Przez 82 minuty wydawało się, że w pięćdziesiątym meczu sezonu doczekamy się wreszcie pierwszego bezbramkowego remisu w tegorocznej Damallsvenskan. Na Myresjöhus Arenie piłkarki z Växjö próbowały na wszelkie możliwe sposoby pokonać Emmę Lind, ale rozkręcająca się z każdym kolejnym meczem golkiperka Limhamn Bunkeflo ratowała swoją drużynę w najbardziej nieprawdopodobnych sytuacjach. Czterokrotnie celnie uderzała Anvegård, swoje jak zwykle robiły Cankovic i Kivumbi, ale bramka gości z Malmö wciąż pozostawała niedostępnym dla gospodyń terytorium. Wtedy jednak sprawy w swoje ręce postanowiła wziąć Katie Fraine, która najwyraźniej stwierdziła, że kibicom, którzy przybyli na stadion należy się przynajmniej jeden gol i jeśli nie potrafią go strzelić ofensywne piłkarki ze Småland, to trzeba sprokurować niebezpieczną sytuację we własnej szesnastce. Mii Persson ów pomysł jak najbardziej się spodobał i to właśnie najskuteczniejsza w tym roku zawodniczka Limhamn Bunkeflo skorzystała z prezentu od amerykańskiej golkiperki, zapewniając swojej drużynie pierwsze w sezonie wyjazdowe zwycięstwo. Jeśli jest jeszcze na świecie ktoś, kto potrzebuje dowodu na to, iż futbol jest przede wszystkim grą błędów, dzisiejszy mecz definitywnie rozwiał w tej kwestii jakiekolwiek wątpliwości. I tylko dzielnych piłkarek z Växjö żal …
Mecz w Kristianstad był starciem dwóch największych rewelacji rundy wiosennej, ale obie przystępowały do niego po porażce w poprzedniej kolejce. Po wyrównanym początku, pierwszy krok w kierunku powrotu na zwycięską ścieżkę wykonały gospodynie. Będąca ostoją defensywy ze Skanii Sif Atladottir tym razem wystąpiła w roli egzekutorki rzutu wolnego, a futbolówkę w bramce Cajsy Andersson umieściła Amanda Edgren. Była napastniczka Göteborga tuż po przerwie podwyższyła także na 2-0, wykorzystując jeden z nielicznych tej wiosny kiksów Faith Ikidi i w tym momencie podopieczne Elisabet Gunnarsdottir były bardzo bliskie podtrzymania passy meczów bez porażki na własnym obiekcie. Laponki z Norrland wcale nie zamierzały jednak na dalekim Południu rzucać ręcznika przed końcowym gwizdkiem, a skutecznie wykonany przez Julię Karlenäs rzut karny (pechowa interwencja Edwards) pozwolił im relatywnie szybko złapać kontakt. Na doprowadzenie do remisu nie starczyło już jednak ani czasu, ani pomysłu, dzięki czemu to w Kristianstad mieli w niedzielne popołudnie znacznie więcej powodów do świętowania.
Powiedzmy to wprost – nawet w najsilniejszym zestawieniu beniaminek z Kalmar był drużyną skazywaną przez rozpoczęciem sezonu na niemal pewną degradację. Początek rundy wiosennej w wykonaniu zespołu Jonasa Walfridssona był nawet całkiem obiecujący, ale później na ekipę znad Bałtyku spadły wszelkie możliwe plagi, w efekcie czego dziś nawet w wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla zawodniczek z drużyny U-19. W takim składzie personalnym trudno liczyć na podjęcie walki z którymkolwiek pierwszoligowym rywalem, choć zawodniczkom ze Småland w początkowej fazie meczu kilka razy udało się postraszyć defensywę Hammarby. Sztokholmianki przeczekały jednak wszystkie trudniejsze momenty i z niebywałą precyzją wypunktowały znacznie mniej doświadczonego przeciwnika. W odniesieniu pewnego zwycięstwa nie przeszkodziło im nawet oberwanie chmury nad Gröndals IP (przez krótką chwilę rozważano nawet przerwanie meczu), a dwa gole Julii Zigiotti, efektowny strzał Emmy Jansson oraz perfekcyjnie rozegrany rzut wolny pozwoliły niezwykle wytrwałym fanom ze stolicy udać się w powrotną podróż w bardzo dobrych humorach. Zadowolony był z pewnością także Izak Dahlin, który w dwóch pierwszych meczach w roli szkoleniowca Hammarby zgarnął komplet punktów. Nie zapominajmy jednak, iż identycznie rozpoczynała swoją przygodę z Bajen jego poprzedniczka, która ostatecznie nie doczekała na stanowisku nawet końca rundy.
Komplet niedzielnych wyników:
Jared Burzynski