Pączki to nie tylko ogromna ilość kalorii – ok. 300 kcal na jednego pączka – ale też sporo tłuszczu – aż 20 g. Ma więc tyle samo kalorii, co normalny posiłek! Wystarczy zjeść dwa pączki aby zaspokoić całkowite zapotrzebowanie na tłuszcze na dzień.
Pączki są przygotowywane z białej mąki pszennej, najmniej zdrowej ze wszystkich rodzajów mąk, bo pozbawionej składników odżywczych zawartych w ziarnach.
W Tłusty Czwartek bez zastanowienia sięgamy po pączki, nie pamiętając o tym, że są smażone w głębokim tłuszczu i nie zawierają praktycznie żadnych składników odżywczych. Jeden pączek (ok.65 g) dostarcza od 200 do 350 kcal, czyli tyle energii, co kotlet schabowy.
Pączek to wyjątkowo kaloryczny smakołyk. Ma średnio 300 kcal, 5 g białka, 52 g węglowodanów i 12 g tłuszczu. Oznacza to, że jeden pączek zaspokaja prawie 1/3 dziennego zapotrzebowania na tłuszcz i żeby go spalić, trzeba by jeździć na rowerze przez ponad godzinę.
Jeden pączek ma tyle kalorii, co kilogram jabłek, 8 nektarynek, 3 jogurty naturalne po 150 g, 5 jajek czy 4 kromki chleba tostowego
Ma być obficie, smacznie, a przede wszystkim tanio – tak do Tłustego Czwartku podchodzi spora część Polaków, która pączki kupuje w dużych sieciach handlowych. Nie wiedzą, że często za 50 groszy fundują sobie Chemiczny Czwartek, z całą tablicą Mendelejewa w pakiecie. Oto niezbyt przyjemna prawda o pączkach z masowej produkcji.
Podstawowe pytanie brzmi – dlaczego w sklepach typu Auchan, Biedronka, Carrefour jest tak tanio? Skąd pączki po 0,48 czy 0,60 gr?. – Najczęściej z masy. W składzie „prawdziwego” pączka powinny być mąka, cukier, masło, drożdże, żółtka jaj, a w luksusowych wyrobach np. śmietana i odrobina spirytusu. W przypadku masowej produkcji ta cena typu 50 gr bierze się z gotowych mieszanek, które są bardzo tanie.
Według mnie dobry pączek powinien kosztować od 2 do 3 zł. Jeśli cena jest niższa, to możemy być pewni sztucznych składników w recepturze. Pączek przestaje być pączkiem, bo np. porowatość ciasta wynika już nie z pracy drożdży, a spulchniaczy innego typu. Im więcej chemii, tym tańszy.
Cechy Rzemiosł Spożywczych co jakiś czas występują z inicjatywami, które mają uświadomić klientom, z czego biorą się różnice w cenach pączków i jak wygląda „produkcja”. Zwracają też uwagę na jeszcze jedną różnicę między produktem z masowej sprzedaży z takim z mniejszych piekarń czy cukiernii.
Chodzi o mrożenie.
Jakiś czas temu na Śląsku był pożar chłodni, w której płonęło 400 ton zamrożonych pączków. Miały termin przydatności 5 lat. Co musi być w pączku, by mógł być tak długo zdatny do spożycia?
W branży o pożarze było głośno, bo przez chwilę wszyscy zobaczyli część prawdy o „pączkach przemysłowych”. Co więcej, przedstawiciel Cechu z Wodzisławia Śląskiego przekonywał, że pączki przyjechały do Polski… z Rumunii.
Warto wspomnieć, że te dostępne w cukierniach często przygotowywane są na niezdrowej fryturze lub oleju roślinnym. Wielokrotne jego wykorzystywanie sprawia, że w oleju powstają tzw. izomery trans, które nie tylko podnoszą poziom cholesterolu, ale mają przede wszystkim działanie rakotwórcze
Dlatego, wbrew pozorom, lepiej sięgnąć po pączka smażonego po babcinemu, czyli na tłuszczu zwierzęcym.
Smalec ma wysoką temperaturę palenia, a jednocześnie nie ulega „deformacji” pod wpływem temperatury.
I choć pączki zawierają wówczas znaczną jego ilość, to nasycony tłuszcz zwierzęcy podnosi tylko cholesterol, ale nie przyswajamy przynajmniej substancji rakotwórczych, wytwarzanych podczas smażenia na wielokrotnie wykorzystywanej fryturze.
Poza pączkami w tłusty czwartek sięgamy także po chrust, czyli popularne faworki. Może faworki są mniej kaloryczne? Niestety nie – mimo iż wyglądają niepozornie, faworki to również bomba kaloryczna. Wartość energetyczna jednego faworka to średnio 87 kcal (z czego węglowodany stanowią około 50 proc. składu produktu). Czyli zaledwie pięć, sześć sztuk to ok. 500 kcal.
Dietetycy radzą, by w Tłusty czwartek po zjedzeniu pączka lub porcji faworków spożyć łyżeczkę otrąb owsianych. Po co? – Gdy do produktów powodujących gwałtowny wyrzut insuliny do krwi – takich jak pączek – dodamy produkt z listy o niskim indeksie glikemicznym (otręby), zmniejszamy w ten sposób sumaryczny indeks posiłku.
Należy także pamiętać, że pączek pączkowi nie równy. Kaloryczność pączka zależy od wielu czynników. Między innymi od tego z jakich składników jest zrobiony, jakie nadzienie ma w środku i czy jest polany lukrem czy po prostu posypany cukrem pudrem. Oczywiście najbardziej kaloryczne są te z nadzieniem czekoladowym smażone na głębokim tłuszczu z grubą warstwą lepkiego lukru na wierzchu. Dlatego warto wybierać te z marmoladą i lekko oprószone cukrem pudrem.
Dla bardziej ambitnych dietetycy zalecają, by przygotować pączki samodzielnie. Po pierwsze wtedy podczas przygotowywania słodkości warto dodać do ciasta odrobinę octu lub spirytusu, który podczas smażenia ograniczy wchłanianie niechcianego tłuszczu. A dzięki zamianie mąki na razową unikniemy zjazdów glikemicznych w postaci napadów głodu i spadku energii. Można również użyć mąki orkiszowej (która już daje poczucie słodkości) lub graham (dostarczy zdrowego błonnika). Nadzienie z konfitury z owoców dzikiej róży wzbogaci nasz jadłospis o witaminę C. Bezpieczniejszym wyborem będzie upieczenie pączków. Nie odbiegają od oryginału smakiem, a po ich spożyciu nie czeka nas długie, intensywne spalanie kalorii i tłuszczu.
A co jeśli przesadzimy z ilością pączków i faworków w Tłusty czwartek? Dietetycy zalecają ziołowe napary, jak: melisa, mięta, koper włoski czy kawa żołędziówka, która wspiera pracę układu pokarmowego.
Po tłustoczwartkowej uczcie dobrze zjeść wieczorem coś lekkiego. Najlepiej warzywa, np. w postaci wielokolorowej (a więc wielowitaminowej) sałatki (z tuńczykiem / kurczakiem / innej). Wtedy możemy się położyć spać w dobrym samopoczuciu i bez wyrzutów sumienia. Warto też postawić na aktywność fizyczną.
By spalić jednego pączka trzeba:
- 2 godziny zmywać naczynia
- mówić na głos przez 2 godziny i 10 minut
- godzinę trzepać dywan
- biegać przez 30 minut
- jeździć na rolkach 30 minut
- 2 godziny prasować
- przez godzinę sprzątać mieszkanie
- 30 minut grać w siatkówkę
- przez 41 minut energicznie tańczyć