafił właśnie piąty z rzędu srebrny medal. Dla wielu konkurentek z Damallsvenskan byłoby to oczywiście nie lada osiągnięcie, ale na Bravida Arenie celują zdecydowanie wyżej i są to jak najbardziej uzasadnione ambicje. Tych ostatnich nie brakuje także zawodniczkom Rosengård, które niemal dokładnie rok temu zostały wręcz upokorzone w pierwszej połowie rywalizacji na Bilbörsen Arenie w Linköping, a ponieważ trzon zespołu ze stolicy Skanii pozostał ten sam, to żądza rewanżu wydaje się w tym przypadku wręcz naturalna. Tym razem to podopieczne trenera Kjetselberga mają po swojej stronie mityczne momentum, to one przewodzą ligowej stawce, grają zdecydowanie najpiękniejszy w kraju futbol, ale nasza dyscyplina sportu jak mało która potrafi uczyć pokory. I nawet jeśli LFC pod wodzą Rafaela Roldana nie potrafił odnieść w obecnym roku kalendarzowym ani jednego zwycięstwa nad pierwszoligowym rywalem (pomimo aż pięciu podjętych prób!), to dziewięćdziesiąt minut w jedno, majowe popołudnie jest w stanie zmienić naprawdę wiele. Transfer Yuki Momiki do angielskiego Leicester znacząco zachwiał oczywiście układem sił, ale to też nie jest tak, że Cornelia Kapocs z Cathinką Tandberg nagle zapomniały, jak strzela się gole. Obrończyniom Rosengård zalecamy zatem szczególną uwagę.
Jeszcze wczoraj głowy piłkarek, trenerów i kibiców z Piteå zajęte były tylko i wyłącznie celebrowaniem historycznego triumfu w Pucharze Szwecji, ale nieubłagalny, ligowy terminarz już puka w szybkę i prosi o atencję. Skoncentrowanie się na zwyczajnej konfrontacji z Kristianstad może okazać się jednak dla bohaterek z LF Areny zadaniem ponad siły, bo jak tu myśleć o skutecznym powstrzymaniu Hlin Eiriksdottir i spółki, skoro przed chwilą jedynym zajmującym uwagę tematem było śledzenie na żywo samochodowej podróży pucharu z Göteborga do Norrbotten, która to doczekała się na klubowej stronie oraz w mediach społecznościowych osobnej relacji (drużyna oczywiście wracała do domu samolotem). W Piteå doskonale zdają sobie sprawę, że jeśli zespół nie zapląta się niepotrzebnie w walkę o utrzymanie, to plan maksimum na ten rok został już właściwie wykonany, a teraz można do niego jedynie po drodze dokładać kolejne mniejsze lub większe skalpy. I ta jednocześnie komfortowa i potencjalnie niebezpieczna perspektywa może okazać się dla drużyny trenera Carlssona zarówno przekleństwem, jak i wybawieniem. Czas pokaże, która z tych opcji okaże się bliższa prawdy, ale póki co największymi beneficjentkami tego zamieszania zupełnie nieoczekiwanie mogą okazać się piłkarki z Kristianstad, dla których ewentualne zwycięstwo na dalekiej Północy byłoby niczym przypływ tak bardzo potrzebnej w tym niełatwym czasie dobrej energii. Zdecydowanie więcej do przegrania niż do wygrania mają za to w najbliższy weekend zawodniczki z Norrköping oraz Växjö, które już jutro udadzą się na stadiony wciąż szukających premierowego zwycięstwa w tegorocznej kampanii beniaminków. Leidhammar, Andersson, Cato, Russell, Dupuy, czy Danielsson to nazwiska, które tej wiosny już zdążyły zapisać się w świadomości nawet tych nieco mniej zagorzałych kibiców, ale aby pójść jeszcze jeden szczebelek wyżej, do efektownych przebłysków trzeba byłoby dorzucić solidność i powtarzalność. Patrząc pod tym kątem, wyjazdy do Solnej oraz Trelleborga wydają się być wręcz wymarzonym testem, z którym to każdy aspirujący do miana pozytywnej niespodzianki sezonu zespół powinien sobie bez większych turbulencji poradzić. Nieco enigmatycznie zapowiada się za to potyczka na Behrn Arenie, gdzie hołdujące grze na zero z przodu Örebro podejmie wyznające zasadę, że na początku był chaos Vittsjö. I coś mówi nam, że jeśli ktoś się z tego wszechobecnego chaosu wyłowi, to w pierwszej kolejności będzie to Tanya Boychuk lub Molly Johansson.