Zimowy przegląd europejskich i światowych boisk jest w tym roku o tyle interesujący, że minione tygodnie to naprawdę bardzo udany okres dla wielu szwedzkich piłkarek grających na co dzień w zagranicznych klubach. Jeszcze nie tak dawno obawialiśmy się o aklimatyzację i regularne występy Jonny Andersson w zupełnie nowym otoczeniu, a także o sportową przyszłość Lotty Ökvist, ale okazało się, że wiele naszych obaw było zdecydowanie na wyrost. Jasne, zawsze mogłoby być jeszcze lepiej, a więcej minut na zaprezentowanie swoich umiejętności mogła otrzymać na przykład Julia Spetsmark, ale pierwsze dwa miesiące nowego roku z pewnością dostarczyły nam więcej optymizmu niż zmartwień. Jest to niewątpliwie całkiem przyjemny wniosek.
Ponieważ już za kilka dni rozpoczyna się turniej o Puchar Algarve, dzisiejsze podsumowanie zostanie podzielone na dwie części. W pierwszej skupimy się wyłącznie na zawodniczkach powołanych przez Petera Gerhardssona na portugalskie zgrupowanie (znalazły się w niej przedstawicielki trzech lig zagranicznych), w drugiej – pozostałymi szwedzkimi piłkarkami występującymi poza granicami kraju.
Anglia
Skoro jesteśmy na Wyspach Brytyjskich, to zaglądamy oczywiście do Chelsea, gdzie dostępu do londyńskiej bramki dzielnie broni szwedzki tercet. Hedvig Lindahl, pomimo dużej konkurencji w postaci dwóch nieukrywających wysokich ambicji angielskich golkiperek, wciąż jest numerem jeden w bramce Niebieskich i od pamiętnego meczu z Arsenalem w każdym kolejnym spotkaniu zachowuje czyste konto. Pewne miejsce w wyjściowej jedenastce wicemistrza Anglii ma także Magdalena Eriksson i choć w środowym starciu z zamykającym tabelę Yeovil była stoperka Linköping nie zagrała od pierwszej minuty (podobnie zresztą jak Lindahl), to o jej regularną grę w najbliższych miesiącach możemy być względnie spokojni. Inna sprawa, że biorąc pod uwagę klub i kadrę, zima nie była w wykonaniu Eriksson aż tak efektowna jak jesień, w związku z czym na pewno nie obrazilibyśmy się za powrót do dyspozycji z października i listopada. Jednoznacznie na plus pierwsze dwa miesiące w Chelsea może za to zapisać Jonna Andersson, która zamyka ten okres z bilansem dwóch goli, dwóch asyst i wielu pozytywnych recenzji za swoje występy. Trzykrotna mistrzyni Szwecji w barwach Linköping nie stała się wprawdzie jeszcze piłkarką, od której Emma Hayes zaczynałaby układanie składu, ale nie oszukujmy się – początek przygody z londyńskim futbolem przebiega jak dotąd w niemal wymarzony sposób.
Francja
Remisując na wyjeździe z Fleury, Montpellier mocno skomplikował swoją sytuację w walce o wicemistrzostwo Francji, ale zanim to się stało, sympatycy MHSC przeżywali zdecydowanie bardziej miłe chwile dzięki Lindzie Sembrant. Szwedzka stoperka stała się dopiero trzecią piłkarką, która w sezonie 2017/18 zdołała w oficjalnym meczu pokonać bramkarkę Olympique Lyon, choć niestety jej gol jedynie zmniejszył rozmiary porażki z najlepszą klubową drużyną świata. Martwić może za to niemoc strzelecka dwóch najbardziej bramkostrzelnych snajperek Montpellier; trafiające pod koniec rundy jesiennej z niezwykłą regularnością Stina Blackstenius oraz Sofia Jakobsson w ostatnich tygodniach zdobyły łącznie … jednego gola. Przełamanie mile widziane, najlepiej podczas Pucharu Algarve.
Niemcy
O Fridolinie Rolfö wiemy tyle, że jeśli tylko jest zdrowa, to prezentuje ostatnio naprawdę wyborną dyspozycję. Jesienią była jedną z najlepszych (i zarazem najbardziej niedocenianych) piłkarek Bundesligi; wiosnę rozpoczęła od gola i asysty, które odwróciły losy starcia Bayernu z Essen. Wicemistrzynie Niemiec długo męczyły się z niżej notowanym rywalem, ale dwa zagrania szwedzkiej kadrowiczki sprawiły, że klub z Bawarii nie stracił jeszcze więcej dystansu do lidera z Wolfsburga. Bez zmian również u Amandy Ilestedt – była obrończyni Rosengård wciąż jest stałym elementem defensywy niepokonanej na ligowych boiskach Turbine, choć trzeba przyznać, że lepsze występy zdarza się jej przeplatać zdecydowanie słabszymi. Derbowe starcie z Jeną bez wątpienia było jednym z tych bardziej udanych meczów i aż prosiłoby się o stabilizację na takim właśnie poziomie.
******
Ciekawy okres mają za sobą nie tylko kadrowiczki: Nilla Fischer, która na zgrupowaniu w Portugalii nie pojawi się ze względów rodzinnych, niezmiennie pozostaje kapitanką i podstawową stoperką najlepszego klubu w Niemczech, a obiecujący debiut w barwach Werony zaliczyła Julia Molin, która decydując się na transfer do włoskiego klubu zmniejszyła szwedzką kolonię w cypryjskim Limassol. W tej samej lidze o miejsce na podium walczy ze swoją Fiorentiną Stephanie Öhrström, która po powrocie do kraju Antonii Göransson została jedyną Szwedką w kadrze wciąż urzędującego mistrza Italii. Na murawach WSL nie mamy ostatnio sposobności oglądać Jessiki Samuelsson(Arsenal) oraz Julii Spetsmark (Manchester), ale przyczyny ich absencji są zgoła odmienne. Pierwsza wciąż leczy poważną kontuzję, druga dopiero buduje swoją pozycję w zespole Nicka Cushinga. Bohaterką zdecydowanie najbardziej zwariowanego szwedzkiego transferu tej zimy była bez wątpienia Lotta Ökvist, która po licznych perypetiach zakotwiczyła ostatecznie w Houston. Dla wychowanej w Laponii piłkarki pobyt w klubie z Teksasu będzie z pewnością sporym wyzwaniem nie tylko ze względu na panujące tam warunki atmosferyczne, ale na jej ewentualny debiut w NWSL przyjdzie nam jeszcze poczekać. Podobnie zresztą jak na kolejną próbę zawojowania norweskiej Toppserien przez Mimmi Löfwenius oraz walkę wzmocnionego desantem z Malmö Brøndby o tytuł mistrzowski w Danii.
Jared Burzynski