W najbliższą niedzielę czekają nas dwa mecze, które mogą okazać się kluczowe dla układu tabeli na koniec obecnych rozgrywek. Na Valhalli, w samym sercu Göteborga, drużyna prowadzona przez Marcusa Lantza spróbuje przełamać passę trzech meczów bez zwycięstwa w starciu z liderkami z Rosengård, a w stolicy o miejsce nad kreską oznaczającą degradację do Elitettan powalczą w bezpośrednim starciu Djurgården i Limhamn Bunkeflo. Zarówno w górnych, jak i w dolnych rejonach Damallsvenskan może zatem dojść do całkiem sporych przetasowań, które na nowo ułożą nam rywalizację o mistrzostwo, puchary i utrzymanie.
Zanim jednak przeniesiemy się do Sztokholmu i Göteborga, gdzie niewątpliwie czekają nas wielkie emocje, pierwszoligowe granie w siedemnastej serii spotkań rozpoczniemy na Arenie Linköping. Mocno porozbijana i niepotrafiąca utrzymać dobrej dyspozycji przez kilka kolejek z rzędu drużyna Olofa Unogårda zmierzy się z rewelacją letniej części sezonu z Eskilstuny w starciu, którego rozstrzygnięcia nie sposób przewidzieć. Gdyby oceniać wyłącznie kadry oby ekip, faworytkami tej potyczki wydawałyby się gospodynie. Gdyby patrzeć na obecną dyspozycję zawodniczek, nieco więcej szans należałoby przyznać przyjezdnym. Oba zespoły są jednak na tyle nieprzewidywalne, że dziś wieczorem nie zdziwi nas ani kapitalny mecz w wykonaniu Linköping, ani popis zespołowego futbolu ze strony Eskilstuny. Remis również nas nie zdziwi i nie ma większego znaczenia, czy mówimy tu o wyniku 0-0, czy może o 4-4. Na stadionie w Östergötland może wydarzyć się absolutnie wszystko i takiego wydarzenia przegapić po prostu nie wypada. Nawet jeśli z powodu urazu nie zagra w tym meczu Nilla Fischer.
Sobota to przede wszystkim pomarańczowe derby z udziałem Kristianstad i Kungsbacki. Jeśli gospodynie poradzą sobie z czerwoną latarnią ligi, to ponownie włączą się do gry nie tylko o miejsce w czołowej czwórce, ale nawet o lokatę uprawniającą do występu w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzyń. Therese Ivarsson, Svava Ros Gudmundsdottir i koleżanki zdają sobie jednak sprawę, że pomimo stosunkowo gładkiego zwycięstwa w Varbergu, pokonanie Kungsbacki wcale nie będzie tylko i wyłącznie formalnością. Beniaminek, dla którego debiutancki sezon w ekstraklasie okazał się niezwykle wymagający zarówno sportowo, jak i logistycznie, nikomu nie zamierza bowiem oddawać łatwych punktów, o czym przekonali się już między innymi w Linköping oraz Vittsjö. A skoro jesteśmy już przy naszej eksportowej wsi ze Skanii, to warto przyjrzeć się niedzielnemu starciu podopiecznych Thomasa Mårtenssona z Örebro. Na jednym boisku zobaczymy dwie rewelacje tegorocznych rozgrywek, które wciąż marzą o tym, aby obecny sezon stał się dla nich czymś absolutnie wyjątkowym. Komu uda się wykonać w tym kierunku jeszcze jeden krok? Miły powrót do przeszłości czeka natomiast kibiców w Piteå, gdyż to właśnie po domowym meczu z Växjö zespół Stellana Carlssona przed rokiem zapewnił sobie pierwszy w historii mistrzowski tytuł. Tym razem przyjazd ekipy ze Småland na daleką Północ nie wzbudza aż takich emocji, ale o powtórkę ubiegłorocznego wyniku fani gospodyń z pewnością by się nie pogniewali. Tym bardziej, że goście udadzą się do Norrbotten już bez Osinachi Ohale, choć warto pamiętać, że gotowe do gry w ich szeregach będą za to Sandra Lindkvist oraz Stina Lennartsson.
No i wreszcie dwa mecze, które siłą rzeczy skradną nam weekendowy, piłkarski show. Po zimowych wzmocnieniach wydawało się, że Djurgården powinno prawdopodobnie bić się o medale, a tymczasem w połowie września piłkarki ze stolicy, już pod wodzą nowego szkoleniowca, stoczą bój o sześć punktów ze skazywanym przez wszystkich na pewny spadek Limhamn Bunkeflo. Jego stawką jest miejsce nad kreską na pięć kolejek przed końcem rozgrywek. Oczywiście, nietrudno wskazać w tym meczu papierowego faworyta, ale zawodniczki ze stolicy zawodziły nas już tyle razy, że – paradoksalnie – one wcale nie muszą tego wygrać. Tym bardziej, że teraz doszliśmy już do punktu, w którym miejsca na ewentualne pomyłki najzwyczajniej w świecie nie ma. Degradacja byłaby dla Djurgården całkowitą katastrofą i choć w klubie nikt nie dopuszcza myśli, że za rok codziennością Dumy Sztokholmu będzie zwiedzanie stadionów Elitettan, to gdzieś w tle musi powracać świadomość, że jeden najmniejszy błąd, jeden przypadkowo stracony w niedzielę gol, może oznaczać wejście na drogę, której końca nikt nie zna i nikt poznać nie chce. Na przeciwnym biegunie znajduje się obecnie Rosengård, a każde kolejne zwycięstwo przybliża klub z Malmö do odzyskania mistrzowskiego tytułu po czteroletniej przerwie. Formacją, która w największym stopniu napędza coraz szybciej pędzącą po torach Damallsvenskan maszynę ze Skanii, jest fantastycznie złożona przez Jonasa Eidevalla druga linia, ale w rundzie wiosennej to właśnie Göteborg był jedynym zespołem potrafiącym wytrącić jej z rąk wszystkie największe atuty. Czy tym razem obejrzymy powtórkę z historii? Czy raz jeszcze wielki mecz w starciu z najbardziej utytułowanym krajowym rywalem rozegrają Julia Zigiotti lub Elin Rubensson? A może będzie dokładnie odwrotnie i to Anna Avnegård okaże się bohaterką niedzielnego popołudnia, na dobre wkupując się w ten sposób w łaski fanów z Malmö? Tak, czy inaczej, będzie się działo! I dobrze.
Jared Burzynski
Zestaw par 17. kolejki: