Chociaż układ drużyn w Ekstralidze na przestrzeni lat zmieniał się jak w kalejdoskopie, poniekąd kibice zdążyli się przyzwyczaić do dość równomiernego rozłożenia sił w walce o najwyższe cele. Debiutancki triumf GKS – u Katowice już stanowi lekki powiew świeżości, gdyż z reguły oswoiliśmy się już z regularnie pojawiającymi się na podium markami rzędu Czarnych Antrans Sosnowiec, Górnika Łęczna, SMS – u Łódź czy też właśnie Medyka Konin. 4 – krotne mistrzynie Polski, uczestniczki fazy zasadniczej Ligi Mistrzyń, klub z wielkim potencjałem finansowym oraz rozwojowym, na którego czele najwidoczniej stoją niewłaściwi ludzie, niepotrafiący wykorzystać w pełni posiadanego kapitału. A jednak jak na realia futbolu kobiecego w Polsce, posiadania partnera tytularnego w postaci PoloMarketu budzi w samym założeniu wrażenie. Niestety, dotarliśmy do momentu, gdzie osoba chcąca od dziś wejść w świat Ekstraligi, bez zagłębienia się w statystyki sprzed lat, nigdy nie pomyślałaby, że ten zespół niegdyś zgarniał puchar za pucharem.
Porównanie do Wisły nieco na wyrost?
Na tę kwestię należy spojrzeć z obu perspektyw. Nie możemy obu tych uznanych marek w polskiej piłce klubowej porównywać choćby w kwestiach finansowych, gdyż zespół z Konina nie doświadczył problemów finansowych na skalę Wisły, o których chyba większość sympatyków Ekstraklasy doskonale pamięta. Milionowe długi, groźba upadku i wycofania w trakcie sezonu. Problemy te owocowały spadkiem Białej Gwiazdy w sezonie 2021/2022 z najwyższego szczebla w Polsce, choć klub zmierzał do tego stopniowo przez kilka wcześniejszych lat. I właśnie ta ścieżka ku relegacji jest pierwszym wspólnym mianownikiem między porównywanymi zespołami. Medyk cudem uniknął kompromitacji, zaś drużyna z Krakowa jest świeżo po porażce w barażu z Puszczą Niepołomice. Mało kto zakładał, że finalnie nie będziemy świadkami natychmiastowego opuszczenia przez 13 – krotnych mistrzów Polski szeregów Fortuna 1 Ligi. Gdyby tylko Sportis KKP Bydgoszcz wykonał teoretycznie bardzo łatwe zadanie i wygrał z „czerwoną latarnią” Ekstraligi – radomskim Hydrotruckiem – umownie mówilibyśmy o podaniu sobie ręki przez dwie strony, które w oczach kibiców sięgnęłyby dna.

Niewykorzystany potencjał kadrowy także łączy obie strony. Wielkopolanki pod względem umiejętności indywidualnych piłkarek spokojnie był zespołem na środek tabeli, choć sam ten fakt już pokazuje, w jaką stronę zmierza ta ekipa. Niegdyś nie miały sobie równych, lecz gdy inne zespoły dalej parły do przodu, kasa w Koninie była w ostatecznym rozrachunku albo inwestowana w sposób nieodpowiedni, albo nie była inwestowana, gdy potrzeba tego wymagała. Zaś niegdyś duma Małopolski, w oparciu o portal „Transfermarkt”, wypadała najsolidniej z całego zestawienia zaplecza Ekstraklasy pod względem wartości rynkowej. Akurat w kwestii tych rozgrywek okazało się to niezwykle wymierne, gdyż lokaty w TOP 6, walczące o trzy miejsca premiowane awansem, zajęły kluby będące w czołowej siódemce najdroższych. Możemy więc śmiało gdybać nie tyle kto, a jak wielu piłkarzy opuści Wisłę na rzecz potencjalnych zainteresowanych spoza Fortuny 1 Ligi. A o tym, że zespół Medyka powoli się sypie już dobrze wiadomo, ale to trochę później.
Kącik statystyczny – matematyka jednocześnie korzystna i niekorzystna dla Medyka.
Teraz coś bardziej przystępnego dla fanów statystyk, co również sprawia nieukrywaną radość i satysfakcję samemu autorowi. Cyferki od zawsze gdzieś w moim życiu były elementem fascynacji i w odróżnieniu od większości mojego pokolenia, matematyka mnie szczerze jarała. Także z miłą chęcią się przerzuca to na futbol. Najpierw przyjrzyjmy się bilansowi bramkowemu, który niestety można śmiało w historii klubu nazwać historycznym. Bowiem nie przypominam sobie w oparciu o archiwa, aby Medyk skończył rozgrywki z ujemnym bilansem bramkowym. I nie jest to delikatna dysproporcja, bowiem ostatecznie wynosił on w zakończonej kampanii 25:49. Innymi słowy, piłkarki z Konina 1,14 bramki na mecz, przy okazji tracąc 2,23 gola na spotkanie. A warto dodać, że 28% procent trafień należy do… 44 – letniej Anny Gawrońskiej. Zestawiając to z resztą stawki, 4-krotne mistrzynie kraju mogą się „pochwalić” trzecią najgorszą ofensywą ligi (ex aequo z AP Orlen Gdańsk) oraz czwartą najgorszą defensywą (poza spadkowiczami więcej bramek straciła jeszcze Pogoń Tczew). Pewnie z nutką nostalgii niektórzy sympatycy wracają pamięcią do sezonu mistrzowskiego 14/15, gdy stosunek bramek strzelonych do straconych wynosił…117:12! Ponad 5 goli zdobytych na jeden mecz, teoretycznie piłka wyjmowana z siatki w co drugim starciu – sen, który nie powróci.

Kolejną statystyką, jaką weźmiemy pod lupę, będzie oczywiście błagająca o pomstę do nieba zdobycz punktowa. 15 oczek w 22 spotkaniach, na które składają się 4 wygrane, 3 remisy i aż 15 porażek, z czego aż siedem w ostatnich siedmiu kolejkach. Każdy mecz, zakończony podziałem dorobku, miał miejsce w Koninie i to nie z byle kim, bowiem zwyciężyć nie udało się tam wicemistrzyniom z Łęcznej, AZS – owi UJ Kraków czy bądź co bądź grającym poniżej oczekiwań Czarnym Sosnowiec. Zwycięstwa? Trzy z nich ze spadkowiczami (dwa ze Sportisem, jedno z Hydrotruckiem) oraz ukąszenie u siebie 2:1 drużyny z Gdańska. Jednak każdy kij ma dwa końce: Medyk jako jedna z trzech ekip została pokonana przez absolutnie zawodzącego przez pryzmat pełnej kampanii beniaminka z Radomia. Wspomniane wyżej kilka przegranych z rzędu praktycznie doprowadziło do sytuacji, w której spadek był nieunikniony. Medyk miał przeciwstawić się ostatecznym mistrzyniom z Katowic lub liczyć na to, że na wyjeździe punkty zgubi w teorii podpięty do aparatu tlenowego w batalii o utrzymanie Sportisu. O ile bez większego zaskoczenia GKS przypieczętował ligowy triumf, tak tyłki i zapewne kilka posad w Koninie uratował na pożegnanie z Ekstraligą Hydrotruck, który na drugi szczebel pociągnął za sobą jedyne przedstawicielki województwa kujawsko – pomorskiego. Cud stał się faktem, lecz na dobrą sprawę powodów do radości jest niewiele.
Jednakże gdzie to cała „matematyka korzystna” . Jest ona formą czysto ciekawostkową, jednak daje ona rzut na schematyczność rozgrywek Ekstraligi. Bowiem nawet beznadziejny dorobek bramkowy i punktowy na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat ANI RAZU nie dałby spadku ekipie Medyka. Te 15 punktów, które w samym założeniu wydaje się wynikiem żenującym i tak pozwoliłoby się utrzymać. Jedynie w kampanii 2011/2012, przy niemożliwym do zrealizowania założeniu, że zmuszona wycofać się Pogoń Szczecin dograłaby sezon do końca, taki dorobek oznaczałby konieczność spadku do I Ligi. To daje pole do dyskusji na temat realnej dysproporcji w rozgrywkach kobiecych w Polsce, jeśli przegrana w 68% spotkań sprawiła tylko, że widmo relegacji zajrzało w oczy piłkarek, trenerów i działaczy. To jednak jest temat na kompletnie inny materiał.

Sezon 2023/2024 – koniec marzeń o kolejnym sezonie w elicie?
Cóż, jak na ironię, osobiście uważam, że na medyka czy jakąkolwiek inną formę ratunku dla Medyka jest już za późno. W Koninie można rzec, że karawan zaparkowany był pod stadionem, a ponury żniwiarz oglądał spotkanie z trybun. Na całe szczęście dla gospodyń dostał telefon z Radomia z informacją, że ma przyjechać po Sportis. Czy strach i wyczekiwanie do samego końca na swój los da do myślenia włodarzom utytułowanego zespołu i nastąpi rewolucja? Nie jest to wykluczone, ale to nie potrwa kilka miesięcy czy nawet rok, a uważam, że proces odbudowy drużyny bez konieczności walki na drugim szczeblu rozgrywkowym nie ma prawa bytu.
Chodzą poważne głosy, że realny scenariusz na grę w sezonie 2023/2024 to… postawienie na młodzież i próba utrzymania w Ekstralidze na kolejny rok. Oczywiście, akademie są nieocenione w perspektywie przyszłości, jednak przyszłość dla tej ekipy jest już teraz. A przy posiadanych finansach żal aż nie pokusić się o wyrwanie ciekawego nazwiska i tym samym osłabieniu ligowych rywalek. A tymczasem jedynie wiadomo o tym, że łotewski trzon drużyny w postaci duetu Rocane – Miksone opuścił już Medyk. O ile przyszłość defensorki nie jest jeszcze ostatecznie znana, tak świeżo obiegła nas informacja o podpisaniu przez 23 – letnią pomocniczkę z zaciągami ofensywnymi kontraktu z Czarnymi Antrans Sosnowiec. Jedna ekipa, potrzebująca zmian, by wrócić na właściwe tory, osłabiła drugą i to jeszcze jak dobitnie i boleśnie. To pokazuje, że rewolucja w szeregach mistrzyń z sezonu 2020/2021 przebiega na całego i obfituje w przyjścia oraz liczne pożegnania, tak albo w ekipie z Wielkopolski mamy ciszę przed burzą, albo działacze mają już na dobrą sprawę gdzieś co się wydarzy jak wystartują rozgrywki.
Zresztą, „mają gdzieś” to wyrażenie nad wyraz delikatne, gdyż na usta cisną mi się słowa kapitana Wagnera z serialu „C.K. Dezerterzy” . I chciałbym w imieniu swym i sympatyków Medyka skierować je do prezesa Jaszczaka, bowiem to, co się dzieje obecnie z jednym z symboli Ekstraligi to w głównej mierze jego wina, gdyż nic nie ma prawa działać, jeśli nie ma się na to pomysłu. Zatem klamrą niech będą słowa „Wie pan, że nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie?” .
3 Comments