W drugiej kolejce III ligi płockie piłkarki ponownie grały na wyjeździe, tym razem do udały się Zduńskiej Woli – do kolejnego spadkowicza z dawnej, drugiej ligi.
Od pierwszych minut płocczanki miały problemy z nierówną murawą, która utrudniała dokładne podania po ziemi, a także z wysoko atakującą i dobrze zorganizowaną drużyną Pogoni. Przez pierwsze 30 minut gra toczyła się głównie na połowie Królewskich, które jeżeli już dochodziły w rejony pola
karnego przeciwniczek, to najczęściej poprzez kontrataki lub górne podania, przez co nie tworzyły zbyt dużego zagrożenia. Najlepszą sytuację miała w 17. minucie Maja Zielińska, kiedy to po górnym podaniu od Klaudii Łyzińskiej ze środka boiska, jej strzał minął słupek bramki gospodyń. W pierwszej
połowie dużo skutecznych interwencji zaliczyła w bramce Marta Hućko, wielokrotnie ratując drużynę przed stratą bramki. W ostatnim kwadransie płocczanki nawiązały walkę, przeniosły grę w rejony środka boiska, coraz częściej dochodząc w okolice bramki przeciwniczek. W końcówce pierwszej części w sytuacji 1 na 1 z bramkarką znalazła się Oliwia Gołębiewska, jednak sędzina niesłusznie uniosła chorągiewkę, sygnalizując pozycję spaloną płockiej skrzydłowej.
Początek drugiej połowy nie zwiastował późniejszej katastrofy w grze Królewskich, które rozpoczęły ją o wiele lepiej, niż pierwszą. W 60. minucie spotkania w dogodnej sytuacji znalazła się Maja Zielińska, która przedarła się w pole karne, jednak zamiast uderzenia zdecydowała się na dośrodkowanie, które wyłapała bramkarka gospodyń. Mimo iż zawodniczki ze Zduńskiej Woli miały
przewagę na boisku, to pomarańczowe skutecznie się broniły. Trwało to aż do 65 minuty. Wtedy to dośrodkowanie z prawej strony boiska wybiła sprzed bramki Julia Janiszewska, jednak najszybciej w polu karnym zareagowała zawodniczka gospodyń i wyprowadziła swój zespół na prowadzenie. W tym momencie gra toczyła się już tylko na jedną bramkę, a w przeciągu 15 minut zawodniczki Pogoni
jeszcze trzykrotnie wpisywały się na listę strzelczyń. Chwilę przed końcowym gwizdkiem w polu karnym przeciwnika z piłką znalazła się Gołębiewska, jednak jej uderzenie pewnie obroniła bramkarka, a minutę później zespół gości przypieczętował swą wygraną, trafiając po raz piąty.
Pogoń Zduńska Wola – KS Królewscy Płock 5:0 (0:0)
KS Królewscy Płock: M. Hućko, K. Stradomska (K), K. Ejman, O. Stasińska (85’ N. Marciniak), A. Zając (68’ O. Bielicka), K. Łyzińska, N. Borowska, J. Asakowska (63’ J. Janiszewska), M. Zielińska, A.Synowiec, O. Gołębiewska
Skrót meczu:
Natalia Borowska: Do 60 minuty grałyśmy dosyć dobre zawody, starałyśmy się walczyć z przeciwniczkami i miałyśmy nadzieję na dobry wynik. Niestety, po stracie pierwszej bramki nasz zapał do dalszej gry wygasł i z minuty na minutę popełniałyśmy coraz więcej drobnych błędów, które wpychały nas w coraz to gorsze sytuacje, aż do straty kolejnej bramki. Widziałyśmy na własne oczy i
musimy się tego nauczyć, w czym przewyższały nas przeciwniczki – były bardziej doświadczone, bogatsze w boiskowe cwaniactwo, nie odpuszczały żadnej piłki, często wymuszały faule. Nam tego jeszcze brakuje. Jest mi przykro z powodu przegranej, ale zdaję sobie sprawę, że to pewnie nie ostatnia w wyższej lidze i jestem zła, że nie walczyłyśmy do końca i za szybko się poddałyśmy. Może
nie zasługiwałyśmy na aż tak wysoką przegraną, ale same sprowokowałyśmy taką sytuację. Nie załamujemy się jednak, głowy do góry, nasza przygoda trwa i w następnym meczu będziemy bogatsze o nowe doświadczenia.