Układamy cały mundial
Mundial Reprezentacje Świat

Układamy cały mundial

wwc

 Piąta gwiazdka dla USA? Pierwsza dla Anglii lub Hiszpanii? A może spektakularne przebudzenie z wieloletniego snu Brazylii lub Norwegii? O tym wszystkim przekonamy się już 20. sierpnia, ale jeśli niekoniecznie uśmiecha się wam czekać na finałowe rozstrzygnięcia cały miesiąc, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby turniejową drabinkę spróbować wypełnić już dziś. A mamy na tym polu pewnego rodzaju sukcesy w postaci prawidłowego wytypowania zwycięzców mundialu 2015, EURO 2017, mundialu 2019 oraz EURO 2022. A w przypadku imprezy rozgrywanej cztery lata temu we Francji udało się bez żadnej pomyłki ustrzelić nawet całe TOP-4. No dobrze, drugie i trzecie miejsce rzeczywiście daliśmy na odwrót, ale to tylko dlatego, że nie sposób było przewidzieć zachowania kanadyjskiej sędzi Beaudoin, która nie zauważyła ewidentnego faulu na Linie Hurtig w holenderskiej szesnastce. Zdecydowanie mniej entuzjastycznie wspominamy za to typowanie brazylijskich i japońskich Igrzysk, ale ogólna skuteczność na poziomie niespełna siedemdziesięciu procent to wciąż wynik, którego nie powstydziłyby się przecież topowe napastniczki.

Mówiąc jednak całkiem serio, rachunek prawdopodobieństwa ponownie podpowiada, że tym razem to już raczej na pewno trafić się nie uda, więc sympatyków zwycięskiej reprezentacji w tegorocznej zabawie uprzejmie prosi się o wybaczenie. Zwycięskiej, czyli której? Odpowiedź znajdziecie poniżej, choć aby właściwie stopniować napięcie, rozpoczynamy spokojnie, czyli od fazy grupowej.


Faza grupowa:

chart1

Pierwsza faza turnieju przebiegła bez większych zaskoczeń, choć małe zamieszanie postanowiły zrobić w niej Haitanki, które z niezwykle trudnej grupy ostatecznie nie wyszły, ale z dalekiej Australii i tak wracały opromienione zwycięstwem nad byłymi wicemistrzyniami świata, a także perspektywą kontraktów w Europie i NWSL dla kilku swoich piłkarek. Szał radości ogarnął Nową Zelandię, bo choć w grupie A furorę robiła przede wszystkim świętująca swój setny występ w kadrze Caroline Hansen, to prowadzone przez Jitkę Klimkovą Football Ferns odprawiły w bezpośrednich potyczkach kolejno Filipiny i Szwajcarię, w pełni zasłużenie pieczętując w ten sposób historyczny awans do fazy pucharowej mundialu. Powody do zadowolenia miały także współgospodynie turnieju z Australii, bo choć przyszło im rywalizować w najbardziej wyrównanej z grup, to zmagania w niej udało się zakończyć na pierwszej lokacie, wyprzedzając mistrzynie olimpijskie z Kanady, a także nieobliczalne ekipy Irlandii i Nigerii. Hitem fazy grupowej okazało się starcie Francji z Brazylią, którego stawką było miejsce w zdecydowanie bardziej przyjemnej połówce drabinki. Rywalizacja dwóch klasowych zespołów zakończyła się podziałem punktów, ale to reprezentacja z Europy zgarnęła wspomniany bonus dzięki korzystniejszemu bilansowi bramkowemu z pozostałych spotkań. W grupie H nie zachwycały Niemki, ale i tak bardzo pewnie zajęły lokatę, którą zająć po prostu musiały. Za ich plecami kotłowało się za to niesamowicie, ale koniec końców kolumbijska fantazja zatriumfowała nad koreańsko-marokańską solidnością w defensywie. Z drużyn, które już na tym etapie zakończyły swój udział w imprezie, żałowaliśmy przede wszystkim Portugalek i Zambijek. Te pierwsze potrafiły rzucić realne wyzwanie obu finalistkom poprzedniej edycji, natomiast wicemistrzynie Afryki były zdecydowanie najbliżej tego, aby na Antypodach napisać historię na miarę Nigerii ’99, czy Kamerunu ’15. Do pełni szczęścia zabrakło im jednak dla odmiany… solidności w defensywie. A co słychać u kadrowiczek Petera Gerhardssona? Grupę wygrały całkiem przekonująco, a w dwóch ostatnich meczach długimi fragmentami oglądało się ich grę nadspodziewanie przyjemnie. Czyżby zatem przedturniejowe obawy miały okazać się całkowicie nieuprawnione?


1/8 finału:

chart2

Piąty dzień sierpnia był świętem w całej Nowej Zelandii, ale zderzenie z rozpędzającymi się Hiszpankami okazało się dla współgospodyń turnieju nadzwyczaj bolesne. Szczególnie w drugiej połowie, podczas której komplet widzów na stadionie w Wellington oglądał klasyczny mecz z cyklu one-way-traffic. Sen o wywalczonym na własnej ziemi medalu mistrzostw świata wciąż śniły za to Australijki, które zaskakująco bezproblemowo wyrzuciły za burtę turnieju Danię. Rywalizacja Francji z Kolumbią przyniosła udany rewanż za pamiętną niespodziankę sprzed ośmiu lat, choć emocji i futbolowych uniesień było w niej jak na lekarstwo. Po relatywnie łatwym meczu w ćwierćfinale zameldowały się także Holenderki, pewnie pokonując Szwecję w stosunku 3-1. Tym samym, honoru krajów nordyckich w kolejnej fazie turnieju bronić będzie wyłącznie korzystająca ze stosunkowo sprzyjającej drabinki Norwegia, która wraz z Anglią, USA i Brazylią (2-1 z Niemcami) uzupełniła stawkę ćwierćfinalistów.


Ćwierćfinały:

chart3

No i tyle byłoby z tych norweskich harców. Choć w Wellington długo zanosiło się na niespodziankę, to czterokrotne mistrzynie świata ostatecznie przepchnęły ten mecz i dziewiąty raz z rzędu zameldowały się w fazie pucharowej. W niej nie zabraknie także podopiecznych Sariny Wiegman, które jako pierwsze wynalazły skuteczny sposób na powstrzymanie rewelacyjnej w poprzednich meczach Brazylii Pii Sundhage. Renard, Diani oraz rezerwowa Becho doszczętnie złamały miliony australijskich serc na stadionie w Brisbane, a Athenea del Castillo wreszcie strzeliła gola w ważnym i jednocześnie zwycięskim dla hiszpańskiej kadry meczu na wielkim turnieju.


Strefa medalowa:

chart4

chart5

Oba półfinały kończyły się dogrywkami, lecz konkursu rzutów karnych nie doczekaliśmy się ani w Auckland, ani w Sydney. Amerykanki raz jeszcze potwierdziły bowiem, że są prawdziwymi mistrzyniami dodatkowego czasu gry, zaś jadące na euforii Francuzki trochę zaskakująco zamęczyły coraz bardziej wyraźnie odczuwające trudy turnieju zwyciężczynie EURO ’22. Zanim jednak przyszło im rozegrać historyczny finał, delikatne zniechęcenie Angielek wykorzystały jeszcze Hiszpanki, sięgając po swój pierwszy – i zapewne nie ostatni – medal na wielkich turniejach. To samo stało się rzecz jasna udziałem Francuzek, które ostatecznie musiały zadowolić się krążkami ze srebrnego kruszcu. Finał zakończył się bowiem dokładnie takim samym wynikiem, jak ten sprzed czterech lat, a fakt, iż gola na 2-0 zrobiły Amerykankom Trinity Rodman oraz Sophia Smith był swego rodzaju symbolicznym przekazaniem pokoleniowej pałeczki w kadrze pięciokrotnych już od tej chwili mistrzyń świata.


Końcowa klasyfikacja MŚ – prognoza:

top-4

Ufff, wystarczy już tej zabawy, bo od jutra liczyć będzie się wyłącznie to co na boisku. Przed nami 31 dni, podczas których zdecydowanie rekomendowane jest czasowe wylogowanie się z innych aktywności, bo futbol będzie dostarczać nam tylu wrażeń, że spokojnie dałoby się wypełnić nimi całą dobę. Nowa Zelandio, Norwegio, rozpoczynajcie ten spektakl i… niech się dzieje. Wspaniałego mundialu wszystkim!

Jared Burzynski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!