29 kwietnia francuskie PSG z Polakiem i kapitanem Reprezentacji Polski w składzie pokonało w drugim meczu półfinałowym elitarnej Ligi Mistrzów 2:0 Barcelonę (dwumecz 5:1) i awansowało do wielkiego finału w Cardiff! Od razu pomyślałem, że po weekendzie prasa będzie o tym pisać, a wszyscy kibice piłkarscy będą o tym mówić, analizować i rezerwować na czerwiec miejsca przed telewizorami.
Tak by pewnie było, gdyby Polak nie był… kobietą. I co z tego, że Katarzyna Kiedrzynek, bo o niej mowa, to trzecia bramkarka świata? Co z tego, że gra w jednym z najsilniejszych kobiecych zespołów Europy? Co z tego, że po raz drugi w ciągu trzech lat wystąpi w finale Ligi Mistrzyń?
Wczoraj w Przeglądzie Sportowym (nr. 17788) na próżno szukać choćby jednozdaniowej wzmianki o piłkarskim osiągnięciu Polki. Może redaktor naczelny Michał Pol nie uważa futbolu kobiecego za sport, o którym warto pisać na łamach największego polskiego sportowego dziennika? A może chodzi o coś innego? Na pewno nie o niechęć do piłki nożnej, bo tej poświęconych jest aż 17 stron. Nie o Ligę Mistrzów, bo o jej męskiej edycji można czytać na czterech stronach. W rubryce „Polacy za granicą” (widocznie nie Polki) też nie ma o Kiedrzynek, a w opisie lig zagranicznych jest o niemocy strzeleckiej Teodorczyka, o asyście Linettego i o hipotetycznych szansach Polańskiego na grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Te tematy widocznie są bardziej poczytne i bardziej warte dwóch złotych dziewięćdziesięciu dziewięciu groszy.
Tak dla przypomnienia: tegoroczny finał UEFA Woman’s Champions League z udziałem polskiej bramkarki Katarzyny Kiedrzynek zostanie rozegrany 1 czerwca o 20:45 na Cardiff City Stadium w Walii. Ale kto się interesuje kobiecą piłką nożną, ten na pewno to wie.
Bartek Koper
1 Comment