Karolina Biedrzycka – pełna pasji, którą udało się jej połączyć z pracą w ukochanym klubie. Po kolei wspinała się po szczeblach kariery, by obecnie zająć stanowisko rzecznika prasowego Wisły Kraków. Przesiąknięta światem futbolu codziennie udowadnia, że kobieta może mieć równie dużo (jak nie więcej) do powiedzenia w temacie sportu.
Jak zaczęła się Pani przygoda z piłką nożną?
Sport, a w szczególności piłka nożna, towarzyszyły mi odkąd pamiętam. Wynika to z faktu, że pochodzę z piłkarskiej rodziny. Mój dziadek to Władysław Kawula, legendarny obrońca Wisły Kraków, więc niejako w genach przekazał mi miłość do tej dyscypliny sportu. W naszym domu futbol był tematem przewodnim. Mój tata dostrzegał moje zainteresowanie piłką nożną, wspierał je i rozwijał, przekazując rzetelną wiedzę. Naturalnie więc ukształtowała się w mojej głowie wizja pracy w klubie piłkarskim. Pewnego dnia zgłosiłam się na praktyki do Wisły Kraków, przeszłam wiele szczebli, zyskując nowe, coraz bardziej odpowiedzialne, zadania. I cieszę się, że chociaż w małym stopniu mogę być częścią Białej Gwiazdy tak, jak mój dziadek.
Czy piłka nożna jest tylko Pani zawodem, czy również pasją?
Zdecydowanie pasja. Zresztą uważam, że zawodowo trudno odnaleźć się w środowisku sportowym bez faktycznego zamiłowania do sportu i zrozumienia jego specyfiki. Często to w bardzo młodym wieku zaczynają w nas rodzić się najmocniejsze pasje. Kiedy byłam małą dziewczynką to z ogromną ciekawością oglądałam mecze i razem z tatą – w miarę moich możliwości – analizowałam przebieg gry, inaczej niż moje rówieśniczki, ale i często także rówieśnicy. Dlatego praca w Wiśle Kraków to dla mnie coś zdecydowanie więcej niż tylko kwestia zawodowa, to spełnienie marzeń i poczucie misji, którą każdego dnia skrupulatnie realizuję.
Czytaj więcej na portalu szpilkinatrybunach.com
Małgorzata Ryszkowska