We wtorek 12 maja PZPN wydał komunikat, że sprawa rozgrywek kobiecych zostanie ogłoszona do 24 maja. Do tej pory nikogo nie zdziwiło, że 24 maja… to niedziela.
Pojawił się artykuły o możliwości wznowienia rozgrywek. Głośno mówiły 'o prowadzeniu konsultacji’ ze wszystkimi klubami. Jak się później okazało, brutalnie sprawę zweryfikowali prezes Roman Jaszczak w wywiadzie dla lm.pl oraz prezes KKP Rem Marco Bydgoszcz Szymon Kowalik. Szef beniaminka z Kujaw już pod postem na Facebooku Łączy Nas Piłka kobieca wyjaśnił, że do nich nikt z konsultacjami nie zadzwonił. Sternik Medyka natomiast wyjawił, że tak owszem dzwonił do niego pracownik PZPN… ale dopiero po zarządzie już we wtorek 12 maja.
Jak się okazuje kabaretu i 'ściemy’ jest mało. Najpierw sternik kobiecej piłki Zbigniew Bartnik zajmuje się sprawami awansu w do drugiej ligi Motoru Lublin. A w niedzielę na skrzynki mailowe klubów z Ekstraligi dociera wiadomość o spotkaniu konsultacyjnym online w celu omówienia i podsumowania sytuacji związanej z pandemią Covid-19 w kobiecej piłce. Po DWÓCH I PÓŁ MIESIĄCACH! Wreszcie ktoś w PZPN-ie obudził się, że wypadłoby zapytać kluby o zdanie.
Jaka jest sytuacja faktyczna? Większość klubów nie trenuje lub dopiero do treningów wraca, nawet jeśli mielibyśmy wrócić do piłki, to ciężko będzie zrobić to nawet w Ekstralidze. Na zakończenie rozgrywek zdecydowała się już Belgia, Francja, Hiszpania, teraz stanie się to we Włoszech i w Anglii… dalej się łudzicie, że w Polsce piłka wróci wcześniej niż jesienią?