Poznajcie Katarzynę – o radosnym sercu, przepełnionym miłością do piłki. Kasia jest założycielką portalu Futbol z Jajnikami, na którym relacjonuje mecze drużyn z niższych lig. Ta osoba swoją pasją po prostu urzeka i zaraża. Ciekawi mnie, ilu z Was miało okazję widzieć już Katarzynę z aparatem przy linii bocznej boiska, bo ta kobieta za futbolem potrafi naprawdę daleko zajechać!
Jak zaczęła się Pani przygoda z piłką nożną?
Gdy byłam mała, tata zabierał mnie na mecze, lecz wtedy byłam zupełnie nieświadoma tego sportu. W 2012/2013 roku była u mnie w miasteczku moda na FC Barcelonę, więc zaczęłam podpatrywać co to w ogóle jest. Moimi znajomymi byli sami chłopcy, więc żeby móc z nimi rozmawiać musiałam oglądać mecze bo nic innego się wtedy nie liczyło. Później wybudowano w miasteczku orlika i zaczęłam spędzać tam całe dnie. Na kopaniu piłki ze znajomymi lub oglądaniu, jak inni grają. To wtedy rozpoczęłam swoją przygodę z groundhoppingiem – oglądając nałogowo, jak ludzie grają na orliku.
Tylko kibicuje Pani, czy również gra?
Był moment, kiedy trenowałam, ale nie trwało to zbyt długo. Stworzyłyśmy u nas w miasteczku drużynę dziewczyn. Na początku była duża frekwencja, lecz niestety z miesiąca na miesiąc było nas coraz mniej i w końcu odpuściłyśmy. Niemniej jednak to był naprawdę fajnie spędzony czas i dużo się wtedy nauczyłam. Później skupiłam się już tylko na kibicowaniu.
Jaki jest Pani ulubiony klub polski i zagraniczny?
W Polsce uwielbiam wszystkie nisko ligowe kluby! Nie mam jednego ulubionego i ciężko byłoby mi wybrać. Nie lubię tego zamieszania, że jak wybiorę jeden klub to muszę mieć zaraz „kosę” z innym. Na arenie Polskiej wolę być neutralna i robić to co kocham, czyli oglądać piłkę, bo oglądam ją dla sportu, a nie dla kibicowania.
Co do zagranicznych drużyn to Manchester United oraz Norwich City. Manchesterem zaraził mnie brat – zawsze przegrywałam z nim w Fifę, gdy grał tą drużyną. Przez niego poznałam historię tego klubu i po prostu się zakochałam. Norwich City darzę szczególnym sentymentem przez wzgląd na moją rodzinę, która mieszka właśnie w Norwich. Pamiętam, że gdy jako mała dziewczynka szłam z ciotką obok stadionu w dniu meczu, byłam pod ogromnym wrażeniem, jak można sparaliżować całe miasto przez piłkę nożną. Pięknie wyglądały te żółto-zielone tłumy, które szły przez ulice, śpiewając lokalne przyśpiewki. OTBC!!
czytaj więcej na portalu szpilkinatrybunach.com
Małgorzata Ryszkowska