O londyńskim klubie zrobiło się głośno. Niestety nie z powodu wyników osiąganych przez piłkarzy. Sprawa dotyczy kobiecej sekcji West Hamu.
W West Hamie doszło do prawdziwego buntu. Prezes tamtejszej kobiecej sekcji piłkarskiej oskarżył swoich przełożonych o dyskryminację żeńskiej drużyny i złożył w tej sprawie stosowną skargę do Federacji Piłkarskiej. Zdaniem Stephena Hunta dochodzi do niewyobrażalnych nadużyć, a władze WHU zachowują się jak ludzie z zupełnie innej epoki. – Muszą być karani dopóki nie zaczną zachowywać się jak klub XXI wieku – powiedział nie kryjąc wzburzenia w rozmowie z BBC.
W odpowiedzi władze West Hamu ogłosiły, że Hunt „zastrasza klub” i odmawia „stosowania się do ich zasad”. Ponadto stwierdziły, że zawsze zależało im na równości w sporcie. Spór – jak widać – przeniósł się na forum publiczne. Hunt nie omieszkał ogłosić swojego rodzaju listę grzechów, jakich jego zdaniem dopuścił się zarząd.
Dyrektor kobiecej drużyny powiedział, że WHU nie tylko nie szuka sponsorów dla jego zespołu, ale nawet w żaden sposób nie wspiera piłkarek. Mają one być zmuszone, by samodzielnie organizować sobie stroje na mecze. Władze klubu obiecały ponoć spłacić te i inne niezbędne sprzęty, jednak nawet z tej obietnicy się nie wywiązano. W tej sprawie przestali nawet odpowiadać na maile. Co więcej, panie nie mogą korzystać z klubowej siłowni. Żeńską drużynę nie stać na fizjoterapeutów czy nawet wynajęcie autobusu, który zawiózłby je na mecz. Występujące w trzeciej lidze piłkarki grają w koszulkach z.. przekreślonymi nazwiskami tych zawodniczek, które już odeszły z klubu.
Marcin Stus (Przegląd Sportowy)