Rywalizacji Korei Północnej z USA zazwyczaj towarzyszy wiele aspektów pozasportowych, ale tym razem, dzięki świetnej postawie piłkarek obu ekip, mogliśmy skupić się wyłącznie na kwestiach boiskowych. Początek spotkania należał do podopiecznych Michelle French, które głównie za sprawą Pugh stworzyły sobie dwie doskonałe okazje strzeleckie, ale później z minuty na minutę uwidaczniała się przewaga wicemistrzyń Azji. Na to, aby w końcu przyniosła ona efekt bramkowy, koreańscy kibice musieli jednak poczekać do początku drugiej połowy, kiedy to So Yon Jon pewnie wykorzystała rzut karny podyktowany za zagranie ręką Cousins. Gdy wydawało się, że reprezentantki Korei Pólnocnej spokojnie dowiozą korzystny wynik do końcowego gwizdka, ogromne zamieszanie w szesnastce Azjatek i niezbyt pewna interwencja Myong Sun Kim sprawiły, że na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry Jacobs doprowadziła do dogrywki. W niej Koreanki dominowały już jednak niepodzielnie i najpierw bardzo szybko odzyskały prowadzenie za sprawą Hyang Sim Ri (fenomenalna asysta Hyang Sim Sung), a następnie tak skutecznie kontrolowały sytuację, że nie pozwoliły Amerykankom na stworzenie choćby jednej bramkowej sytuacji i w pełni zasłużenie zameldowały się w wielkim finale.
Przez niemal sto minut mecz Japonek z Francuzkami spokojnie można było nazwać klasycznym meczem walki. O ile w pierwszej połowie mogliśmy jeszcze oglądać pojedyncze okazje pod obiema bramkami, o tyle po przerwie obserwowaliśmy przede wszystkim nieustanną walkę o środek pola. Trudów fizycznego i niezwykle intensywnego meczu nie wytrzymywały kolejne piłkarki, trenerzy zmuszeni byli dokonywać nieplanowanych roszad w składzie, ale wobec niezwykle solidnej postawy obu formacji defensywnych, żadna z drużyn nie potrafiła wykonać choćby jednego kroku w kierunku finału. Bezbramkowy remis oznaczał dogrywkę, a w niej nieznacznymi faworytkami wydawały się być piłkarki Asako Takakury, które w końcówce spotkania nieco częściej próbowały kreować grę za pomocą ataków pozycyjnych. Francuzki miały jednak zupełnie inny plan i pod koniec pierwszej części dogrywki ochoczo przystąpiły do jego realizacji. Jako pierwsza na listę strzelczyń wpisała się Mateo, wykorzystując świetne zgranie piłki przez Romanelli, a niespełna 120 sekund później Gathrat umieściła futbolówkę w siatce Hirao strzałem w długi róg. Japonki próbowały jeszcze walczyć, ale stać je było wyłącznie na honorowego gola autorstwa Momiki, które pewnie wyegzekwowała rzut karny.
W sobotnim finale Korea Północna zmierzy się z Francją i dla kilku piłkarek z Azji będzie to okazja do rewanżu za przegrany cztery lata temu mecz o złoty medal Mistrzostw Świata U-17 z tym samym rywalem. W rozgrywanym kilka godzin wcześniej meczu o trzecie miejsce zmierzą się reprezentacje USA oraz Japonii.
Rob Mikalski