Nowym przewodniczącym Komisji ds. Futsalu i Piłki Plażowej został niedawno Adam Kaźmierczak.
– Proszę o przedstawienie swojej sylwetki z uwzględnieniem związków z kobiecą piłką nożną, futsalem.
– Jestem łodzianinem. W roku 1994 zostałem absolwentem Wydziała Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Ukończyłem również aplikację prokuratorską, jednak od kilkunastu lat moje życie zawodowe związane jest z piłką nożną. To nie przypadek. Jak wielu młodych ludzi byłem zafascynowany futbolem. Przez pewien czas starałem się realizować swoje marzenia na boisku, jednak nie zdołałem pogodzić gry w piłkę z wymagającymi studiami. Po ich ukończeniu wróciłem jednak do futbolu, chociaż już nie w roli zawodnika. Czternaście lat temu, w 2002 roku rozpocząłem pracę w Łódzkim Związku Piłki Nożnej, którego prezesem był wówczas Mirosław Wróblewski. Później nastąpiła zmiana i przez trzy kadencje na tym stanowisku zasiadał Edward Potok. W tym okresie zajmowałem się w związku sprawami organizacyjno-prawnymi – początkowo jako kierownik, a później dyrektor biura. W minionych czterech latach byłem wiceprezesem ŁZPN. Teraz przyszła pora na kolejne wyzwanie. Piłkarskie środowisko woj. łódzkiego oddało w moje ręce stery związku, który na terenie swojego działania ma m.in. prężnie rozwijające się kluby piłki nożnej kobiet i futsalu. Pracę w ŁZPN rozpoczynałem w okresie, który nie był najlepszy dla futbolu kobiecego. Mijały właśnie cztery lata od momentu, w którym Łódź straciła miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej. W sezonie 1997/98 na tym poziomie rozgrywek występowały piłkarki Kolejarza. To klub, którego barw broniły m.in. reprezentantki Polski: Urszula Błaszczyk, Katarzyna Ekiel, Dorota Konefał, Klaudia Kowalska, Anastazja Kubiak, Izabela Popa, Jadwiga Wróblewska. To był wiodący klub naszego regionu, więc jego upadek dotknął całe środowisko. Straciliśmy magnes przyciągający utalentowane dziewczyny. Ten kryzys jest już jednak za nami. W jego przezwyciężeniu pomógł fakt, że FIFA i UEFA mocno zaangażowały się w promocję futbolu kobiecego. To przełożyło się na krajową federację oraz związki wojewódzkie, w tym ŁZPN. Musieliśmy niemal od nowa uczyć się piłki kobiecej, jednak dzięki zaangażowaniu takich osób jak Janusz Matusiak, prezes UKS SMS Łódź i szef naszej komisji ds. piłkarstwa kobiecego, doczekaliśmy się sukcesów. Drużyna UKS SMS w tym sezonie wywalczyła awans do ekstraligi. Szczebel niżej występuje drugi zespół tego klubu, a w II lidze reprezentują nas: MUKS Tomaszów Mazowiecki, UMKS Zgierz i odradzający się Kolejarz. Nasze województwo może też pochwalić się najcenniejszymi medalami w rywalizacji juniorek młodszych i młodziczek, a do reprezentacji województwa prowadzimy już selekcję w roczniku 2005. Sukcesy odnotowujemy również w futsalu, gdzie aktualnym mistrzem kraju jest zespół z naszego regionu – Gatta Zduńska Wola. Wcześniej po tytuł sięgał też Hurtap Łęczyca. W dziewięciu minionych sezonach te dwa kluby zdobyły łącznie sześć medali – dwa złote, trzy srebrne i jeden brązowy.
– Jaką rolę pełni (od kiedy?) Pan w PZPN?
– W poprzedniej kadencji byłem w PZPN członkiem komisji ds. rozgrywek i piłkarstwa profesjonalnego oraz przewodniczącym zespołu ds. ustalania ekwiwalentu. Po ostatnich wyborach znalazłem się w składzie zarządu PZPN i zostałem przewodniczącym Komisji ds. Futsalu i Piłki Plażowej.
– W jakim stanie zastał Pan sytuację w polskim futsalu?
– Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Można powiedzieć, że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Z jednej strony można się cieszyć z coraz większej liczby drużyn biorących udział w rozgrywkach ligowych, z drugiej narzekać na brak spektakularnych sukcesów międzynarodowych. Takie przeciwności można mnożyć, jednak nie o to chodzi. Kluczowe jest to, że zainteresowanie futsalem ciągle rośnie. Nie może być jednak inaczej, skoro w naszej strefie klimatycznej praktycznie każdy piłkarz przez pewną część roku gra w hali. To sprawia, że ta odmiana futbolu ma olbrzymi potencjał i szansę na dynamiczny rozwój. Od nas zależy, czy tę szansę wykorzystamy.
– Jakich zmian oczekuje rodzimy futsal?
– Przede wszystkim trzeba powiedzieć o jednej zmianie, bez której wprowadzanie innych nie będzie miało sensu. Chodzi o zmianę mentalności i działań związanych z funkcjonowaniem poszczególnych drużyn i okręgów. Nie jest tajemnicą, że środowisko polskiego futsalu nie stanowi monolitu. Są różne grupy interesów i to należy zmienić. Dlatego moim priorytetem jest scalenie środowiska. To podstawa do dalszych zmian, które nie będą miały sensu, jeśli wszyscy nie będą ciągnąć futsalowego wózka w jednym kierunku.
– Czy są już znani Pana współpracownicy?
– Skład komisji będzie wkrótce skompletowany i wtedy podamy nazwiska jej członków. Nie byłoby fair, gdybym ujawnił je wcześniej. Mogę jednak zadeklarować, że będę współpracował z każdym, kto chce aktywnie działać na rzecz futsalu i piłki plażowej. Potwierdzeniem tego może być sytuacja w ŁZPN, gdzie szefową komisji odpowiedzialnej za piłkę halową i plażową została Anna Straszewska. To młoda, ambitna, dynamiczna i pełna pomysłów osoba związana z Hurtapem Łęczyca. Tacy ludzie są przyszłością piłki nożnej i na takich chcę stawiać.
– Jakiej pomocy mogą się spodziewać kluby ze strony centrali?
– Jesteśmy dla klubów, którym będziemy udzielać wszelkiej możliwej pomocy. Przede wszystkim zależy nam jednak na tym, by wspólnie z nimi wypracować długofalowy program rozwoju całej dyscypliny. Bez takiego programu doraźna pomoc nie będzie skuteczna, gdyż problemy będą powracały. Musimy doprowadzić do sytuacji, w której rozgrywki ligowe oraz kluby biorące w nich udział będą tworzyły jeden, sprawnie działający organizm. To przełoży się później na reprezentację.
– Dlaczego kluby I ligi muszą płacić 2000 zł, jak one to nazywają, wpisowego?
– To pytanie powinno być skierowane do osób, które wprowadzały taką opłatę. Nie chciałbym oceniać, czy była to zasadna decyzja, czy nie. Mogę jednak powiedzieć, że opłaty i ich wysokość nie są sprawą nieodwracalną. Osobiście jestem zwolennikiem obniżania obciążeń finansowych nakładanych na kluby. W ŁZPN przed bieżącymi rozgrywkami znieśliśmy opłaty w rozgrywkach młodzieżowych. Zapewniam, że w futsalu również nie będziemy bez uzasadnionych powodów drenować kas klubowych. Wręcz przeciwnie. Dołożymy wszelkich starać, by wesprzeć kluby w poszukiwaniu nowych źródeł finansowania.
– Czy jest szansa na rozdział futsalu od futbolu na trawie?
– Przysłowie mówi, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Myśląc więc poważnie o sukcesach w danej dziedzinie nie można z równym zaangażowaniem poświęcać się innym zajęciom. Dlatego na najwyższym poziomie na pewno dojdzie do takiego rozdziału. Im niżej jednak będziemy schodzili, tym więcej będzie zawodników łączących grę na boisku z występami w hali i na piasku. To normalna sytuacja, której nie zmieni się decyzją administracyjną. Podobny problem pojawił się swego czasu w siatkówce. Wiele osób pamięta jeszcze czasy, gdy na poważnie grano w nią jedynie w hali. Później pojawiła się odmiana plażowa, która w błyskawicznym tempie zyskiwała popularność. Początkowo grali w nią jednak zawodnicy na co dzień występujący na parkiecie. Sytuacja dość szybko się jednak zmieniła. Siatkówka plażowa stała się dyscypliną olimpijską, a sezon halowy – głównie reprezentacyjny – znacznie się wydłużył. Te czynniki w sposób naturalny doprowadziły do wąskiej specjalizacji. Najlepsi siatkarze halowi nie grają już na piasku, a plażowi nie wchodzą na parkiet. Ten podział zaciera się jednak wraz ze spadkiem poziomu i rangi rozgrywek. Piłka idzie w tym samym kierunku. Do niedawna nawet gracze z ekstraklasy gremialnie pojawiali się zimą na turniejach halowych, a latem na meczach plażówki. Teraz takie sytuacje należą już do rzadkości. W niższych, amatorskich ligach zawodnicy nadal jednak łączą grę na różnych nawierzchniach i to się nie zmieni.
– Czy kluby Ekstraligi będą musiały mieć drużyny młodzieżowe?
– Myśląc poważnie o rozwoju trzeba brać pod uwagę takie rozwiązanie. Praktycznie w każdej dyscyplinie w minionych latach można było zaobserwować znaczne obniżenie wieku, w którym rozpoczyna się specjalistyczne szkolenie. Dotyczy to również piłki nożnej, w której normą są już grupy dzieci w wieku przedszkolnym. Na tym etapie nie ma oczywiście potrzeby wydzielania kandydatów do gry na trawie i w hali. Później do takiej specjalizacji powinno już jednak dochodzić. Byłoby to z korzyścią dla różnych odmian futbolu i samych zawodników. Nie wszyscy mają bowiem predyspozycje do tego, by grać na dużych boiskach. Jest wielu utalentowanych chłopców, którzy robią cuda na hali, a na trawie tracą swoje atuty. I odwrotnie. Im szybciej skupią się na optymalnej dla siebie odmianie futbolu, tym lepiej dla nich i dla klubów. W interesie tych ostatnich będzie więc być tworzenie drużyn młodzieżowych.
– Ekstraliga jest zdominowana przez drużyny akademickie. Bazujące na funduszach uczelni, więc publicznych. Czy dofinansowanie ich będzie wymagało dotacji z innych źródeł, np. sponsorów?
– Sposób finansowania klubów nie ma większego znaczenia. Najważniejsze, by pieniądze były i zostały racjonalnie wykorzystane. W optymalnej sytuacji każdy klub powinien mieć kilka źródeł dochodów. Pozwoliłoby to uniknąć sytuacji, w której strata jednego sponsora prowadzi do poważnych problemów finansowo-organizacyjnych. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że rynek sponsorski jest trudny, a każda firma wspierająca sport jest na wagę złota. W takim układzie kluby akademickie mają atut w postaci stabilizacji, gwarantowanej przez uczelnie. Myśląc o najwyższych trofeach muszą jednak dotrzeć również do innych źródeł finansowania.
-Reprezentacja, czy będą jakieś zmiany personalne w sztabie kadry?
– W życiu nic nie trwa wiecznie. Zmiany są nieuniknione, a piłka nie jest wyjątkiem. Prędzej czy później dojdzie więc również do zmian w reprezentacji. Na razie jednak takiego tematu nie ma. Jestem zwolennikiem spokojnej polityki kadrowej. Uważam, że każda zmiana trenera powinna być głęboko przemyślana. Brak stabilizacji jest bowiem jednym z elementów utrudniających osiągnięcie zadowalających wyników. Na pewno spotkamy się ze sztabem kadry i przygotujemy plan pracy na najbliższą przyszłość. Później zastanowimy się nad najlepszym sposobem jego realizacji.
– Czy już jest dopięty kalendarz ligowy i meczów reprezentacji?
– Zespoły ekstraligi i I ligi w nadchodzący weekend rozegrają mecze 9. kolejki. Po pojedynkach z Portugalią reprezentacja Polski szykuje się do spotkań z Belgią, które odbędą się na początku grudnia, a kadra U-19 w przyszłym miesiącu wystąpi na Turnieju Państw Wyszechradzkich. Wszystko toczy się więc tak, jak powinno.
– Proszę o wymienienie nazwisk 3 najlepszych polskich piłkarek futsalowych.
– Podziwiam pewność siebie osób, które z pełnym przekonaniem mówią, że coś jest najlepsze. Ja z dużą ostrożnością używam tego przymiotnika. W przeciwieństwie do wielu ekspertów nie potrafię np. odpowiedzieć na pytanie, czy najlepszym piłkarzem świata jest obecnie Ronaldo, czy może Messi? Każda ocena jest subiektywna, a ja wiem jedynie, który z nich na boisku robi na mnie większe wrażenie. To samo dotyczy zawodniczek futsalowych. Mógłbym powiedzieć, czyja gra najbardziej mi się podoba, jednak z uwagi na pełnioną obecnie funkcję nie zrobię tego, bo ktoś mógłby mnie później posądzić o faworyzowanie zawodniczek.
– Czy Pan będzie pojawiał się na meczach Ekstraligi i I ligi?
– Oczywiście. Nie wyobrażam sobie innej sytuacji. Nie należę do osób zarządzających zza biurka i nie znających faktycznych problemów swojego środowiska.
Rozmawiał Jacek Piotrowski