Mistrzostwa w pełni, Niemki zakończyły fazę grupową z kompletem zwycięstw. Proponuję skupić się chwilę na trenerce reprezentacji Martinie Voss-Tecklenburg. W najnowszym Sport Bildzie opowiedziała jak wygląda jej typowy dzień we Francji.
6 godzin snu, 18 na nogach – tak brzmi złota formuła MVT. O 7 dzwoni budzik. „Wczesne wstawanie nie jest dla mnie przykre – w domu też już o 6 czy 7 jestem na nogach.” Dzień zaczyna od pobytu na pływalni lub przejażdżki rowerem. Potem śniadanie. Jak przyznaje to „jedyny bezstresowy moment dnia”.
O 9 spotyka się na odprawie ze swoim sztabem trenerskim i medycznym. Analizują odpowiedzi na pytania, na które każda zawodniczka musi odpowiedzieć w specjalnej aplikacji po obudzeniu się. „Jak spałaś?”, „Czy coś cię boli?”, „Jaka jest twoja zdolność do gry?”.
Na koniec analiza video, szczegóły na temat zaplanowanego treningu, ustawienia, rywala. Ciekawostka – MVT używa MacBooka. O 13 obiad. MVT przykłada ogromnę wagę do punktualności. Jest zawsze minimum 5 minut przed czasem i czeka w sali na swoje zawodniczki. Podczas posiłku obowiązuje zakaz korzystania z komórek, podobnie jak na odprawach czy w szatni.
Po obiedzie MVT odbywa pojedyncze rozmowy z piłkarkami czy to z lekarzem. Mają miejsce zawsze w jej biurze w hotelu. Mały, skromny pokoik z tablicą, stołem i dwoma krzesłami. Tam ma zawsze spokój.
O 16 odjazd na trening! I ponownie punktualność wymagana. Krótko przed odjazdem objaśnia co będzie trenowane w danym dniu. Po skończonym treningu i prysznicu MVT ponownie zasiada ze swoim sztabem z przerwą na kolację.
Kucharz kadry przygotowuje odpowiednie posiłki, a do picia MVT pozwala zamawiać tylko wodę i zdrowe napoje (elektrolity czy smoothie). Wyjątek czyni tylko po zwycięstwach. Pozwala wtedy zamawiać co się chce, choć większość pozostaje przy coli zero.
Posiadówka ze sztabem kończy się o 22.30 i puszcza go wolno. Przysiada się wtedy w wygodnych miejscówkach hotelu i gra w karty z pracownikami kadry (najczęściej z menadżerką), czy plotkuje z fizjoterapeutami. Od czasu do czasu pije kieliszek wina.
Dzień dla MVT kończy się o 0.30. Wtedy idzie do łóżka. „Mam spore problemy z zaśnięciem, bo za dużo mam w głowie.”
Czy MVT ma jakiś specjalny rytuał w dniu meczowym? A i owszem. Na rozgrzewce nosi jeszcze sportowe ciuchy, dopiero potem przebiera się w kostium. „Bezpośrednio przed meczem idę w spokojne miejsce i modlę się”. Trenerka zawsze ma ze sobą talizman – drewniane serduszko, które dostała od rodziny.