Monika Czudzinowicz, „na co dzień” gra w Heliosie Białystok. Leszek Łuckiewicz, prezes klubu chwali zawodniczkę za zaangażowanie i dobrą grę, ale Monika jest także sędzią piłkarskim. Coraz więcej kobiet biega na boiskach czy parkietach z gwizdkiem. To jest pewien zwrot. Może bardzo ważny bo, co można zauważyć, zawodnicy i trenerzy widząc arbitra kobietę, jakby się wyciszają podczas meczu. Mniej jest 'rzucania mięsem’, kibice również są jakby grzeczniejsi. O drogę sędziowską pytam zainteresowaną, czyli zawodniczkę białostockiego Heliosu. 26 stycznia z koleżanką Eweliną Fiodorczuk – Sipko sędziowały mecz futsalu mężczyzn II ligi grupy podlaskiej Żubr Drohiczyn – LZS Choroszcz (21:8). Wzorowo!
– Moment, w którym było podjęcie decyzji, aby zostać arbitrem piłkarskim.
– Moja przygoda z sędziowaniem zaczęła się na studiach. Stało się to gdy podczas jednego z treningu futsalu, wówczas zobaczyłyśmy z koleżanką ogłoszenie o kursie na sędziego futsalu i postanowiłyśmy się zapisać. Później zdecydowałam się na zostanie sędzią również na trawie.
– Czy była to świadoma decyzja, czy ktoś był pomysłodawcą?
– W przypadku futsalu była to świadoma decyzja, jeżeli chodzi zaś o boisko trawiaste – namówił mnie kolega.
– W jaki sposób zostaje się sędzią piłkarskim? Tak po kolei wszystkie kroki?
– W sumie, aby pozostać sędzią piłkarskim nie trzeba dużo. Na początku trzeba zapisać się na kurs, dostarczyć wszystkie niezbędne dokumenty, odbyć kilka wykładów teoretycznych oraz praktycznych. Na koniec odbywa się egzamin teoretyczny i kondycyjny. Każda z osób, która zda testy zgodnie z odpowiednimi wytycznymi nabywa uprawnienia do sędziowania. Po tym wystarczy czekać już na swój pierwszy mecz.
– Czy jest strona finansowa, która decyduje o podjęciu takiej decyzji?
– Myślę, że dla niektórych młodych sędziów może tak być, zawsze to dodatkowy zarobek. W moim przypadku była to chęć poznania piłki od drugiej strony i sprawdzenia się w tym. W tej chwili sędziowanie to dla mnie coś, co lubię robić, bo bardzo dobrze się w tym czuję i nie mam zamiaru z tego zrezygnować.
– Jakie masz obecnie uprawnienia do sędziowania meczów?
– W przypadku trawy to poszłam bardziej w kierunku sędzi asystentki i tutaj mam najwyższą klasę rozgrywkową kobiet (Ekstraligę), natomiast jako sędzia główna mogę sędziować rozgrywki podlaskiej A klasy. W futsalu mam uprawnienia do sędziowania pierwszej ligi męskiej na szczeblu centralnym.
– Czy gra w klubie wpływa na sposób podejmowania decyzji jako arbiter?
– Zdecydowanie tak. Jako sędzia ma się niekiedy tę świadomość, czego oczekiwałoby się jako zawodnik. Bardzo przydaje się to w przypadku gry niedozwolonej, kiedy można pozwolić grać, a kiedy nie. Będąc zawodnikiem, sędzia ma inny obraz niektórych sytuacji boiskowych.
– Trudniej kobietom? Chodzi o uzyskanie uprawnień oraz już na boisku z gwizdkiem?
– Myślę, że niekiedy tak. Uzyskać uprawnienia może każdy z nas, zarówno kobieta, jak i mężczyzna. Natomiast na boisku już jest trochę trudniej. Jeżeli chodzi o ligi kobiece – to nie jest ciężko, w przypadku mężczyzn jest trochę inaczej. Większość zawodników nie jest przekonana do kobiet, które mają im sędziować. Nieraz mówią, że boisko to nie miejsce kobiety, bo powinna siedzieć w domu. Niestety słyszę to nie tylko z ust zawodników, ale również kolegów, którzy także sędziują. Jedno można zauważyć, że gdy sędziuje kobieta nie ma takiego chamstwa, jak w przypadku gdy sędziuje facet.
– 'Pani sędzio’, czy tak będzie można mówić do ciebie za pięć lat?
– Myślę, że jak najbardziej tak. Cały czas chcę się rozwijać w tym kierunku, obecnie bardziej jestem nastawiona na sędziowanie na parkiecie, ale nie rezygnuje też z zielonego boiska. Tak więc myślę, że z gwizdkiem będę związana przez długi czas.
– Krótka ocena podlaskiej piłki nożnej i futsalu kobiet
– Piłkę nożną kobiet na Podlasiu oceniam dobrze, cały czas się rozwijamy. Posiadamy trzy drużyny w drugiej lidze w rozgrywkach seniorskich, do tego pojawia się coraz więcej drużyn młodzieżowych (orliczki, młodziczki). Tak więc wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jeżeli chodzi o futsal nie jest on u nas tak popularny, ciężko znaleźć drużyny zainteresowane grą na hali, obecnie mamy tylko dwie. Jedną w Ekstralidze Włókniarza Białystok oraz w pierwszej lidze Helios Białystok. Może z biegiem czasu to się zmieni i futsal stanie się bardziej popularny. Mam szczerą nadzieję, że tak będzie.
Rozmawiał Jacek Piotrowski
Foto. Jacek Piotrowski