Julita Głąb zadebiutowała w Ekstralidze w drużynie AZS PWSZ Wałbrzych. Znana „Truskaweczka” z Unifreeze Górzno kroczy ciekawą i barwną drogą w swojej premierowej odsłonie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zapraszamy do rozmowy, którą z ofensywną zawodniczką przeprowadził Piotr Walkowiak.
Piotr Walkowiak: Przenieśmy się do czasów I ligi grupy północnej, do gry w Unifreeze Górzno. Po kilku kolejkach wiadome było, że będziecie się liczyć w walce o awans do Ekstraligi. Był to jeden z Twoich celów w zeszłym sezonie?
Julita Głąb: Ekstraliga tak, ale czy awans z drużyną Truskawek? To tego się chyba nikt nie spodziewał. My po prostu grałyśmy swoje i udało nam się awansować.
PW: Jak wspominasz czasy w Górznie? W finale MP U19 – w walce o brąz z UKS SMS Łódź – zagrałaś pożegnalny mecz w roli kapitanki. Łza zakręciła się w oku?
JG: Czasy w Górznie wspominam i będę wspominać zawsze bardzo dobrze. Poznałam tam wiele dobrych ludzi i oczywiście dziewczyny, na które zawsze mogę liczyć. Unifreeze to fajny, młody zespół z ambicjami. Tak jak wspomniałeś, mecz o brąz zagrałam w roli kapitanki. Nie powiem, że nie ale gdzieś tam w środku mnie to ruszało, że ostatni raz gram w zespole z Górzna i łezka w oku się zakręciła. Ciężko było się rozstać z tak wspaniałym zespołem.
PW: Często w wielu klubach tematem rzeka był Twój wybór dalszej, piłkarskiej drogi. Miałaś kilka propozycji. Wybrałaś AZS PWSZ Wałbrzych. Dlaczego akurat ten zespół? W jakimś stopniu wpłynęło na to ich trzecie miejsce w Ekstralidze?
JG: Ja do końca sama nie wiedziałam gdzie pójdę i jaki klub wybiorę. Dostałam kilka propozycji i długo nad tym myślałam. Taka decyzja musiała być przemyślana. Dlaczego AZS? Myślę, że to była najlepsza z ofert, jakie zostały mi zaproponowane. W pewnym stopniu to trzecie miejsce na moją decyzję wpłynęło. Chcę się rozwijać na najwyższym poziomie.
PW: Jak podoba Ci się miasto Wałbrzych? Rozumiem, że szkoleniowo – jeśli o drużynę chodzi – to nie masz zastrzeżeń.
JG: Miasto ładne, ale jest tu wiele ciekawych miejsc, które można zwiedzić. Jeśli chodzi o drużynę, to bardzo mi się podoba, również pod względem szkoleniowym.
PW: Można śmiało powiedzieć, że odnajdujesz się w Ekstralidze. Wystrzeliłaś z formą, zdobywasz bramki, kreujesz grę ofensywną. W Wałbrzychu czujesz się naprawdę dobrze.
JG: Wiadomo, jak to z początkami jest – nie są łatwe. Przyszłam z niższej ligi, a co za tym idzie muszę dawać z siebie jeszcze więcej – udowadniając, że trener może na mnie stawiać. Teraz owocuje dobrze przepracowany obóz przygotowawczy z Wałbrzychem. Można tak powiedzieć, że się odnalazłam.
PW: Czy Ekstraliga czymś Cię zaskoczyła? Który z dotychczasowych spotkań okazał się tym najtrudniejszym, a który wspominasz najlepiej?
JG: Zdawałam sobie sprawę z poziomu Ekstraligi, bo już od dawna przyglądałam się rozgrywkom na najwyższym szczeblu. Oglądałam mecze i sprawdzałam tabele. Myślę, że najtrudniejsze spotkanie to mecz z Medykiem Konin. Przegrywałyśmy dość wysoko, musiałyśmy gonić wynik. Niestety nie udało nam się zremisować, chociaż byłyśmy bardzo blisko… Prawie każdy mecz wspominam dobrze, ale najlepiej to chyba debiut (mecz z Olimpią Szczecin). Wymarzone pierwsze spotkanie w Ekstralidze, w którym strzeliłam swoją pierwszą bramkę i to jeszcze z lewej nogi.
PW: Zwykłem mówić podczas komentowania Waszego meczu z Czarnymi Sosnowiec, a także podczas transmisji innych spotkań: „Truskaweczka zapuszcza korzenie w Wałbrzychu”. Czy Julita Głąb w PWSZ-ecie nazywana jest Truskawką? Czy jednak powoli będziesz chciała odchodzić od tego przydomku?
JG: Truskaweczka… nie koniecznie odchodzić, miło mi się kojarzy ten przydomek, aczkolwiek w Wałbrzychu nazywają mnie nieco inaczej.
PW: W takim razie jak Cię nazywają?
JG: Mówią do mnie „Kurczak”.
PW: Dlaczego akurat „Kurczak”?
JG: Wzięło się to z U19. Koleżanka stwierdziła, że wyglądem przypominam Kurczaka i tak zostało w Wałbrzychu (śmiech)
PW: Spróbuję połączyć „Kurczaka” z „Truskaweczką” podczas komentowania. To nie będzie łatwe zadanie (śmiech).
JG: Nie ma sprawy, może być ciekawie (śmiech).
PW: Postaram się Ciebie – jak i widzów – czymś zaskoczyć (śmiech). Teraz „Kurczak” szykuje się do meczu z AZS UJ Kraków.
JG: (Śmiech) Mam nadzieję pozytywnie zaskoczyć. Mecz z drużyną UJ Kraków na pewno nie będzie należał do łatwych… Ba! Na tym poziomie w ogóle nie ma łatwych spotkań. Każdy mecz jest najważniejszy.
PW: Jakie ogólnie masz plany na ten sezon?
JG: Chciałabym spędzać jak najwięcej czasu na boisku. Ważne jest to teraz dla mnie, ponieważ poznaje Ekstraligę i się w niej odgrywam.
PW: Podsumowując. Możesz przyznać, że Wałbrzych to Twój nowy dom, gdzie jeszcze nie raz truskawkowych goli dostarczysz w Ekstraligowych zmaganiach?
JG: Tak. Szybko się zaaklimatyzowałam i mieszkam tu na co dzień. Postaram się pomóc swojej drużynie, jak tylko będę mogła.