Ćwierćfinały
12.10
Meksyk 1 – 2 Wenezuela
(Enrigue 34’ – Castellanos 35’ 39’)
Ból głowy wydawał się nie opuszczać trenera Zseremety również i przed tym meczem, tym razem już o awans do strefy medalowej. W ekipie Wenezueli zabrakło bowiem nie tylko zawieszonej za czerwoną kartkę Gonzalez ale również trzech kontuzjowanych piłkarek pierwszego składu, a w dodatku kolejne pięć zawodniczek zagrożone było wykluczeniem w nastepnym meczu w przypadku otrzymania dziś kartki. W składzie Meksyku jedynie trzecia bramkarz nie mogła wziąć udziału w spotkaniu z powodu wczesniejszej kontuzji a zagrożone zawieszeniem w przypadku awansu pozostawały trzy zawodniczki z pola. Przez pierwsze 20 minut gry widzowie obserwowali wyrównane spotkanie. Meksykanki strały się spokojnie budować akcje, szukając swoich szans w oparciu o dużą wymianę podań, piłkarki Wenezueli natomiast grały bardziej stanowczo, choć uważnie w obronie oraz długimi piłkami szukały pary swoich napatniczek. Pomimo, iż Deyna Castellanos postraszyła defensywę rywalek dwukrotnie przed 30 minutą, to piłkarki Meksyku jako pierwsze cieszyły się z bramki – zdobytej po rzucie rożnym. Ich radość nie trwala jednek długo gdyż minutę później po dokładnym zagraniu Moreno, Castellanos wyrównała wynik spotkania umieszczając piłkę w siatce kapitalnym strzałem oddanym pomiędzy dwoma defensorkami przeciwniczek. Meksykankom miny zrzedły jeszcze bardziej kiedy 4 minuty później ponownie po idealnej piłce od Moreno, Castellanos wyprowadziła Wenezuelę na prowadzenie pokonując po raz drugi Aguirre. Grające na fali La Vinotinto miały jeszcze tuż przed przerwą szansę na trzeciego gola ale ostatecznie schodziły do szatni z jednobramkową przewagą. W drugiej połowie Meksykanki zaatakowały bardziej stanowczo ale naciskały jedynie w pierwszych oraz ostatnich 10 minutach. Brakowało im nieco jakości oraz przede wszystkim pomysłu na rozmontowanie bardzo dobrze spisującej się obrony rywalek. Udane rajdy Cazares i Ovalle na skrzydłach nie przynosiły jednak skutku w postaci dobrych dograń. W defensywie Wenezueli kolejne kapitalne zawody rozegrała Veronica Herrera natomiast każda piłka kierowana do Castellanos bądź Moreno w ataku, natchmiast stwarzała zagrożenie pod bramką Meksyku. Pomimo nieco nerwowej końcówki, drużyna Wenezueli zasłużenie pokonała faworyzowaną przed meczem ekipę Meksyku i awansowała tym samym do półfinału. Magia Deyny Castellanos oraz piękny sen La Vinotinta trwają w najlepsze.
Niemcy 1 – 2 Hiszpania
(Oberdorf 90+4’ – N. Ramos 9’, E. Navarro 36’)
Mistrzynie Europy przyjechały do Jordanii z wyraźnym zamiarem osiągnięcia finału MŚ – sztuki, której do tej pory nie udało się im zrealizować. Hiszpanki zaś po co najmniej powtórkę sukcesu z turnieju w Kostaryce przed dwu laty gdzie zagrały w finale i zdobyły srebrne medale. Tak oto naprzeciw siebie stanęła para dobrych znajomych zwłaszcza z rozgrywek w młodzieżowych turniejach europejskich. Choć mecze z udziałem obu tych drużyn w ostatnich latach bywały niezwykle zacięte, to warto wspomnieć że w finale tegorocznych Mistrzostw Europy U-17, będącym zarazem przepustką dla obu tych drużyn na obecne MŚ w Jordanii, Niemki po bezbramkowym remisie pokonały Hiszpanki 3-2 w rzutach karnych, czterokrotnie jednak wcześniej obijając poprzeczkę w regulaminowym czasie gry. Widzowie od samego początku otrzymali w dzisiejszym meczu widowisko toczone w wysokim tempie, zacięte oraz obfitujące w dużą ilość walki w środku pola. Die Mannschaft stwarzały sobie znacznie więcej dogodnych sytuacji ale zawodziło je ich wykończenie. La Roja grały ostrym pressingiem w środku pola i wykorzystywały najmniejsze błędy przeciwniczek – taki obraz gry trwał przez większą część spotkania. Co do wyniku zaś to można powiedzieć, iż Niemki wypracowały w tym meczu cztery gole. Dwa dla Hiszpanii i dwa dla siebie – niestety sędzia spotkania podjęła dość kontrowersyjną decyzję nie uznając jednej z niemieckich bramek. Trener Bernhard upierająca się z godnością lepszej sprawy by grać pierwsze połowy tego turnieju trzema środkowymi pomocniczkami zamiast wyznaczenia klasycznej #10 (wszystko to w ramach rygoru szkoleniowego na którym piłkarki Niemiec naprawdę korzystają ale znacznie później bo dopiero w kadrze U-20) plus dwa indywidualne błędy niemieckiej bramkarki ułatwiły tak naprawdę Hiszpankom ten mecz. Co ciekawe przesunięcie w drugiej połowie Minge do bardziej ofensywnych zadań oraz wprowadzenie Oberdorf i nadanie jej roli 10-tki spowodowały że przeciwniczki w zasadzie nie miały już za wiele do powiedzenia (zresztą schemat ten powtarzał się w każdym poprzednim meczu Niemek). Tym razem jednakże mając zapas z pierwszej połowy, kapitalnie spisującą się w bramcę Noelię oraz dość jakości w zespole a zwłaszcza przy wyraźnie nie mających dziś szczęścia przeciwniczkach– Hiszpanki „dowiozły” korzystny wynik do końca meczu. Trochę szkoda bo die Mannschaft będąc generalnie drużyną lepszą na tym turnieju zaliczyły tylko jedenzły dzień i jadą do domu, z kolei La Roja które gromiły w grupie outsiderów a nie pokazały dziś za wiele – miały za to dużo szczęścia i awansowały do półfinału.
13.10
Korea Północna 2 – 1 Ghana
(Kim Pom Ui 34’(p), Ja Un Yong 90+4’ – Acheampong 81’)
Na drodze do strefy medalowej Koreanek z Północy – zdecydowanych faworytek tego spotkania, staneła mocno nieobliczalna drużyna z Ghany. Afrykanki wyszły dziś na boisko nie czując żadnego respektu przed bardziej utytułowanymi rywalkami pokładając ufność w swojej szybkości i znacznie lepszych warunkach fizycznych. Przez pierwsze dwa kwadranse widzowie oglądali wyrównane spotkanie, w którym to jednak Azjatki stwarzały groźniejsze okazje. Niestety Black Queens grając bez respektu dla przeciwniczek czasami zapominały również okazywać go zasadom w efekcie czego gra się znacznie zaostrzyła a Chollima z kolei korzystały z tego dokładając od siebie przy faulach przeciwniczek dużo teatru. Posypały się pierwsze kartki, niestety sędzia z Argentyny momentami również się gubiła i miewała spore problemy z opanowaniem meczu. Koreanki co prawda strzeliły gola po dość „miękkim” rzucie karnym jednakże z balansu gry w pierwszej połowie raczej na niego zasługiwały. W drugiej części spotkania obie drużyny rzuciły się od razu do zdecydowanego ataku. Azjatki były bliższe podwyższenia i generalnie kolekcjonowały co raz to lepsze szanse, Afrykanki nie poddawały się choć same kolekcjonowały co raz to więcej przewinień. W miarę trwania 2 połowy przewaga Chollima wyroźnie rosła ale piłkarki nie potrafiły przekuc jej na bramkę. Zadziałało stare porzekadło o niewykorzystanych stuacjach… Black Queens w nieco szczęśliwych okolicznościach wyrównały stan meczu na niespełna 10 minut przed jego końcem. Wizja rzutów karnych zawisła nad obu zespołami (od 3 edycji turnieju w 2012 FIFA zrezygnowała z dogrywek). Koreanki nie poddały się jednak grając do samego końca w efekcie czego zdobyły zwycięską bramkę dającą awans w ostatniej akcji meczu. W półfinale czeka je spotkanie z grającą „na fali” Wenezuelą.
Japonia 3 – 0 Anglia
(Endo 3’, Ueki 45+1’ 80’)
Przed tym meczem jedni widzieli w Brytyjkach czarnego konia turnieju, inni z kolei (w tym piszacy te słowa) uważali iż Wyspiarki wyszły z grupy przy bardzo dużej dozie szczęścia. Dla Angielek – grających dziś bez swojej pauzjącej za żółte kartki kapitan Georgii Stanway, mecz ten miał być swego rodzaju testem by udowodnić iż the Lionesses stosując twardą zdycsyplinowaną grę w defensywie oraz wykazując się charakteryzującą je niezłomną wolą są w stanie nawiązać równorzędną walkę z każdym przeciwnikiem. 5 minut. Tylko pięć minut, tyle równorzędnej walki były w stanie nawiązać Angielki z Japonkami. Dokładnie to pomiędzy 60 minutą – kiedy to oddały swój pierwszy celny strzał w meczu na bramkę rywalek a minutą 65, w którym to czasie stworzyły jeszcze parę zagrozeń. Dokładając do tego pojedyńczą akcję z 79 minuty spotkania kiedy to w zamieszaniu pod polem karnym Japonek, Russo oddała strzał wybity z lini bramkowej przez defensorkę Japonii – The Lionesses nie były poza tym w stanie nawiązać choć w przyblizeniu równorzędnej walki z Little Nadeshiko. Przez cały mecz stać Angielki było jedynie na minimalizowanie strat. Japonki zaś bezwzględnie dominujące zarówno w wyszkoleniu technicznym jak również i taktycznym dodatkowo pokazały w jaki sposób łamie się wolę silnych mentalnie przeciwniczek. Szybko zdobyta przez Jun Endo bramka postawiła Anglię w roli wszystkich poprzednich rywalek Japonii. Po dobrej grze w pierwszej połowie, która to zaowocowała całkowitym brakiem szans przeciwniczek, Riko Ueki dla pewności by Angielki nie odzyskały czasem rezonu na druga połowę strzeliła jeszcze bramkę do szatni. Po wznowieniu w drugiej części meczu Little Nadeshiko stworzyły sobie jeszcze zatrzęsienie szans ale albo to zabrakło odrobiny jakości albo zadziałało sprzyjające Angielkom szczęście albo ratowała swój zespół bramkarka Roebuck. W 80 minucie w natychmiastowej odpowiedzi na najgroźniejszą w całym meczu akcję rywalek – wynikającą z przesunięcia czterech ich zawodniczek do formacji ataku pod pole karne Japonii, Riko Ueki po rajdzie ze swojej połowy boiska pokonała kapitalnym strzałem w okienko Angielską golkiper, łamiąc tym samym całkowicie dalszą ich wolę do gry w tym spotkaniu. Na ostatnie 10 minut meczu the Lionesses cofneły się pod własne pole karne i rozpaczliwie już tylko wybijały piłki gdzie poapadnie. Little Nadeshiko gładko wygrywają kolejny mecz i awansują do półfinału gdzie spotkają się z Hiszpanią.
Rob Mikalski