Czy jest tu ktoś, kto ma już dość derbów Sztokholmu? Nie? I bardzo słusznie! Dwa poprzednie mecze z udziałem klubów ze stolicy były kapitalnymi widowiskami, a ich wynik rozstrzygał się ostatecznie w samej końcówce i mamy wiele przesłanek, aby twierdzić, że w sobotnim starciu Hammarby i Djurgården będzie podobnie. Tym bardziej, że obie ekipy przystąpią do bezpośredniej potyczki mocno podrażnione wydarzeniami minionego weekendu. Piłkarki Dumy Sztokholmu będą chciały powetować sobie porażkę w meczu z mistrzyniami z Häcken, w którym to przecież bardzo długo prowadziły po efektownym golu autorstwa Sary Olai. Później jednak swoje zrobiła Stina Blackstenius i zwycięstwo odjechało autobusem w kierunku Hisingen. Podopieczne Pabla Pinonesa-Arce grały natomiast na Tunavallen, gdzie dwa punkty w czwartej minucie czasu doliczonego meczu wydarła im ostatecznie Vaila Barsley. Chęć wzięcia udanego rewanżu jest w obu obozach tym większa, że zarówno Djurgården, jak i Hammarby, mają obecnie na koncie zaledwie po jednym ligowym zwycięstwie. Czy którejś z tych drużyn uda się dopisać do swojego dorobku kolejne trzy oczka? Przekonamy się już za kilkanaście godzin!
Zdecydowanie łatwiejsza – przynajmniej na papierze – przeprawa czeka w szóstej kolejce obu niepokonanych jak dotąd liderów. Rosengård i Kristianstad nie dość, że zagrają najbliższe mecze na własnych boiskach, to jeszcze podejmą w nich mocno przetrzebione kontuzjami drużyny AIK i Piteå. Inna sprawa, że nawet w pełnych składach przyjezdnym byłoby trudno nawiązać wyrównaną walkę z potentatami ze Skanii, którzy póki co nie zawodzą, choć akurat Kristianstad swoją grą absolutnie tej wiosny nie porywa. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że zespół prowadzony od niemal dekady przez Elisabet Gunnarsdottir wciąż czeka na swojego pierwszego w tym roku pogromcę i wiele wskazuje na to, że w tej weekend również go nie znajdzie. Tak przynajmniej podpowiada teoria, więc warto przekonać się czy w tej kwestii będzie ona zgodna z praktyką.
Większy potencjał na ewentualną niespodziankę zapewniają nam za to starcia Häcken z Eskilstuną oraz Linköping z Vittsjö. W obu parach faworytkami także są oczywiście gospodynie, ale historia wyraźnie pokazuje, że rywalizacja w tych konkretnych konfiguracjach bardzo często potrafi wymknąć się jakimkolwiek schematom. I to dosłownie w każdym możliwym kierunku. Nie będziemy więc przesadnie zdziwieni jeśli Loreta Kullashi będzie najjaśniejszą postacią potyczki na Bravida Arenie, a Emily Gielnik ustrzeli hat-tricka uciszającego przynajmniej na chwilę kibiców z Östergötland. Jeśli jednak stanie się tak, że na listę strzelczyń wpiszą się kolejno Blackstenius i Kanu, także nie będziemy rozpatrywać tego w kategoriach sensacji. Tej ostatniej nie znajdziemy zapewne także na Behrn Arenie, gdyż w rywalizacji Örebro i Växjö trudno wskazać choćby minimalnego faworyta. Spodziewać możemy się za to meczu walki o każdy milimetr boiska i być może jednego gola. który rozstrzygnie nam całą zabawę. Choć po takiej zapowiedzi nie jest wcale wykluczone, że to właśnie w Örebro będziemy świadkami najciekawszego i obfitującego w największą ilość bramek spotkania szóstej kolejki. Wszak nieprzypadkowo jedną z rzeczy, za którą najbardziej kochamy Damallsvenskan, jest właśnie jej nieprzewidywalność.
Zestaw par 6. kolejki: