Co słychać na kolejnych miejscach? Znajdziemy tam Hannę Bennison, która latem zamieniła Damallsvenskan na angielską FA WSL i w nowych realiach zaaklimatyzowała się naprawdę udanie. Na tę chwilę możemy powiedzieć, że jest zawodniczką numer dwanaście w kadrze Evertonu, ale patrząc jak wielką różnicę potrafią często zrobić jej wejścia z ławki, pewne miejsce w jedenastce wydaje się być wyłącznie kwestią czasu. Bardzo solidnie w barwach Racingu Louisville prezentowała się natomiast Freja Olofsson i nic dziwnego, że jeszcze w grudniu zainteresowanie jej osobą wyrażały między innymi dwa uznane kluby hiszpańskie. Na liście zwraca uwagę obecność aż trzech piłkarek Häcken, choć nie da się nie zauważyć, że w porównaniu z rokiem 2020 zarówno Filippa Curmark, jak i Julia Zigiotti nieco obniżyły loty. Powrót do gry po przerwie macierzyńskiej zanotowała za to Elin Rubensson i nawet jeśli nie był to comeback w spektakularnym, hollywoodzkim stylu, to z nią na boisku jakość drugiej linii zespołu z Hisingen jest zdecydowanie wyższa niż pod jej nieobecność. Za sprawą Anny Welin oraz Alice Nilsson dwie piłkarki w zestawieniu ma także Kristianstad i to również dzięki temu właśnie duetowi klub prowadzony przez Elisabet Gunnarsdottir drugi raz z rzędu potrafił zakończyć ligowe zmagania na najniższym stopniu podium.
Zaskoczeniem mogą być natomiast dwie tegoroczne nowości na liście. Fanny Andersson imponowała równą formą zarówno wiosną w Eskilstunie, jak i jesienią w Piteå i jej nazwiska po prostu nie dało się tu pominąć. Jeszcze ciekawszy wydaje się chyba jednak przykład Fanny Hjelm, który pokazuje, że nawet po trzydziestce można wejść na solidny, ligowy poziom. Zawodniczka Hammarby doskonale odnalazła się w taktyce zaordynowanej przez Pabla Pinonesa-Arce i to właśnie ona była jedną z cichych bohaterek wspaniałego sezonu w wykonaniu stołecznego beniaminka.