Jedyny taki mecz 
Publicystyka Świat Turnieje Międzynarodowe

Jedyny taki mecz 

Fot. Thomas Johansson

 Stadion Gamla Ullevi widział już naprawdę wiele, ale zakończony właśnie mecz – choć jedynie towarzyski – był pod wieloma względami absolutnie wyjątkowy. Niezwykle rzadko mamy bowiem do czynienia z wydarzeniem sportowym, które zdecydowanie największe emocje wzbudza przed jego rozpoczęciem, a dokładnie tak było w tym przypadku. Już w dniu, w którym w ogóle pojawił się pomysł zorganizowania takiego pojedynku, wielu nazywało tę ideę mocno kontrowersyjną, a potem nastąpił szereg zdarzeń, który szybko przeistoczył się w szwedzko-irańską, piłkarską telenowelę, a jej najważniejsze wątki prezentowały się tak:

Wątek społeczno-polityczny – o tym, że Iran nie jest krajem, który moglibyśmy stawiać za wzór w kwestii respektowania praw człowieka, wiemy nie od dziś. Jeszcze większą wiedzę mają na ten temat organizacje zajmujące się na co dzień problemami Bliskiego Wschodu oraz jego mieszkańców i to właśnie one wystąpiły z inicjatywą bojkotu spotkania na Gamla Ullevi. Końcowy efekt był taki, że w miejscu, w którym zaledwie trzy lata temu znajdowała się podczas EURO 2013 strefa kibica, miała miejsce pikieta mająca na celu między innymi zniechęcenie ludzi do przyjścia na stadion. Trudno jednoznacznie oszacować, w jakim stopniu wpłynęła ona na frekwencję, ale nawet jeśli jej rola była marginalna, to jednak zawsze wolelibyśmy być świadkami happeningów nakłaniających do wspierania reprezentacji.

Wątek wizowy – kadra Iranu jeszcze nigdy wcześniej nie grała oficjalnego meczu w Europie i długo wydawało się, że ten stan rzeczy może szybko nie ulec zmianie. Szwedzka ambasada w Teheranie jeszcze kilka dni temu donosiła bowiem, że nikt z federacji piłkarskiej nie wystąpił o wizę i dopiero kontakt ze strony SvFF sprawił, że w Iranie rozpoczęto – oczywiście w trybie last minute – przygotowania do europejskiej wyprawy, ale wszyscy chyba przyznamy, że nie brzmi to specjalnie profesjonalnie.

Wątek kalendarzowy – spotkanie pierwotnie miało odbyć się w czwartkowy wieczór, ale na niespełna 24 godziny przed planowanym rozpoczęciem przesunięto je na piątek, aby … dać rywalkom czas na dotarcie do Göteborga. Nie dość, że taka sytuacja trochę zaburzyła plan przygotowań do czekającego nas już w poniedziałek wyjazdowego meczu z Norwegią, to jeszcze niemal do ostatniej chwili nie byliśmy pewni, kto tak właściwie wsiądzie na pokład samolotu lecącego w kierunku Szwecji. Strona irańska cały czas utrzymywała bowiem, że zamierza posłać w bój … kadrę do lat 19, a o tym, że jednak dostąpimy zaszczytu zmierzenia się zpierwszą nieco starszą wiekowo reprezentacją poinformowała nas ambasada.

Trudno się więc dziwić, że w tym wszystkim wątek sportowy zszedł na dalszy plan i – pomimo momentów niezwykle efektownej gry naszych piłkarek – już na nim pozostał. Trzeba oczywiście odnotować najlepszy występ Olivii Schough w jej reprezentacyjnej karierze, gdyż bez względu na wszystko, trzy gole i cztery asysty w zaledwie 45 minut to bilans, który zawsze budzi uznanie. Trzeba się cieszyć, że w końcu wymierne efekty przyniosły ćwiczone niemal do znudzenia stałe fragmenty gry, gdyż to wyłącznie dzięki nim Magdalena Eriksson zakończyła mecz z hat-trickiem na koncie. Ale za każdym razem gdzieś z tyłu głowy pojawia się wątpliwość, że przecież kadra Pii Sundhage mierzyła się z montowaną w pośpiechu reprezentacją Iranu, która na dodatek była wyczerpana 24-godzinną podróżą do Szwecji, a z murawą Gamla Ullevi zapoznała się dopiero na rozgrzewce. Ponadto, widać było, że chociażby pojęcie krycia przy rzutach rożnych jest dla naszych dzisiejszych rywalek czystą abstrakcją, gdyż w przeciwnym razie raczej nie dałyby się trzykrotnie zaskoczyć w identyczny sposób. Piłkarkom z Persji należą się za to pochwały za niesamowicie ambitną postawę po przerwie, dzięki której udało im się zachować w drugiej połowie czyste konto i po ostatnim gwizdku słowackiej sędzi zebrać zasłużone owacje od licznie przybyłej na stadion irańskiej diaspory. Inna sprawa, że gra Szwedek w ostatniej fazie meczu była daleka od oczekiwań, ale w perspektywie fatalnych warunków atmosferycznych, wysokiego prowadzenia i czekającego nas już za trzy dni meczu z Norwegią, także i z niej nie powinniśmy wysuwać zbyt daleko idących wniosków, wszak śrubowanie strzeleckich rekordów nie znajdowało się dziś na pierwszym miejscu listy priorytetów.

Podsumowując wydarzenia ostatnich tygodni, na pewno musimy oddać Håkanowi Sjöstrandowi, że udało mu się na stałe zapisać w historii irańskiej piłki nożnej. Od samego początku było wiadomo, że w tej całej historii zdecydowanie największym wyzwaniem będzie ściągnięcie Iranek na europejską ziemię i trzeba przyznać, że nasza federacja spisała się w tym aspekcie znacznie lepiej niż kilka lat temu Niemcy, którzy również mieli w głowach podobną inicjatywę. Oczywiście, nie możemy zapominać, że rozegranie historycznego meczu odbyło się kosztem utraty jednego terminu w przygotowaniach do EURO 2017, ale o tym, czy była to właściwa decyzja, w pełni przekonamy się dopiero za kilka, a może i kilkadziesiąt lat.

Jared Burzynski 

Szwedzka Piłka

Dawid Gordecki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!