– Kiedy po raz pierwszy zaczęłaś grać w piłkę nożną? Gdzie to było?
– Odkąd pamiętam grałam w piłkę nożną gdyż na moim osiedlu w Opocznie mieszkali sami chłopcy. Pierwszy raz do klubu pojechałam z tatą do Tomaszowa Mazowieckiego, w 2006 roku.
– Pierwszy klub?
– Pierwszy klub to Muks Dargfil Tomaszów Mazowiecki.
– Jak reagowali rodzice na grę w piłkę?
– Moja mama nie była za piłką, ale tata zawsze trzymał moja stronę i dzięki niemu zaczęłam jeździć do Tomaszowa tak z przypadku. To był 2006 rok.
– Czy interesujesz się innymi dyscyplinami sportowymi?
– Interesuje mnie również gra w tenisa stołowego w towarzystwie znajomych. Natomiast w ciepłe i wietrzne dni doskonalę loty swobodne na paralotni. Ogólnie każda wolną chwilę wykorzystuję na sportowo, w ruchu.
– Czy sport nie kolidował i nie koliduje z życiem osobistym, nauką?
– Oczywiście w tym wieku należy zająć się już pracą i samemu organizować sobie życie, jednak piłka nożna pozwala odciąć mi się od codziennej monotonii i naładować akumulatory na kolejny dzień. Jest to moja pasja, więc każdą wolną chwilę wykorzystuję grając w piłkę nożną.
– Dlaczego wybrałaś stanie na bramce? Kto zauważył, że to dla ciebie pozycja na boisku?
– Na początku swojej zabawy z piłką grałam w polu na różnych pozycjach, jednak w eliminacjach do Ogólnopolskiej Olimpiady w Sportach Letnich nie było chętnej na bramkę. Więc ja podjęłam się tej funkcji i tak zostało.
– Czy możesz wymienić nazwiska osób, które pomogły w sportowej karierze ?
– Przede wszystkim rodzice – głównie tata, który zawsze towarzyszył mi w meczach i po nich przekazywał mi swoje wskazówki. Z kadry trenerskiej był to Radosław Wilczyński, pierwszy trener z którym miałam kontakt i który profesjonalnie zajmował się szkoleniem dziewcząt. Z resztą za jego kadencji trenerskiej Tomaszów odnosił największe sukcesy. Takim trenerem był również Piotr Nasulewicz z Ceramiki Opoczno, który skoczył by za nami w ogień. Także wielkie podziękowania należą się Zbigniewowi Podsiębierskiemu – byłemu trenerowi bramkarzy KS Ceramiki Opoczno, z którym najwięcej się nauczyłam oraz Jarosławowi Krzysztofikowi, który nadal pozwala uczestniczyć mi w zajęciach ze swoimi chłopcami. Gdzie nadal mogę doskonalić swój warsztat bramkarski. Obecnie gram w Heliosie Białystok w futsal.
– Futsal a gra na trawie, co je różni?
– Przede wszystkim futsal jest grą bardzo dynamiczną i nieprzewidywalną, gdyż w każdej chwili można odwrócić losy meczu. Każdy błąd na hali, odejście od zawodnika czy nie poprawne krycie może spowodować niebezpieczne akcje, które mogą skończyć się utratą bramki. Pisząc z perspektywy swojej pozycji mogę stwierdzić, że jest tu o wiele więcej ,,pracy” niż na boisku. Gra na bramce praktycznie opiera się na szybkości reakcji, gdyż tutaj nie ma czasu na zastanowienie tylko trzeba jak najszybciej reagować, bo z każdego miejsca może pójść strzał.
– Co dalej?
– Co dalej? Jest to pojęcie względne, gdyż nigdy nie wiadomo jak życie się potoczy. Chciałabym jak najdłużej zostać czynnym zawodnikiem i zajmować się grą w piłkę nożną, gdyż jest to moja pasja. Gdy już skończę grę będę nadal chciała zostać w środowisku piłkarskim, kontynuować swoją karierę sędziowską( obecnie sędzia główny I Liga Kobiet) oraz trenowanie dziewcząt ( wyszkoliłam kadrowiczki które grały w kadrze województwa łódzkiego, a także bramkarkę która otrzymała powołanie do reprezentacji Akademii Młodych Orłów ). Staram się być na bierzącą z informacjami które dotyczą piłki nożnej kobiet. Dotyczy to głownie internetu który jest żródłem mojej wiedzy. W perspektywie kilku lat widać coraz większe zainteresowanie mediami kobiecym futbolem. Jednak nadal występuje przepaść w stosunku do męskich rozgrywek.
– Futbol jak miłość, jak narkotyk – to uprawnione stwierdzenia?
– Futbol jak miłość, jak narkotyk – to uprawnione stwierdzenia. Jeśli ktoś raz wejdzie w środowisko piłkarstwa kobiecego, to ciężko będzie mu się wyrwać z tej dyscypliny, tak jak jest to w moim przypadku. Piłka nożna jest dla mnie oderwaniem od codziennego życia gdzie mogę odpocząć. Kolejne mecze, wyjazdy czy to z gwizdkiem czy z rękawicami to uzależnienie które nie pozwala o sobie zapomnieć i zawsze jest gdzieś w głowie. Nie liczy się czasu na dojazdy, gdyż zawsze się jest ze swoją ekipą na która można liczyć i porozmawiać. Na mecze każdy wychodzi skoncentrowany przez pełne 90 minut. Daję z siebie tyle ile tylko można aby móc później cieszyć się z wypełnionego zadania.
– Kiedy buty na kołku?
– Póki jest zamiłowanie , pasja i przede wszystkim chęć będą odstawione jak najpóźniej. Ciężko stwierdzić kiedy to nastąpi, choć dni uciekają nie przerwanie. Na razie jest I liga. Nie ma odpoczynku.
Rozmawiał Jacek Piotrowski