Przed derbami Skanii było jasne, że faworyt w tej rywalizacji może być tylko jeden i rzeczywiście na nowym stadionie w Kristianstad obejrzeliśmy spotkanie, w którym wyrównanej gry było stosunkowo niewiele. Przewidzieć nie udało się jedynie tego, że to skazywana na pewną porażkę drużyna Elisabet Gunnarsdottir przez pełne dziewięćdziesiąt minut będzie utrzymywać kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, a w funkcjonującej od początku roku bez jakichkolwiek zgrzytów maszynie Jonasa Eidevalla nagle zatną się wszystkie trybiki. Kibice Kristianstad, którzy stosunkowo licznie wypełnili dziś trybuny efektownej areny, mogli być szalenie dumni ze swoich piłkarek, gdyż te zaprezentowały fenomenalny popis gry zespołowej. Fani z Malmö mogli natomiast zastanawiać się, gdzie podział się zespół, który do teraz zmiatał ze swojej drogi wszystkie pojawiające się na niej przeszkody.
Bezradność zawodniczek Rosengård w dzisiejszym meczu najlepiej obrazuje fakt, że bliżej było im do pokonania własnej bramkarki niż do umieszczenia futbolówki w siatce Moy Olsson. Zecirę Musovic najpierw postraszyła bowiem Nathalie Björn, a później jej czujność sprawdziła jeszcze Nellie Lilja. Żadnej z piłkarek dziesięciokrotnego mistrza Szwecji nie udało się wprawdzie zapisać w meczowym protokole golem samobójczym, ale Kristianstad w słoneczne, niedzielne popołudnie w ogóle nie potrzebował pomocy rywalek, aby odnieść niezwykle cenne, derbowe zwycięstwo. Piłkarki ze wschodniej Skanii pomogły sobie same i – co chyba jeszcze bardziej cenne – zrobiły to w stylu, który zapewne sprawi, że na kolejnych meczach ekipa prowadzona przez Elisabet Gunnarsdottir również nie powinna mieć problemów z frekwencją, bo tak grającą drużynę aż chce się oglądać.
Wyróżnianie którejkolwiek z piłkarek Kristianstad tak naprawdę mija się z celem, gdyż na dzisiejszy wynik jak najbardziej zapracowała cała drużyna. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy może tylko, że Ogonna Chukwudi rozegrała jeden ze swych najlepszych meczów na szwedzkich boiskach (a w Damallsvenskan występuje przecież nie od wczoraj), a Sif Atladottir wyłączyła z gry Anję Mittag tak genialnie, jak niespełna dwanaście miesięcy wcześniej Tabithę Chawingę. Pisząc o pierwszoplanowych aktorkach dzisiejszego spektaklu nie sposób jednak nie wspomnieć o Ricie Chikwelu, której zabrakło dosłownie milimetrów do tego, aby niezwykle udany występ spuentować pięknym golem na 3-0. Swoją robotę świetnie wykonała także powracająca na środek defensywy Mia Carlsson, a Alice Nilsson do spółki z Therese Ivarsson były odpowiedzialne ze trafienie na 1-0, które jeszcze bardziej napędziło gospodynie do lepszej gry. Jeśli nazwisko którejś z piłkarek Kristianstad nie zostało wymienione w tym akapicie, to jedynie dlatego, aby nie rozrósł się on do gigantycznych rozmiarów, gdyż na otwartej zaledwie dwa miesiące temu arenie, piłkarki w pomarańczowych koszulkach odegrały nam cudowny, półtoragodzinny koncert na czternaście fortepianów.
Porażka w derbach Skanii nie zmienia oczywiście faktu, że to Rosengård wciąż pozostaje najpoważniejszym kandydatem do wygrania mistrzowskiego tytułu, ale dzisiejszy dzień z pewnością przyniósł Jonasowi Eidevallowi sporo materiału do analizy. Jego podopieczne w ogóle nie radziły sobie z presją wywieraną przez pomocniczki Kristianstad, a niedokładność piłkarek z Malmö raziła nawet najbardziej cierpliwych fanów tego klubu. Jakimś usprawiedliwieniem dla przyjezdnych może być tu kontuzja Sanne Troelsgaard, która jeszcze przed przerwą musiała opuścić boisko, ale nawet z reprezentantką Danii w składzie Rosengård prezentował się dziś po prostu bezbarwnie. A Kristianstad? Nie tylko dopisał do swojego dorobku trzy kolejne punkty, ale również pokazał pozostałym drużynom, że na ligowego potentata można znaleźć sposób. Czyli jak, Damallsvenskan zrobi się jeszcze ciekawsza?
******
Potknięcie Rosengård w stu procentach wykorzystały piłkarki z Piteå, choć do przerwy to Hammarby sprawiało lepsze wrażenie na LF Arenie. Druga połowa należała już jednak do zawodniczek z Norrland, a gole Lövgren i Karlenäs pozwoliły Laponkom jeszcze wygodniej usadowić się na fotelu lidera rozgrywek. Zdecydowanie mniej powodów do radości miał debiutujący w roli szkoleniowca Eskilstuny Magnus Karlsson, gdyż prowadzona przez niego drużyna tylko zremisowała na własnym boisku z beniaminkiem z Växjö, nie opuszczając tym samym strefy spadkowej. Prowadzenie gościom ze Småland dała w pierwszej połowie Anna Anvegård, lobując Britę Elsert Gynning po spektakularnym, prostopadłym podaniu Jeleny Cankovic, a do remisu doprowadziła po przerwie Vaila Barsley, której z kolei z rzutu rożnego asystowała Petra Johansson. Cenne, choć skromne zwycięstwo odniosły ponadto piłkarki z Göteborga, które po złotym golu Julii Roddar okazały się lepsze od Vittsjö.
Komplet niedzielnych wyników:
Jared Burzynski