Podsumowanie 15. kolejki w Szwecji 
Ligi Publicystyka Świat

Podsumowanie 15. kolejki w Szwecji 

foto. Damallsvenskan

 Każdy, kto miał jakąkolwiek styczność z grami liczbowymi, z pewnością świetnie zna znaczenie słowa „kumulacja”. W ostatnich godzinach poznał je zapewne także każdy mieszkaniec Kristianstad, gdyż to właśnie drużyna z tego miasta na przestrzeni zaledwie kilku dni całkowicie zmieniła swoją pozycję w walce o zachowanie statusu pierwszoligowca. Pierwsze dobre wieści przyszły spoza boiska – na dosłownie kilkanaście godzin przed ostatecznym terminem udało się zebrać brakujące 1,3 miliona koron, a Komisja Licencyjna nie zgłosiła zastrzeżeń do złożonego przez klub ze wschodniej Skanii sprawozdania finansowego, umożliwiając mu tym samym ewentualny start w najwyższej klasie rozgrywkowej w sezonie 2017 (oczywiście pod warunkiem, że uda się utrzymać także sportowo). Do meczu przeciwko Örebro drużyna Elisabet Gunnarsdottir mogła zatem przystąpić ze świadomością, że kwestia pozostania Kristianstad w ekstraklasie zależeć będzie wyłącznie od wyników osiągniętych na boisku.

W początkowej fazie meczu gospodynie rzeczywiście wyglądały na ekipę, której z pleców zdjęto właśnie olbrzymi ciężar i na tle wzmocnionego przecież w przerwie letniej rywala prezentowały się nadspodziewanie solidnie. Okres zdecydowanej przewagi piłkarki Kristianstad udokumentowały dwoma golami i tak naprawdę trudno wybrać, który z nich był tym piękniejszym. Pewne jest natomiast, że zarówno efektowne trafienie Jenny Danielsson, jak i cudowny strzał w samo okienko bramki Örebro w wykonaniu Johanny Rasmussen śmiało mogłyby kandydować do miana gola kolejki. Podopieczne Maritna Skogmana nie zamierzały jednak przegrywać trzeciego meczu z rzędu i jeszcze przed przerwą, za sprawą zdecydowanie najlepszej w szeregach gości Julii Spetsmark, udało im się złapać kontakt. Jak ważny był to gol, pokazała pierwsza minuta drugiej połowy. Gospodynie jeszcze dobrze nie zdążyły wyjść z szatni, a na tablicy wyników już widniał wynik 2-2. Zawodniczki Örebro przeprowadziły błyskawiczną akcję i na raty (najpierw próbowała Chukwudi, następnie Tancredi) po raz drugi pokonały Stinę Petersen. Więcej bramek na Vilans IP już nie padło, choć swoje szanse miały obie ekipy. Biorąc pod uwagę przebieg meczu, minimalnie lepsze wrażenie bezsprzecznie pozostawił po sobie Kristianstad, ale biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, po dzisiejszym remisie w klubie ze Skanii i tak raczej nikt nie będzie rozpaczać.

Mecz przeciwko Djurgården miał być dla Mallbacken pierwszym z serii spotkań, których drużyna z Värmland absolutnie nie mogła przegrać. Niestety, podobnie jak w minioną sobotę w Göteborgu, konceptu starczyło piłkarkom w zielonych strojach na niespełna trzydzieści minut, a jak powszechnie wiadomo mecz piłkarski trwa mniej więcej trzy razy dłużej. Co gorsza, gospodynie poruszały się po murawie Strandvallen z mniej więcej takim samym pomysłem na grę, jak reprezentacja Szwecji w fazie grupowej Igrzysk Olimpijskich, więc podopieczne Yvonne Ekroth najpierw bez większych nerwów przeczekały szturm miejscowych, a następnie same przejęły inicjatywę i przy okazji pokazały zawodniczkom Mallbacken na czym polega gra ofensywna. Końcowy wynik (3-0 dla beniaminka) oddaje nie tyle różnicę klas dzielącą oba zespoły, co ich aktualną dyspozycję, a Hanna Lundqvist może żałować, że z tylu bramkowych okazji wykorzystała dziś zaledwie jedną. Takiej szansy na podreperowanie strzeleckiego dorobku ani ona, ani Mia Jalkerud, może już w obecnym sezonie nie dostać.

Piłkarki Vittsjö leciały do dalekiego Norrbotten podbudowane ostatnim, wysokim zwycięstwem nad Umeå. Pojedynek z drużyną Stellana Carlssona miał dać nam odpowiedź na pytanie, czy typowana przed sezonem na potencjalną rewelację rozgrywek drużyna w końcu odpaliła, czy niedzielny wynik był wyłącznie efektem słabości rywala. Po ostatnim gwizdku bliżsi jesteśmy tezy, że nieco bliższa prawdy zdaje się być ta druga ewentualność, choć trzeba uczciwie przyznać, iż przy odrobinie szczęścia drużyna Thomasa Mårtenssona wcale nie musiała wylatywać z Piteå bez punktów. Na LF Arenie byliśmy bowiem świadkami wyrównanego widowiska, które na swoją stronę spokojnie mogła rozstrzygnąć każda ze stron. Bardziej efektywne, już niemal tradycyjnie, okazały się jednak gospodynie, a o ich zwycięstwie przesądził początek drugiej połowy. To właśnie w tym okresie zawodniczkom z Piteå udało się zdobyć dwa bliźniaczo podobne do siebie gole, a w obu przypadkach kluczową postacią okazała się Tempest-Marie Norlin. Była piłkarka Siriusa dwa razy zbiegła do prawego skrzydła, zabierając ze sobą jedną z defensorek i dośrodkowała spod linii końcowej na piąty metr, gdzie czekała już nabiegająca z głębi pola wykańczająca akcję koleżanka. Piłkarki Vittsjö grały ambitnie do końca, ale stać je było jedynie na honorowe trafienie autorstwa Anny Hjälmkvist w doliczonym czasie gry. Gol ten punktów ekipie ze Skanii rzecz jasna nie przyniósł, ale pozwolił wyprzedzić w wirtualnej tabeli Örebro. Cóż, jeśli spojrzymy na dotychczasowy przebieg sezonu, dobre i to.

Już przed rozpoczęciem meczu na Malmö IP doskonale wiedzieliśmy, że niezależnie od końcowego wyniku będziemy dziś świadkami epokowego wydarzenia. Po raz pierwszy w swojej karierze Lotta Schelin zagrała bowiem przeciwko klubowi z Göteborga i – jak się miało później okazać – to właśnie jej gol, na dodatek zdobyty już w doliczonym czasie gry, w niezwykle dramatycznych okolicznościach zapewnił ekipie ze Skanii komplet punktów. Czy było to trafienie na wagę mistrzostwa? Za wcześnie prorokować, ale na pewno dzięki tej bramce piłkarki Rosengård w walce o tytuł wciąż zależne są wyłącznie od siebie samych.

Zanim jednak obejrzeliśmy niesamowitą końcówkę, obie drużyny stworzyły spektakl, który spokojnie mógłby stanowić świetną reklamę Damallsvenskan. Zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami, to piłkarki z Malmö były przez większą część spotkanie stroną aktywniejszą, ale i Zecira Musovic nie mogła w środowy wieczór narzekać na brak zajęć. Tak, czy inaczej, długo wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, ale tuż przed jej zakończeniem Beata Kollmats postanowiła w sposób znany bardziej z hokejowych aren powalić we własnej szesnastce Martę. Zachowanie obrończyni gości było o tyle niezrozumiałe, że akurat w tym momencie trudno było doszukać się bezpośredniego zagrożenia pod bramką Falk. Pani Pernilla Larsson dostała jednak absolutnie wystarczający pretekst, aby wskazać na jedenasty metr i skwapliwie z niego skorzystała, a poszkodowana Brazylijka sama dokończyła dzieła i sprawiła, że to gospodynie schodziły na przerwę w lepszych humorach.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ większej zmianie, ale znacznie groźniejsze stały się kontry Göteborga. Po jednej z nich wydawało się, że gol wyrównujący paść po prostu musi, ale Musovic efektowną robinsonadą odbiła piłkę po strzale Rubensson. Wicemistrzyni olimpijska z Rio sama na listę strzelczyń się nie wpisała, ale w 80. minucie i tak została – przynajmniej na chwilę – bohaterką Västergötland. To właśnie po dośrodkowaniu Rubensson, Elin Landström strzałem głową doprowadziła do remisu i sprawiła, że sensacja w Malmö stała się jak najbardziej realna. Podrażnione straconym golem mistrzynie kraju natychmiast rzuciły się do zmasowanych ataków, ale aż do 91. minuty efektu nie przynosiły ani próby rozklepania defensywy gości, ani indywidualne rajdy największych gwiazd Rosengård (robiąc jeden z nich Marta urządziła sobie slalom pomiędzy sześcioma piłkarkami z Göteborga!). Niestety dla podopiecznych Stefana Rehna, podobnie jak w poprzednim sezonie, do wywiezienia z Malmö korzystnego wyniku zabrakło zaledwie kilkudziesięciu sekund, choć stracony dziś gol sympatyków KGFC z pewnością, ze względu na jego autorkę, bolał po stokroć bardziej.

Inna sprawa, że nie mielibyśmy na Malmö IP emocjonującej końcówki gdyby nie fenomenalna postawa Jennifer Falk, która kolejny już raz potwierdziła, że na chwilę obecną zalicza się do absolutnego topu nie tylko szwedzkich, ale i europejskich bramkarek. Wprawdzie przy bramce Schelin najlepsza golkiperka Damallsvenskan w sezonie 2015 mogła zachować się nieco lepiej, ale nie możemy zapominać, że to wyłącznie jej interwencje utrzymały Göteborg w grze aż do 91. minuty. Może się wydawać, że w Szwecji obecnie tylko jedna osoba nie widzi dla Falk miejsca w reprezentacji narodowej, ale na nieszczęście dla samej zainteresowanej osoba ta nazywa się Pia Sundhage.

Znacznie mniej emocji przyniósł mecz drugiego z kandydatów do mistrzowskiego tytułu. Piłkarki Linköping bardzo pewnie pokonały outsidera z Umeå 4-0, a gdyby udało im się wykorzystać wszystkie sytuacje, to końcowy wynik byłby z pewnością jeszcze wyższy. Niestety, ze skutecznością na bakier była dziś szczególnie Stina Blackstenius, która pod tym względem wróciła (oby na krótko) do dyspozycji z końcówki rundy wiosennej. Napastniczka LFC swojego gola i tak jednak zdobyła, a pozostałe trafienia dołożyły niezawodna Pernille Harder (dwa) oraz Renee Slegers. Po stronie gospodyń najlepszą okazję po świetnym, prostopadłym podaniu Chikwelu miała Amanda Berglund, ale przegrała pojedynek sam na sam z Cajsą Andersson.

Kto wie, czy nie najlepsze spotkanie 15. kolejki Damallsvenskan obejrzeli kibice na wypełnionym po brzegi Ljungbergsplanen. Od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty mieliśmy tu wszystko, co powinno charakteryzować dobre, piłkarskie widowisko: wysokie tempo, kombinacyjną grę i – przede wszystkim – nieustającą wymianę ciosów. Żadnej z drużyn nie udało się na dobre zdominować rywala i pozostaje się cieszyć, że nikt nie opuszczał stadionu w Borlänge jako przegrany, gdyż na porażkę dziś absolutnie nikt nie zasłużył.

Pierwsze minuty należały do Eskilstuny, ale to beniaminek z Dalarny był w swoich atakach znacznie groźniejszy. Z dwoma strzałami Weimer poradziła sobie jeszcze Lundberg, ale wobec uderzenia Toohey zza pola karnego reprezentacyjna golkiperka była już bezradna. Do remisu doprowadziła tuż po przerwie Mimmi Larsson, korzystając z otwierającego jej drogę do bramki prostopadłego podania Diaz. Ostatnie pół godziny to niezwykle otwarta gra z obu stron, ale pomimo licznych szans, nikomu nie udało się zdobyć zwycięskiego gola. Najlepsze okazje po stronie Kvarnsveden zmarnowały Chawinga oraz Weimer (po strzale tej drugiej wślizgiem wybijała futbolówkę Barsley), zaś po stronie gości ponownie Larsson (spudłowała z siedmiu metrów) oraz Schough.

15. kolejka (07.09.) Damallsvenskan 

  • Kristianstad – Örebro 2-2 (2-1)
  • Mallbacken – Djurgården 0-3 (0-1)
  • Piteå – Vittsjö 2-1 (0-0)
  • Rosengård – Göteborg 2-1 (1-0)
  • Umeå – Linköping 0-4 (0-2)
  • Kvarnsveden – Eskilstuna 1-1 (1-0)

Tabela

  1. Rosengård (41 pkt) 46-8
  2. Linköping (40 pkt) 50-10
  3. Eskilstuna (26 pkt) 21-14
  4. Piteå (25 pkt) 19-22
  5. Djurgården (21 pkt) 22-19
  6. Göteborg (20 pkt) 22-14
  7. Vittsjö (15 pkt) 19-27
  8. Örebro (15 pkt) 17-25
  9. Kvarnsveden (13 pkt) 16-36
  10. Kristianstad (12 pkt) 12-22
  11. Mallbacken (9 pkt) 15-37
  12. Umeå (9 pkt) 13-38
    Jedenastka kolejki

    Jared Burzynski 

    Szwedzka Piłka 

    Dawid Gordecki

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

    error: Content is protected !!