Obóz w Båstad miał być tą zdecydowanie bardziej intensywną częścią przygotowań kadry Petera Gerhardssona na ostatniej prostej przed mundialem, ale ci, którzy mieli okazję towarzyszyć reprezentantkom Szwecji podczas kilkudniowego pobytu w Skanii zgodnie twierdzą, że morale w ekipie dawno nie prezentowało się lepiej. Nawet Nilla Fischer i Fridolina Rolfö, które z powodu drobnych urazów przez pewien czas musiały trenować indywidualnie, nie załamywały z tego powodu rąk i wszystko wskazuje na to, że obie będą do dyspozycji selekcjonera w dzisiejszym meczu z Koreą Południową. Na murawie Gamla Ullevi nie zobaczymy natomiast Olivii Schough oraz Caroline Seger, ale sztab medyczny podkreśla, że ich absencja to wyłącznie element daleko posuniętej profilaktyki a nie zapowiedź personalnych roszad w kadrze na ostatniej prostej.
Szwedki i Koreanki w tym tygodniu już raz miały okazję zagrać przeciwko sobie i mecz ten zakończył się pewnym zwycięstwem ekipy Petera Gerhardssona, która w starciu na nieco hokejowych zasadach (trzy tercje, nielimitowane zmiany) czuła się zdecydowanie lepiej. Łupem bramkowym w wygranym 4-0 nieoficjalnym meczu podzieliły się Julia Zigiotti, Stina Blackstenius, Mimmi Larsson oraz Magdalena Eriksson i chyba nikt, kto dziś wieczorem wybiera się do Göteborga, nie obraziłby się na powtórkę. Zdecydowanie ważniejsze od suchego wyniku będzie jednak tym razem to, aby zakończyć boiskową rywalizację bez kontuzji i innych przykrych incydentów, które mogłyby zakłócić przygotowania do najważniejszego turnieju czterolecia. Choć – rzecz jasna – przyjemnie byłoby pożegnać się z własnymi kibicami miłym akcentem. Gdyby jednak koniecznie trzeba było wybierać, to od efektownego pożegnania wszyscy pewnie wolelibyśmy efektowne powitanie; przynajmniej takie na miarę imprezy sprzed ośmiu lat na Götaplatsen.
Jared Burzynski
Szwedzka Piłka