O przedziwnej, jak nie patologicznej sytuacji, na styku pierwszej grupy III Ligi a ligami wojewódzkimi już nie raz wspominaliśmy. Chodzi o kwestie spadków oraz awansów.
O co chodzi tym razem?
Teoretycznie z III Ligi powinny spaść cztery najsłabsze drużyny a ich miejsce zająć ekipy, które wygrały IV Ligę w swoich województwach. Teoretycznie. Praktycznie jest tak, iż w województwach podlaskim i warmińsko-mazurskim ligi wojewódzkiej nie ma. W łódzkim jest, ale w stanie szczątkowym – w zakończonym sezonie były to 4 (słownie; cztery) zespoły. Na Mazowszu jest komplet tzn dwanaście zespołów, w tym kilka niezłych.
Tu jest cały problem, bo taka sytuacja doprowadziła do tego, że mocne ekipy z Mazowsza miały utrudniony awans wyżej (mogła tylko jedna) a w III Lidze zostały raczej słabo prezentujące się drużyny, bo spadały tylko dwie ostatnie.
Już jakiś czas temu padła propozycja, aby ten problem rozstrzygnąć w barażach tzn drugi i trzeci zespół z Mazowsza zagrał by z dziesiątą i dziewiątą ekipą z grupy pierwszej III Ligi. Bez podtekstów i sportowo.
No ale po co tak? Działacze przecież wiedzą lepiej…
Wybrano inne rozwiązanie; decyzją władz powiększono pierwszą grupę III Ligi do czternastu zespołów, dodatkowo awansując drugi zespół z łódzkiego i mazowieckiego. Ponieważ nikt tego nie konsultował z klubami grającymi w III Lidze zrobiło się spore zamieszanie…
Wszystkie zainteresowane kluby złożyły protest. Padła nawet propozycja, aby w proteście odmówić gry z beneficjentem tej decyzji, czyli drużyną Legia Soccer Schools, bo Kolejarz Łódź raczej z propozycji gry w wyższej lidze nie skorzysta.
Można skomplikować prostą sprawę? Jak widać można.
Problem awansów z IV Ligi jest bardzo ważny i wymaga rozwiązania systemowego. Podejmowanie decyzji „przy zielonym stoliczku”, bez konsultacji z klubami tego problemu nie załatwi a pokazuje tylko jaki jest stosunek władz związku do klubów.
Reasumując; czerwona karta dla decydentów.
5 Comments