Stało się! Kto by jeszcze kilka tygodni temu pomyślał, że lipcowe starcie Vittsjö z Rosengård będzie jednocześnie meczem na absolutnym szczycie Damallsvenskan? Szwedzka piłka w wydaniu ligowym ewidentnie lubi zaskakiwać, a w obecnym sezonie to właśnie zespół Thomasa Mårtenssona obsadził się w roli rewelacji rozgrywek i póki co czuje się w niej wyśmienicie. Pozyskana z Linköping Tove Almqvist, która w swoim poprzednim klubie nie mogła liczyć na regularną grę, raz po raz kręci się w okolicach jedenastki kolejki, a jej koleżanki śmiało dotrzymują jej kroku. Wyłączając mecz z Göteborgiem, defensywa oparta na duecie Benediktsson – Adolfsson jest jedną z najlepszych formacji w lidze, Clara Markstedt zalicza ważne gole i asysty, a mająca za sobą fenomenalną wiosnę Michelle De Jongh ani myśli zwalniać tempa. Fanów z północnej Skanii martwić mogą jedynie drobne urazy Lisy Klingi oraz rekonwalescentki Catherine Bott, ale Ebba Hed i Leandra Smeda pokazały w miniony piątek, że także na wahadłach w Vittsjö mają rezerwy. Pytanie tylko, czy to wszystko wystarczy na mocno głodnego trofeów potentata z Malmö, który przecież nie po to wdrapał się przed kilkoma dniami na sam szczyt, aby teraz palmę pierwszeństwa oddawać. Zespół Jonasa Eidevalla imponuje przede wszystkim szeroką i doskonale zbilansowaną kadrą, w której każda zawodniczka stanowi potencjalne zagrożenie dla bramki przeciwnika. Na szczególne pochwały zasługuje jednak młodzież w osobach Hanny Bennison oraz Sofie Svavy, gdyż obie wymienione tu zawodniczki nie tylko nie zagubiły się w gwiazdorskiej jak na szwedzkie warunki kadrze, ale jeszcze potrafiły nadać jej własny charakter. Cóż, obu ekipom ze Skanii – pomimo tego, że dzieli je dosłownie wszystko – ciężko nie kibicować i trochę szkoda, że jutro wieczorem cieszyć się będą co najwyżej przedstawicielki jednej z nich.
Inną rewelacją tegorocznej kampanii jest niewątpliwie beniaminek z Örebro, który tydzień w tydzień gra na nosie wszystkim ekspertom wieszczącym mu powolne obsuwanie się w dół ligowej tabeli. Jeśli jednak zachowuje się czyste konto w sześciu spośród dziewięciu rozegranych meczów, to trudno nie nabrać przy tym pewności siebie. Emma Kullberg, Maja Regnås i Frida Abrahamsson to nie są piłkarki, o które przed sezonem zabijałoby się pół ligi, ale zbudowany na bazie zawodniczek grających w Elitettan zespół udowadnia, że nawet bez głośnych transferów da się w pierwszym roku po awansie podjąć rywalizację z najlepszymi w kraju. Oczywiście, spora w tym zasługa trenera Stefana Ärnsveda, który zimą poukładał drużynę tak, aby każdej z piłkarek dać szansę wykorzystania w pełni swojego potencjału. Efekt? Czwarta lokata, siedemnaście punktów po dziewięciu rozegranych meczach i komfort, o jakim w Sztokholmie mogą jedynie pomarzyć. Djurgården znów mierzył wysoko i raz jeszcze okazał się największym rozczarowaniem. Czy w Örebro podopieczne Joela Riddeza wreszcie się przełamią? Dwie ostatnie wizyty klubu ze stolicy na Behrn Arenie kończyły się wysokimi zwycięstwami, więc fanom DIF pozostaje po prostu liczyć na prawo serii. Bo optymistycznych sygnałów płynących z boiska było dotychczas zdecydowanie zbyt mało.
A co wydarzy się na pozostałych stadionach? Potyczka mistrzyń z wicemistrzyniami kraju czeka nas na Valhalli, gdzie Göteborg podejmie gości z dalekiej północy. Oba zespoły w ostatniej kolejce bezbramkowo zremisowały, oba bardzo chciałyby powiększyć swój dorobek o trzy punkty, ale jedynie gospodynie sprawiają na ten moment wrażenie drużyny mogącej walczyć o najwyższe cele. Czy optyka zmieni się nam po bezpośrednim starciu? W Piteå bez wątpienia na to liczą, szczególnie że w minionym sezonie zawodniczkom Stellana Carlssona aż dwukrotnie udało się znaleźć sposób na KGFC. O poprawę humorów zagrają także na Myresjöhus Arenie, gdzie wciąż szukające własnej tożsamości boiskowej Växjö podejmie przetrzebiony kontuzjami Kristianstad. Anna Anvegård dosłownie przed chwilą przełamała strzelecką niemoc i jutro spróbuje kontynuować dobrą passę w starciu z rywalem, któremu ostatnio zaaplikowała hat-tricka. W roli zdecydowanych faworytów do środowych potyczek przystąpią z kolei piłkarki kroczącej po trzecie zwycięstwo z rzędu Eskilstuny oraz pozostającego bez wygranej od 11. maja Linköping. Dla tych ostatnich, ewentualna strata punktów na Limhamns IP mogłaby oznaczać konieczność odłożenia ambitnych planów podboju Damallsvenskan przynajmniej o dwanaście miesięcy. A nie wykluczone, że o zdecydowanie więcej.
Jared Burzynski
Zestaw par 10. kolejki: