Oficjalnie zamykający piłkarski rok ranking zaczynamy tradycyjnie od bramkarek, czyli od pozycji, na której próżno szukać większych zawirowań. Po raz drugi z rzędu króluje nam Jennifer Falk i mając na uwadze ostatnich dwanaście miesięcy są to rządy absolutnie niepodzielne. Golkiperka Häcken regularnie pokazywała się z dobrej strony zarówno w lidze, jak i w europejskich pucharach i z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością możemy stwierdzić, że gdyby nie ona, porażki klubu z Hisingen z Bayernem czy Lyonem byłyby zdecydowanie bardziej dotkliwe. 28-latka z Göteborga zaimponowała ponadto występami w kadrze, gdzie wykorzystała każdą spośród otrzymanych przez selekcjonera szans. Jej kapitalne występy przeciwko USA (w kwietniowym meczu towarzyskim) oraz Nowej Zelandii (to już na Igrzyskach w Japonii) jednoznacznie pokazały, że Falk już teraz jest całkowicie gotowa do roli bramkarki numer jeden w najważniejszej drużynie w kraju. Póki co Peter Gerhardsson w decydujących starciach stawiał jednak na doświadczoną Hedvig Lindahl i trudno powiedzieć, aby wyszedł na tym źle. Legenda szwedzkiej bramki zaliczyła poprawny występ na turnieju w Tokio, a i w lidze nie zanotowała spektakularnych wpadek. Tyle tylko, że okazji do zaprezentowania swoich umiejętności kibicom madryckiego Atletico nie miała zbyt wiele, gdyż o miejsce między słupkami musiała ostro rywalizować zarówno wiosną (z Pauline Peyraud-Magnin), jak i jesienią (z Dolores Gallardo).
Na ławce rezerwowych Chelsea na dłużej utknęła natomiast Zecira Musovic, która regularne występy bardzo długo notowała jedynie w mniej prestiżowych rozgrywkach. I choć spisywała się w nich bez zarzutu, to wszyscy czekaliśmy na okazję do nieco poważniejszej weryfikacji. Ta nadarzyła się pod koniec roku, gdy z powodów zdrowotnych niezdolna do gry była Ann-Katrin Berger i … wszyscy wiemy, jak piękną katastrofą dla mistrzyń Anglii się ona zakończyła. Oczywiście, niezwykle kosztowne porażki z Reading i Wolfsburgiem nie są wyłączną winą golkiperki ze Skanii, ale szwedzka piłkarka na pewno nie dała tymi występami impulsu do tego, aby obecna hierarchia miała za chwilę ulec zmianie. Zdecydowanie inaczej mają się sprawy z Emmą Holmgren, która po całkiem udanej rundzie w Eskilstunie podpisała dwuletni kontrakt z wielkim Olympique Lyon i tyle ją na murawie widzieliśmy. Trochę szkoda, bo z jednej strony sama obecność w kadrze tak utytułowanego klubu jest ogromną nobilitacją, ale jednak dla zawodniczki w wieku 24 lat żaden trening z najlepszymi nie zastąpi meczowego rytmu. A tego ostatniego golkiperce z Uppsali ewidentnie póki co brakuje. Tegoroczną listę zamyka Cajsa Andersson, co mówi wiele nie tyle o niej samej, co o obecnej kondycji szwedzkiej bramki. Piłkarka Linköping znalazła się w zestawieniu pomimo faktu, że przez większą część roku zacięcie rywalizowała o skład z fińską nastolatką Anną Koivunen. Kołderka na tej pozycji jest jednak zdecydowanie krótsza niż kiedykolwiek wcześniej, ale czy może być inaczej, skoro zaledwie w dwóch (!!!) klubach Damallsvenskan pewne miejsce między słupkami miała w minionym sezonie rodzima bramkarka. A i w Elitettan proporcje te wyglądają gorzej niż kiedykolwiek wcześniej. Cóż, pozostaje cieszyć się, że póki co mamy Falk w fenomenalnej formie, gdyż zaplecza na horyzoncie na ten moment zwyczajnie nie widać.