Rok temu o tej porze w Göteborgu zastanawiano się jak wydostać się ze strefy spadkowej. Sytuacja zaczynała robić się naprawdę niewesoła, bo koniec sezonu zaczynał powoli majaczyć na horyzoncie, a drużyna prowadzona wówczas jeszcze przez Stefana Rehna nijak nie potrafiła odbić się od ligowego dna. W decydującym momencie, ciężar przeprowadzenia zespołu przez największy od niemal dwóch dekad kryzys wzięła jednak na siebie Elin Rubensson i to głównie dzięki jej fantastycznej postawie, tej wiosny znów mogłem zaprosić wszystkich na pierwszoligowe relacje z Valhalli. Dwanaście miesięcy po tamtych wydarzeniach, nastroje na zachodnim wybrzeżu zmieniły się o sto osiemdziesiąt stopni. Nowy trener Marcus Lantz zadbał o to, aby Rubensson nie musiała już w pojedynkę odpowiadać za wyniki rozumiejącego się coraz lepiej zespołu i nawet transfer Christen Press do Utah Royals nie przeszkodził mu w zbudowaniu drużyny, której grę ogląda się po prostu z największą przyjemnością. Co ważne, w Göteborgu grają nie tylko efektownie, ale i efektywnie. Dzisiejsze zwycięstwo nad Limhamn Bunkeflo pozwoliło ekipie Marcusa Lantza objąć prowadzenie w przejściowej tabeli Damallsvenskan i nawet jeśli ten stan utrzyma się tylko do jutra, to KGFC wysłał właśnie jasny sygnał, że w tym roku walka o mistrzowski tytuł nie odbędzie się bez udziału piłkarek z Västergötland.
Wbrew pozorom, zwycięstwo na Limhamns IP nie przyszło zawodniczkom z Göteborga łatwo, choć od początku to one narzuciły rywalkom ze Skanii własne warunki gry. Bramka Emmy Lind stosunkowo długo pozostawała jednak dla nich niezdobytym terytorium, a golkiperka z Malmö dwiema naprawdę klasowymi interwencjami udowodniła, że znajduje się dziś w bardzo dobrej dyspozycji. W 33. minucie nawet ona musiała jednak skapitulować, gdy Beata Kollmats wygrała pojedynek główkowy z Rakel Hönnudottir i celnym strzałem wpakowała do siatki futbolówkę dograną z narożnika boiska przez Olivię Schough. Do szatni oba zespoły udały się już przy wyniku 0-2, gdyż przed przerwą gościom udało się zamienić na gola jeszcze jeden stały fragment gry; tym razem w rolę asystentki wcieliła się Catrine Johansson, a na listę strzelczyń wpisała się Julia Zigiotti.
Po przerwie gospodynie próbowały poszukać choćby kontaktowego gola, który pozwoliłby im wrócić do meczu, ale poza jednym strzałem Anny Welin, Loes Geurts nie musiała w zasadzie wykazywać się swoim bramkarskim kunsztem. Duża w tym zasługa defensorek z Göteborga, które raz za razem skutecznie wybijały z uderzenia coraz bardziej sfrustrowane zawodniczki z Malmö. Przebiegu gry zmienić nie był w stanie także Otto Persson, który bezskutecznie próbował coraz to nowych roszad taktycznych i personalnych. Nie przyniosły one jednak pożądanego skutku, a ofensywne zapędy LB 07 niezmiennie odbijały się od kwartetu Koivisto – Leach – Kollmats – Johansson jak od ściany. Gdy zegar na Limhamns IP wskazywał 90. minutę, wydawało się, że sobotnie popołudnie zakończy się dla przyjezdnych pełnym sukcesem, ale wtedy nastroje w obozie gości popsuł nieco prowadzący to spotkanie Niklas Olsson. Rozjemca z Ystad uznał, że sposobiąca się do wyrzutu piłki z autu Emma Koivisto gra na czas i pokazał reprezentantce Finlandii drugą tego dnia żółtą kartkę. Czy słusznie? Bardzo wątpliwe, a chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, jak wielkim osłabieniem dla KGFC będzie brak Koivisto w meczu przeciwko obrończyniom mistrzowskiego tytułu z Linköping.
******
Bardzo podobny przebieg do meczu w Malmö miało także drugie sobotnie spotkanie. Choć beniaminek z Kalmar robił co mógł, ostatecznie musiał uznać wyższość zdecydowanie bardziej doświadczonej ekipy ze Sztokholmu. Pierwszoplanową bohaterką widowiska na Stadionie Olimpijskim była pozyskana latem z Manchesteru Julia Spestmark, która jeszcze przed przerwą ustaliła wynik meczu, dwukrotnie pokonując Tove Enblom (przy golu na 1-0 świetną asystę zanotowała Mia Jalkerud). W drużynie gości, która od 20. minuty musiała radzić sobie bez kontuzjowanej Ifeomy Dieke, na pochwałę zasłużyła przywrócona przez nowego trenera do wyjściowej jedenastki Amerykanka Shade Pratt, ale jej wysiłki nie przyniosły klubowi ze Småland nawet gola honorowego. Pierwsze od 27. maja (!) ligowe zwycięstwo pozwoliło Djurgården nieco odbić się od strefy spadkowej, choć drużyna prowadzona przez Joela Riddeza cały czas okupuje ostatnią bezpieczną lokatę w tabeli.
Jared Burzynski
Komplet sobotnich wyników:
Limhamn Bunkeflo – Göteborg 0-2 (Kollmats 33., Zigiotti 43.)
Djurgården – Kalmar 2-0 (Spetsmark 11., 45+1.)