NWSL wkracza w decydującą fazę walki o play-off’s
Ligi NWSL Świat

NWSL wkracza w decydującą fazę walki o play-off’s

NWSL – 16 tydzień

 

Houston Dash 3 – 1 Orlando Pride

(Daly 17′ 50′, Kgatlana 90+5′ – Leroux 55′)

Grzmiało i błyskało tego popołudnia w Houston i jak się później okazało nie wszystko związane tam było z pogodą. Po kolei jedenak. Najpierw najprawdziwsza burza z piorunami przerwała to spotkanie po ledwie 12-stu minutach gry. Dwie godziny później, a minutę po wznowieniu meczu – piorun uderzył ponownie – w postaci Morgan, która to obiła słupek bramki rywalek. Widzom nie dane było ochłonąć gdyż dosłownie chwilę później, huknął kolejny grom – tym razem w postaci duetu Ohai i Daly, które otworzyły wynik spotkania dla gospodyń.

Tuż po przerwie kąśliwie choć odrobinie niecelnie błysnęło ze strony Pickett. W odpowiedzi na Orlando ponownie spadła burza o nazwie Ohai i Daly – podwyższając prowadzenie Houston. Skoro już o gromach mowa to pewnie kilka spadło po meczu również na głowę Campbell – golkiper gospodyń niepewną interwencją w 55 minucie pozwoliła Leroux na zdobycie kontaktowej bramki. W ostatnim kwadransie grad ataków ze strony Orlando przyniósł parę okazji, ale ani Marta, ani Ubogagu nie potrafiły wykorzystać stworzonych sytuacji… błyskała zaś głównie sędzia rozdając kartki na lewo i prawo. W doliczonym czasie gry Daly zdążyła jeszcze zaliczyć trzecie trafienie tego wieczoru – ale sędzia słusznie nie uznała gola dopatrując się spalonego. Minutę później, dosłownie w kopii poprzedniej akcji błysnęło raz jeszcze – rajd Kgatlany i trzecia bramka dla Houston stała się faktem. Kiedy wszystkim wydawało się, że to już koniec fajerwerków tej nocy, w ostatniej akcji meczu zagrzmiała ponownie sędzia słusznie wyrzucając Martę z boiska za niesportowe zachowanie w stosunku do Daly.


North Carolina Courage 2 – 0 Washington Spirit

(Debinha 12′, McDonald 60′)

Spotkanie liderek z drugą najsłabsza drużyną ligi. Courage jak dobrze naoliwiona sprawna maszyna, bez wiekszego wysiłku zaliczają wygraną, trzy punkty i pewne już miejsce w play-off’ach. Jedyne zaś co można powiedzieć dobrego o Spirit to… ich golkiperka Bledsoe, dzięki której mają w Waszyngtonie „tylko” przegrane zamiast wielobramkowych klęsk oraz fakt, że klub przestał w końcu marnować czas i potencjał Yanary Aedo wypuszczając ją w tym tygodniu do hiszpańskiej Valencii.  


Seattle Reign 1 – 0 Utah Royals

(Rapinoe 54′)

Mecz, w którym podstawowym założeniem przyjętym przez obie drużyny było nie dać wywieźć się w pole. Podopieczne Andonovskiego zagrały w tym spotkaniu bardzo zachowawczo starając się oszczędzać siły na arcyważny wyjazdowy mecz z Chicago na weekend. Taktyka przyjęta przez trener Harvey przeciwko swojej dawnej drużynie prawie odniosła tu sukces. Obraz spotkania cechowała szczelna gra defensywna, dużo walki i mało czystych sytuacji. W miarę upływu czasu stawało się jasne, iż bramka – jeśli padnie – to po indywidualnym: błędzie bądź przebłysku jakości. Tak też się stało. Rekacja trener Harvey po zwycięslkim trafieniu Rapinoe wydaje się służyć za cały pozostały komentarz.


Utah Royals 1 – 2 Orlando Pride

(Rodriguez 8′ – Morgan 45+2′, Edmonds 52′)

Po przegranych w swoich spotkaniach w środku tygodnia, oba zespoły przystąpiły do tego meczu pomne faktu, iż kolejna przegrana może poważnie skomplikować ich bieżącą sytuację w walce o play-off. Po dość mocnym otwarciu, wczesne starania Royals uwieńczone zostały bramką zdobytą przez Rodriguez. Gospodynie następnie zwolniły oddając inicjatywę przyjezdnym. Grały oszczędnie – starając się dowieźć wynik do przerwy i zarazem poszanować siły zwłaszcza w obliczu „szerszej i głębszej” ławki rezerwowych rywalek. I znów taktyka przyjęta przez trener Harvey wydawała się odnosić zamierzony skutek… do czasu nieco pechowej sytuacji z samego końca pierwszej połowy. Kontrowersji nie przysporzył tu sam fakt oczywistego faulu i podyktowania wykorzystanego przez Morgan rzutu karnego dla Orlando. Chodziło tu o co innego. W tym tygodniu w branżowej prasie – wywołując przy tym spore komentarze w środowisku, ukazała się seria artykułów piętnujących pobłażliwą pracę sędziów w NWSL. Wydaje się, że to właśnie pod naciskiem tych artykułów oraz rozgorzałej w mediach dyskusji sędzia tego spotkania – całkowicie zgodnie z przepisami – odgwizdała ów przewinienie…przewinienie, na które w zasadzie jak dotąd przymykano oko w całej amerykańskiej piłce.

W drugiej odsłonie meczu ponownie Utah zaatakowało jako pierwsze ale tym razem Rodriguez nie wykorzystała szansy na ponowne objęcie prowadzenia. Fatalny błąd golkiper Smith z 52 mintuty wykorzystała za to Edmonds i tym samym Pride wyszły na prowadzenie. Nie był to udany mecz młodej bramkarki, która na domiar złego po bardzo niebezpiecznej kolizji musiała opuścić plac gry w 72 minucie. Piłkarki Pride po strzelonej bramce poszły za ciosem i przycisnęły. Gra się zaostrzyła, posypały się kartki. Gospodyniom jednakże wraz z upływem czasu co raz wyraźniej brakowało argumentów i wynik do końca nie uległ już zmianie.


Chicago Red Stars 1 – 0 Seattle Reign

(Kerr 87′)

Niezwykle ważny mecz dla obu drużyn w kontekście walki o play-off. Reign przystąpiły w tym meczu do walki o umocnienie się na pozycji vice-liderek i zyskanie bezpiecznej, kilku-punktowej przewagi nad resztą stawki. Red Stars musiały zaś wygrać by podtrzymać swoją obeceność w czołowej czwórce. Zgromadzeni w Toyata Park kibice obejrzeli dobre, zacięte spotkanie, w którym w pierwszej połowie to jednak przyjezdne stworzyły sobie więcej szans na objęcie prowadzenia. Piłkarki po obu stronach nie oszczędzały się w walce o zwycięstwo co niestety szybko wymkneło się spod kontroli. Nie radząca sobie w tym spotkaniu sędzia, chyba tylko sobie znanym powodem zdecydowała się w tym meczu uparcie trzymać kartki w kieszeni. W efekcie upiekło się m.in Catley po faulu której, tuż przed przerwą do szpitala odwieziono Gilliland (na szczęście prześwietlenia wykluczyły uraz kręgosłupa).

W drugiej odsłonie gospodynie nieco częściej stwarzały zagrożenie pod bramką rywalek, które w odpowiedzi równie groźnie kontrowały. Emocje rosły, ostra chwilami walka trwała w najlepsze (przy biernej postawie sędzi) a z pola znoszono kolejne „poległe” (Colaprico). Kiedy wydawało się, że remisowy wynik utrzyma się już do końca meczu przypomniał o sobie duet Nagasato i Kerr. W 87 minucie po słabym wykopie piłki przez golkiper gości, dobrze ustawiona Japonka zagrała fenomenalnie głową na wolne pole w kierunku startującej Australijki, a ta zachowaszy zimną krew wykończyła akcję golem. Reign miały jeszcze szansę na wyrównanie w doliczonym czasie gry ale strzał Spencer z najblizszej odległości przeleciał nad poprzeczką bramki gospodyń. Dzieki zwycięstwu Chicago pozostały w czołowej czwórce, Kerr objęła prowadzenie w klasyfikacji strzelczyń, zaś Nagasato lideruje w tabeli asyst. Pomimo przegranej Seattle utrzymały drugie miejsce w grupie choć z jednym już tylko punktem przewagi nad resztą rywalek.  


Portland Thorns 3 – 1 Houston Dash

(Horan 16′ 31′, Crnogorcevic 48′ – Ohai 37′)

Upalny dzień w Oregonie. 15 tysięcy widzów zgromadzonych na stadionie w Portland. Pojedynek dwóch drużyn, które musiały zagrać o pełną pulę. Po 30 minutach gry, dzięki dwóm koszmarnym błędom defensywy Houston, gospodynie wyszły na prowadzenie po 2 trafieniach Horan (zrównała się w klasyfikacji strzelczyń z Kerr). Błędów w nie ustrzegły się tego popołudnia również i piłkarki Portland, dzieki czemu w 37 minucie Ohai zdobyła bramkę kontaktową dla gości. Niestety w trwający festiwal pomyłek wpisał się i sędzia tego spotkania, który w najbardziej kontrowersyjnej sytuacji meczu, tuż przed przerwą nie podyktował 11-stki dla Houston po oczywistym faulu bramkarki Campbell na Daly w polu karnym.

W drugiej połowie Portland ponownie zaczęły od mocnego uderzenia. Ledwie 2 minuty po wznowieniu, Raso prostopadłym podaniem odnalazła w polu karnym Crnogorcevic a ta strzałem w „długi róg” zdobyła trzecią bramkę dla gospodyń. W 69 minucie Australijka Raso sama mogła wpisać się na listę strzelczyń ale jej bramka zdaniem sędziego padła z pozycji spalonej. Piłkarki Houston starały się jeszcze odrobić straty – w 77 minucie Daly trafiła nawet w poprzeczkę ale Thorns uporządkowały szeregi w końcówce, nie powalając już na wiele więcej i samym grożąc podwyzszenim wyniku z kontry. Było to dobre, zacięte widowisko rozegrane przy pełnych trybunach i tylko żal pomyłki sędziego, która nieco wypaczyła ten mecz. Thorns na piątym miejscu ale wciąż trzymają bliski kontakt z pierwszą czwórką. Sytuacja Houston poważnie się za to skomplikowała bo Dash stoją teraz pod ścianą w walce o play-off’s.


KLUBMZRPG+G-G+/-PKT
North Carolina Courage2417615317+3657
Portland Thorns FC2412664028+1242
Seattle Reign FC2411852719+841
Chicago Red Stars2491053828+1037
Utah Royals249872223-135
Houston Dash2495103539-432
Orlando Pride2486103037-730
Washington Spirit2425171235-2310
Sky Blue FC2416172152-319

 

 

Rob Mikalski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!