Mecz ze zdziesiątkowanym kontuzjami beniaminkiem z Kalmar był dla piłkarek Henrika Jensena idealną okazją, aby bardzo przekonującym zwycięstwem pożegnać się przed letnią przerwą w rozgrywkach ze swoimi kibicami (a przynajmniej z tą ich częścią, która w najbliższy weekend nie wybiera się do Eskilstuny). Trzeba przyznać, że z tego zadania mistrzynie kraju wywiązały się znakomicie, a ci, którzy zdecydowali się spędzić czwartkowy wieczór na Linköping Arenie z pewnością nie będą żałować tej decyzji. Na tle wyraźnie słabszego rywala, gospodynie zaprezentowały bowiem swoim sympatykom wiele naprawdę efektownych kombinacji i – co równie istotne – po kilku z nich futbolówka znalazła drogę do siatki Tove Enblom.
Worek z bramkami mógł rozwiązać się już po kilkudziesięciu sekundach, ale co nie udało się po stałym fragmencie gry, udało się po dośrodkowaniu z lewego skrzydła. Asystowała Johanna Rasmussen, a Natasha Dowie bez większego wysiłku uwolniła się spod krycia Kajsy Lang i precyzyjnym strzałem głową otworzyła wynik spotkania. Dla duńskiej rekonwalescentki był to jednak dopiero początek niezwykle udanego wieczoru, gdyż jeszcze przed przerwą do kluczowego podania dołożyła ona dwa zdobyte przez siebie gole. Co ciekawe, przy drugim z nich piękną asystą popisała się Dowie, niejako rewanżując się swojej klubowej koleżance za sytuację z trzeciej minuty. Jeśli ktoś spośród fanów Linköping zaniepokoił się, że żadna z trzech bramek dla gospodyń nie padła w następstwie stałego fragmentu gry, to spieszę z informacją, że absolutnie nie ma powodów do obaw. Tuż przed przerwą zespół z Östergötland również w ten sposób potrafił bowiem rozmontować broniącą momentami jedynie teoretycznie defensywę z Kalmar, a dzieła zniszczenia dokonała Anna Oskarsson, ustalając wynik pierwszej połowy na 4-0.
Po przerwie oglądaliśmy już tylko dalszą część piłkarskiej egzekucji, w której ani przez moment nie było wątpliwości, po której ze stron znajdują się wszystkie atuty. Mocno odmłodzona (z konieczności) jedenastka z Kalmar z rzadka próbowała się odgryzać, ale w tych momentach jeszcze bardziej uwidaczniał się brak Pratt, Strömblad, czy Fredriksson. Oczywiście, nawet z nimi na boisku gościom znad Bałtyku ciężko byłoby wywieźć z Östergötland korzystny rezultat, ale bez nich beniaminek ze Småland momentami przypominał całkowicie bezradne dziecko, które bezskutecznie próbuje odebrać ulubioną zabawkę starszej koleżance. Zwalniać tempa nie zamierzały natomiast gospodynie, które całkiem słusznie zwietrzyły szansę na poprawienie sobie bilansu bramkowego. W 63. minucie hat-tricka skompletowała Dowie, a licznik strzelecki zatrzymał się ostatecznie na cyfrze osiem. Hucznych celebracji w obozie mistrzyń Szwecji nie powinniśmy się jednak spodziewać, gdyż wraz z końcowym gwizdkiem Sary Persson rozpoczęła się w obozie LFC misja Eskilstuna i to od jej rezultatu zależy to, czy kończąca się właśnie runda w wykonaniu obrończyń tytułu zostanie zapamiętana jako przeciętna, czy nieudana.
Jared Burzynski
Wtorkowy wynik: