Trzecia kolejka stała pod znakiem hitu w Wolfsburgu i Klassiker w Poczdamie. Oba mecze nie zawiodły. Ale to co zrobiły Wilczyce będzie odbijało się echem jeszcze przez wiele tygodni. I tylko można się cieszyć i być dumnym, że Ewa Pajor była najjaśniejszym punktem tego meczu.
Turbine Potsdam – 1.FFC Frankfurt 3-1
Bramki: Prasnikar 38′, Kiwic 43′, Schwalm 90′ – Pawollek 79′
Widzów: 1437
Mecz zaczął się zgodnie z przewidywaniami i gospodynie ostro ruszyły do ataku. Przez pierwsze 5-6 minut 1.FFC nie potrafił wyjść z własnej połowy. Svenja Huth szalała na boisku. Nie przyniosło to jednak rezultatów. Po krótkim czasie Frankfurt się otrząsnął i próbował sklecić coś konstruktywnego. Po jednej z nielicznych sytuacji Marith Priessen fatalnie spudłowała. Turbine w dalszym ciągu miało inicjatywę, ale w 35 minucie jedna z zawodniczek próbowała podać do tyłu do bramkarki wykładając tym samym idealną piłkę Geraldine Reuteler. Napastniczka gości w sytuacji sam na sam strzeliła jednak prosto w bramkarkę. Zemściło się to chwilę później, gdy Svenja Huth pociągnęła skrzydłem, podała piłkę na piąty metr, gdzie w ogromnym zamieszaniu dopadła do niej Lara Prasnikar i wyprowadziła Poczdam na prowadzenie. Do przerwy Turbine miało jeszcze dwie sytuacje. Po jednej z nich piłka wylądowała na poprzeczce, po drugiej po dokładnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Rahel Kiwic umieściła głową piłkę w siatce. W drugiej połowie Frankfurt zagrał znacznie, znacznie lepiej i miał więcej z gry. Dwukrotnie swój zespół sam na sam musiała ratować bramkarka Turbine Lisa Schmitz. W końcu Tanja Pawollek strzeliła bardzo ładną bramkę kontaktową. Do końca zawodniczki gości ambitnie atakowały, ale dobrze interweniowała Schmitz. Bramka Schwalm na 3-1, która ustaliła wynik poszła już z kontry w doliczonym czasie gry. Obiektywnie patrząc 1.FFC nie zasłużył na porażkę. Powiem więcej – gdyby celowniki były lepiej nastawione to zwycięstwo było spokojnie w zasięgu. Arnautis ma nad czym myśleć, bo defensywa choć już lepsza niż z Hoffenheim to i tak dalej rozdaje sporo prezentów. Piłkarki Turbine powinny natomiast postawić kistę piwa swojej bramkarce. Gdyby nie ona to punktów by nie było.
Powiedzieli po meczu:
Matthias Rudolph, trener Turbine: ”Nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatni raz od kiedy rozpoczęliśmy w lecie przygotowania zagraliśmy tak słabo. Popełniliśmy sporo dużych błędów i możemy tylko dziękować Lisie Schmitz. Z drugiej strony wolę brzydkie zwycięstwo niż remis, logiczne. Zawodniczki same są niezadowolone ze swojej postawy i wiem, że podobnej postawy już w przyszłości nie zaprezentujemy.”
Niko Arnautis, trener 1.FFC: ”Po słabym początku doszliśmy do głosu i mieliśmy swoje szanse. Zagraliśmy agresywnie i konsekwentnie. Szkoda, że do przerwy było 0-2 zamiast 0-1. Głupia bramka, nikt nie wiedział dlaczego ją straciliśmy. W drugiej połowie dążyliśmy do strzelenia goli. Sytuacja Jackie Groenen chwilę po bramce Pawollek będzie się śnić po nocach. Wynik rozczarowujący, przez dłuższy okres czasu byliśmy lepszą drużyną a i tak wracamy z pustymi rękami. Jestem jednak pewien, że punkt zwrotny przyjdzie.”
1899 Hoffenheim – SGS Essen 1-2
Bramki: Dongus 44′ – Wu 15′, Schüller 49′
Widzów: 830
Bardzo interesująco zapowiadało się to spotkanie i nie zawiodło. Essen odbudowało się po wysokiej porażce z Wolfsburgiem, ale trzy punkty wywalczone w Sinsheim były nad wyraz szczęśliwe. Wynik otworzyła Danica Wu, która przed sezonem trafiła do SGS z Duisburga. Była to dla niej pierwsza bramka w barwach nowego zespołu. Do przerwy obie drużyny miały jeszcze swoje okazje, raz fenomenalnie interweniowała bramkarka gości po strzale Wassmuth. Chwilę przed gwizdkiem przepiękną bramkę dla gospodyń z ponad 20 metrów zdobyła Fabianne Dongus. Gol do szatni uśpił Hoffenheim, bo na drugą połowę podopieczne Jürgena Ehrmanna wyszły totalnie rozkojarzone i już w 47 minucie Lea Schüller wyprowadziła SGS na ponowne prowadzenie. Wynik do końca się już nie zmienił chociaż obie drużyny miały dogodne sytuacje.
Powiedzieli po meczu:
Jürgen Ehrmann, trener Hoffenheim: ”Bundesliga jest ciężka. Wyrównaliśmy szczęśliwie, ale nie poszliśmy za ciosem w drugiej połowie. Mógł paść dzisiaj każdy wynik, padł taki – trudno. Przygotujemy się do następnego meczu i będziemy walczyć o zwycięstwo.”
Daniel Kraus, trener SGS: ”Byłem mocno zaskoczony, że po bramce oddaliśmy pole i aż się prosiliśmy o karę. W przerwie padły mocne słowa i efekt widzieliśmy. W drugiej połowie pokazaliśmy wolę walki i charakter. Szczęśliwie, nie szczęśliwie – liczą się trzy punkty.”
SC Sand – Borussia Mönchengladbach 5-0
Bramki: Oliveira 10′, Burger 35′, Blagojevic 38′, Meyer 79′, Vanhaevermaet 90′
Widzów: 517
Mecz bez historii. Sand gładko i bez problemów pokonało outsidera z Gladbach, który może już oswajać się z myślą o spadku. Jeśli ta drużyna w przeciągu całego sezonu zdobędzie więcej niż 6 punktów to zjem własne buty. Sand spokojnie wypunktowało rywala. A mogło tych bramek zdobyć znacznie więcej niż tylko pięć. Ozdobą meczu był gol Leticii Oliveiry. Niezmiennie wywołują mój uśmiech hasztagi SC Sand – #dorfkinder i #badischersympatischer
Po meczu powiedział:
Rene Krienen, trener BMG: ”To jest Bundesliga, każdy błąd jest karany. W następnych dwóch meczach gramy z MSV i Leverkusen, bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Jeśli nie zdobędziemy 4-6 punktów to będzie ciężko.” Optymista to mało powiedziane.
Bayer Leverkusen – SC Freiburg 0-3
Bramki: Gwinn 31′ 42′, Wieder 80′
Widzów: 350
Przykrą informacją, która tak naprawdę przykryła wynik było zerwanie wiązadeł przez Isabell Kerschowski z Bayeru już w 15 minucie. Spotkanie stało pod znakiem ogromnej dominacji Freiburga. No ale nie była to zbytnia niespodzianka. Na prowadzenie swój zespół wyprowadziła Giulia Gwinn po fenomenalnym golu. W odpowiedzi nieoczekiwanie doskonałą sytuację miało Werkself, ale w ostatniej chwili wyjaśniła obrończyni SCF. Drugi gol do przerwy znowu za sprawką Gwinn. W drugiej połowie Freiburg na potęgę marnował dogodne okazje i dopiero pod koniec udało się strzelić trzeciego gola.
Powiedziała po meczu:
Verena Hagedorn, trenerka Bayeru: ”W pierwszej połowie na dobrą sprawę całkowicie wyczerpałyśmy siły. Druga połowa była lepsza, lepiej się broniłyśmy, ale co z tego skoro kończymy mecz bez punktów. Musimy grać lepiej z przodu, pokazać ze należymy do tej ligi. Dzisiaj zapłaciłyśmy frycowe.”
MSV Duisburg – Werder Brema 3-0
Bramki: Zielinski 12′, Makas 65′, Hoppius 90
Widzów: 484
Lekka niespodzianka, choć MSV zasłużyło na to zwycięstwo. Werder praktycznie cały mecz nie potrafił zagrozić bramce rywalek. Mecz się właściwie rozstrzygnął już w pierwszej połowie po czerwonej kartce dla Liny Hausicke. Druga bramka dla Duisburga to niewytłumaczalna postawa bramkarki z Bremy. Miała czas rozstawić stolik, zaparzyć kawę, usiąść, wypić ją i obronić strzał. Zamiast tego tylko odprowadziła piłkę wzrokiem. No cóż, walka o utrzymanie będzie ekscytująca do końca.
Powiedzieli po meczu:
Thomas Gerstner, trener MSV: ”Wynik w porządku, jeszcze przed przerwą mieliśmy kilka okazji. Po czerwonej kartce kontrowaliśmy spotkanie i trafialiśmy w odpowiednich momentach. Jestem bardzo zadowolony z pierwszego zwycięstwa i jesteśmy pełni wiary w utrzymanie.”
Carmen Roth, trenerka Werderu: ”Źle weszłyśmy w mecz. Same poprosiłyśmy Duisburg żeby prowadził. Czerwona kartka na wyrost. Pomimo osłabienia walczyłyśmy ambitnie.”
VFL Wolfsburg – Bayern Monachium 6-0
Bramki: Pajor 17′ 73′ 89′, Harder 29′, Popp 55′, Schweers sam. 56′
Widzów: 2579
Pogrom to tak naprawdę za małe słowo. To była absolutna dominacja i demonstracja siły. Nie ma w Niemczech obecnie drużyny która mogłaby rywalizować z tak grającym Wolfsburgiem. Bayern był bezradny przez pełne 90 minut. Podopieczne trenera Lercha całkowicie zneutralizowały rywalki i raz po raz uruchamiały skrzydła. Ewa Pajor zagrała koncert. Drugi z rzędu hattrick i już siedem bramek na koncie, podczas gdy w całym poprzednim ligowym sezonie zdobyła ich zaledwie cztery. Wszyscy rozpływają się w zachwytach nad naszą reprezentantką i słusznie. Progres jaki można zaobserwować w jej grze od początku jej przygody z Bundesliga jest gigantyczny. Sara Gunnarsdottir: ”Ewa Power”. Pernille Harder: ”Ewa jest bardzo szybka i rywalki muszą na nią szczególnie uważać, co stwarza mi więcej miejsca. Bardzo dobrze się uzupełniamy.” Trener Stephan Lerch: ”Zawsze miała szybkość, ale fizycznie niesamowicie się zmieniła – nabrała siły, co wykorzystuje w pojedynkach z rywalkami. Jestem pewien, że jeszcze w tym sezonie zrobi kolejny krok w swoim rozwoju.”
Obie drużyny poznały dzisiaj swoich rywali w 1/8 finału LM. Wolfsburg zmierzy się z Atletico Madryt, a Bayern z FC Zurych.
Powiedzieli po meczu:
Stephan Lerch, trener VFL: ”Mieliśmy naprawdę dobry dzień. Weszliśmy dobrze w mecz i kontynuowaliśmy to aż do końca. Postawiliśmy na mocny pressing i to zdało egzamin. Bayern się wielokrotnie gubił. Mieliśmy sporo szans bramkowych. Ogromne słowa uznania dla moich zawodniczek. Przede wszystkim świetnie rozegrały ten mecz w swoich głowach. Nie zostawiły miejsca rywalkom. Jestem naturalnie bardzo szczęśliwy z samego wyniku, ale przede wszystkim ze stylu jaki zaprezentowaliśmy.”
Almuth Schult, VFL: ”Chyba nikt nie oczekiwał takiego wyniku. Poprzednie mecze z Bayernem były ciężkie. Zwłaszcza, że dobrze wystartował w sezonie. Możemy być z siebie dumne. Zasłużyłyśmy na to wysokie zwycięstwo. Cieszy oczywiście kolejny mecz do zera. Gramy bardzo pewnie w obronie. Jesteśmy w formie!”
Ewa Pajor, VFL: ”Jestem bardzo szczęśliwa. To był ciężki mecz, ale udało się wygrać. Mimo wyniku 6-0 to nie było łatwe spotkanie. Musiałyśmy się mocno wysilić. Ważne, żebyśmy pozostały dalej skoncentrowane i ciężko pracowały.”
Wypowiedzi obozu Bayernu w bardzo minorowych nastrojach. Jedynie bramkarka Manuela Zinsberger zadbała, żeby zapamiętano jej opinię na długo. Oto jak skomentowała samobójczą bramkę Vereny Schweers:
Maciej Iwanow