Zapraszamy na podsumowanie 8 kolejki Damallsvenskan od szwedzkapilka.com!
**********
Piteå – Linköping 1-4 (1-1)
W najbliższych dniach kluby Damallsvenskan (szczególnie te, które wciąż pozostają w grze o Puchar Szwecji) czeka prawdziwy maraton. Nic więc dziwnego, że trenerzy starają się rozważnie dysponować siłami swoich zawodniczek. Zestawiając wyjściową jedenastkę na wyjazdowy mecz przeciwko Piteå, Martin Sjögren zaskoczył jednak wszystkich. Owszem, wiele piłkarek Linköping wróciło ze zgrupowań reprezentacji mocno poobijanych, ale trudno było przypuszczać, że szkoleniowiec LFC zdecyduje się pozostawić na ławce akurat Pernille Harder. Jeśli jego celem było uzyskanie odpowiedzi na pytanie, czy w Linköping istnieje życie bez Dunki, to z wyników eksperymentu raczej nie może być zadowolony.
Końcowy wynik wskazywałby na całkowitą dominację gości, ale każdy, kto śledził rywalizację na LF Arenie, doskonale zdaje sobie sprawę, że nic takiego nie miało miejsca. Co więcej, do 60. minuty to grające swój najlepszy od czasu inauguracyjnej kolejki mecz zawodniczki z Piteå sprawiały wrażenie drużyny bardziej zainteresowanej wywalczeniem kompletu punktów. Wtedy jednak Sjögren uznał, że najwyższy czas wypuścić w bój Harder i od tego momentu obraz gry zmienił się diametralnie. Fenomenalnej Dunce wystarczyło paręnaście chwil, aby sprawić, że wieczorny lot do Sztokholmu upłynie zawodniczkom LFC w miłej atmosferze. Najlepsza w obecnym sezonie snajperka Damallsvenskan nie wygrała oczywiście meczu w pojedynkę, ale trudno pozbyć się wrażenia, że bez niej drużyna z Linköping miałaby dziś ogromny problem z odniesieniem zwycięstwa.
67. minuta – Harder zauważa, że Pedersen ma trudności z prawidłowym wyprowadzeniem piłki, więc natychmiast doskakuje do Norweżki i na trzydziestym metrze przed bramką Carlen odbiera jej futbolówkę. Następnie oddaje ją Rolfö, a sama podłącza się do akcji prawym skrzydłem, aby po chwili odegrać do Blackstenius, której pozostaje jedynie dostawić nogę.
82. minuta – Samuelsson decyduje się na rajd prawym skrzydłem na co natychmiast reaguje Harder, uwalniając się spod krycia Löfqvist. Po otrzymaniu piłki, Dunka uderza bez przyjęcia w samo okienko, pieczętując w ten sposób zwycięstwo gości.
Te dwie sytuacje były dziś kluczowe i w obu to 23-latka z Viborga wystąpiła w głównej roli. Nie zapominajmy jednak, że wcześniej swoje okazje na to, aby końcowy rezultat brzmiał nieco inaczej, miały także zawodniczki z Piteå. Po strzale Helin piłka zatrzymała się jednak na poprzeczce, a Jakobsson pewnie do teraz zastanawia się jak można spudłować z dziesięciu metrów, mając przed sobą w zasadzie pustą bramkę. Nie wiemy również, jak potoczyłby się mecz, gdyby czerwoną kartkę za atak rodem ze wschodnich sztuk walki na Josefin Johansson jeszcze w pierwszej części gry ujrzała Magdalena Ericsson. Będąc bardziej precyzyjnym, reprezentacyjna defensorka mogła (powinna) wylecieć dziś z boiska przymajmniej trzy razy, ale prowadzący to spotkanie Keijo Hyvärinen najwyraźniej zabrał ze sobą do Norrland jedynie żółty kartonik. Gospodynie mają czego żałować, ale ostateczne fakty są takie, że niepokonana na własnym boisku od kwietnia 2015 drużyna z Piteå w końcu znalazła swego pogromcę. Ekipę Stellana Carlssona trudno jednak dziś przesadnie krytykować, wszak przetrwać Harder-show bez jakichkolwiek strat udaje się tylko nielicznym.
**********
Kvarnsveden – Umeå 3-1 (2-1)
Przed wyjazdem do Borlänge Maria Bergkvist zapowiadała, że dla jej piłkarek może to być mecz ostatniej szansy. Jesli wierzyć jej słowom, to Umeå obrało właśnie kurs na Elitettan i ma coraz mniej czasu, aby z drogi ku przepaści zawrócić.
Klub, który jeszcze dekadę temu jak równy z równym rywalizował z najlepszymi na kontynencie, odebrał dziś bolesna lekcję futbolu od absolutnego beniaminka. Kvarnsveden ma jednak w swojej kadrze Tabithę Chawingę, która przez dziewięćdziesiąt minut pokazywała Lisie Lantz oraz Amandzie Kröger, jak wiele dzieli je od czołowych defensorek świata. Nie ma już nawet większego sensu, aby kolejny raz rozpływać się w zachwytach nad napastniczką z Malawi, gdyż coraz ciężej znaleźć słowa, które byłyby w stanie właściwie oddać skalę jej talentu. Jak wiele dla Kvarnsveden znaczy Chawinga, mogliśmy się przekonać w 39. minucie gry. Największa gwiazda klubu z Dalarny przez kilkadziesiąt sekund zwijała się z bólu na murawie, a cały stadion momentalnie zamarł i w milczeniu oczekiwał na dalszy rozwój wypadków. Skończyło się ostatecznie na strachu, a Chawinga zdążyła jeszcze wypracować gola na 3-1, co było najlepszym podsumowaniem jeszcze jednego świetnego występu zawodniczki, która futbolem na nieosiągalnym dla innych poziomie po prostu się bawi.
O ile w Borlänge zapanował względny spokój, o tyle w Umeå piąta z rzędu porażka jeszcze bardziej skomplikowała sytuację. Tuż przed przerwą podopiecznym Marii Bergkvist udało się wprawdzie złapać kontakt dzięki przytomnemu zgraniu piłki przez Hurtig i efektownemu, choć nieco przypadkowemu, uderzeniu Ökvist, dla druga połowa dobitnie pokazała, która z drużyn zasłużyła dziś na trzy punkty. Za cztery dni zawodniczki z Västerbotten zmierzą się na własnym boisku z Rosengård i ciężko przypuszczać, aby akurat tego dnia udało im się przełamać fatalną serię. Prawdą jest, że z Glas i Folkesson w składzie gra Umeå może wyglądać zupełnie inaczej, ale na poniesienie wiosną strat, których później nie da się zniwelować, także nie można sobie pozwolić. W starciach z Djurgården oraz Kristianstad zapunktować trzeba będzie już bez względu na okoliczności.
**********
Rosengård – Örebro 3-0 (1-0)
Nieco ponad dwanaście miesięcy temu świetnym występem żegnała się ze Skanią Anja Mittag. Dziś przyszedł czas na Sarę Björk Gunnarsdottir, która wprawdzie jeszcze przez kilka tygodni pozostanie piłkarką FC Rosengård, ale klub z Malmö w najbliższych dniach czeka seria meczów wyjazdowych. Pojedynek z Örebro był więc dla gwiazdy islandzkiej kadry okazją na to, aby ostatni raz pokazać się publiczności, przed którą występowała regularnie od niemal sześciu lat i trzeba przyznać, że pożegnanie wypadło nader okazale.
Już w pierwszej połowie Gunnarsdottir należała do najlepszych na boisku. Długimi fragmentami to właśnie islandzka pomocniczka wyznaczała rytm, według którego poruszały się po placu gry zawodniczki z Malmö. To ona zgrała decydująca piłkę do Berglund w akcji, która przyniosła gospodyniom prowadzenie. To ona harowała od szesnastki do szesnastki, trzymając w ryzach drugą linię Rosengård. Do pełni szczęścia cały czas brakowało jednak gola, który sprawiłby, że to sobotnie, czerwcowe popołudnie stałoby się dla Islandki naprawdę niezapomniane. Ten stan rzeczy zmienił się w 65. minucie, kiedy to Gunnarsdottir najpierw wywalczyła, a następnie pewnie wyegzekwowała rzut karny. We wspomnianej sytuacji niezbyt odpowiedzialnie we własnej szesnastce zachowała się Lejla Basic (zupełnie niepotrzebna strata i będący jej konsekwencją faul), ale nie sposób nie docenić kunsztu piłkarki Malmö, która swoją postawą niejako wymusiła błąd znacznie mniej doświadczonej rywalki. Pożegnanie z Sarą wypadło więc niezwykle efektownie, a największa w tym zasługa samej zainteresowanej.
Uwaga, że ze względu na niecodzienne okoliczności taktyka Rosengård była dziś ustawiona pod Gunnarsdottir nie jest być może całkowicie bezpodstawna, ale z drugiej strony każdy, kto regularnie oglądał w ostatnich latach występy drużyny z Malmö, musi zdawać sobie sprawę, jak ważnym ogniwem w boiskowej układance kolejnych selekcjonerów mistrzyń Szwecji była kapitanka reprezentacji Islandii. Gdy stało się jasne, że Gunnarsdottir nie zamierza przedłużać wygasającego z końcem czerwca kontraktu, Therese Sjögran nazwała ją piłkarką, którą zastąpić będzie niezwykle trudno i chyba nikt nie zamierza z tym stwierdzeniem polemizować. Jeśli tylko sztab szkoleniowy Wolfsburga zdecyduje się obdarzyć Islandkę zaufaniem, to tęsknota za Nadine Kessler może nie być dla fanów z miasta Volkswagena aż tak dotlkiwa. Tym bardziej, że w niektórych elementach (waleczność, gra głową, przegląd pola) Gunnarsdottir wydaje się wręcz dystansować legendarną już Niemkę.
Mecz na Malmö IP miał dziś wprawdzie jedną główną bohaterkę, ale na pochwały po ostatnim gwizdku Malin Johansson zasłużyła cała drużyna mistrzyń kraju. Wprawdzie bardzo długo jak na ten sezon, bo aż do 35. minuty, utrzymywał się rezultat bezbramkowy, ale w grze Rosengård dostrzec mogliśmy te cechy, o które tak głośno apelowaliśmy na początku rozgrywek. Był pomysł, była modelowa wręcz współpraca między formacjami, było zrozumienie i był wreszcie ten cechujący jedynie naprawdę wielkie drużyny spokój. Gospodynie wyszły na murawę przekonane o swojej sile i z godną podziwu konsekwencją, minuta po minucie, realizowały nakreślony przez Jacka Majgaarda plan, nie dając się po drodze ponieść niepotrzebnym emocjom. Perfekcyjnie przygotowanej, mistrzowskiej maszynie zupełnie nie potrafiły się przeciwstawić piłkarki Örebro. Ustawiona na pozycji wysuniętej napastniczki Tancredi była w okolicach koła środkowego bardziej osamotniona niż Szwedzcy Demokraci w krajowym parlamencie, a skrzydeł w postaci Chukwudi oraz Spetsmark nie udało się tak naprawdę rozwinąć . Dla ekipy trenera Papachristou znacznie ważniejsze wydaje się być jednak środowe starcie z Piteå. Tam przegrać już najzwyczajniej w świecie nie można.
**********
Eskilstuna – Göteborg 0-0
Starcie Eskilstuny z Göteborgiem niektórzy nazywali nawet pojedynkiem o trzecie miejsce na koniec sezonu i rzeczywiście nie da się ukryć, że na Tunavallen obejrzeliśmy w akcji dwie drużyny, które zdecydowanie potrafią grać w piłkę. I jednym i drugim bardzo zależało na wywalczeniu kompletu punktów, ale widniejący na tablicy świetlnej remis w najmniejszym stopniu nie krzywdzi żadnej ze stron. Neutralni kibice mogą jedynie żałować, że w meczu kolejki nie było im dane obejrzeć choćby jednego gola, ale bezbramkowy rezultat tym razem był przede wszystkim zasługą świetnej postawy obu bramkarek, co należy docenić tym bardziej, że akurat w Damallsvenskan nie jesteśmy świadkami zbyt wielu meczów, w których głównymi bohaterkam są piłkarki występujące właśnie na tej pozycji. Emelie Lundberg oraz Jennifer Falk stanęły jednak dziś na wysokości zadania, a okazji, w których musiały prezentować swoje umiejętności żadnej z nich nie brakowało.
Piłkarski spektakl na Tunavallen przebiegał wegług schematu, który charakteryzuje najlepsze produkcje filmowe. Zaczęło się bardzo powoli, nikt nie chciał zbyt szybko podjąć niepotrzebnego ryzyka, ale z minuty na minutę akcja nabierała tempa, a w końcówce obejrzeliśmy niezwykle dynamiczny i elektryzujący rollercoaster. Co chwilę kotłowało się raz pod jedną, raz pod drugą bramką, ale ostatecznie żadna z bohaterek nie doczekała się dziś całkowitego happy endu. Podział punktów w pełni nie satysfakcjonował bowiem nikogo; gospodyniom nie pozwolił odskoczyć od goniącego je peletonu, a drużynie z Västergötland uniemożliwił pogoń za dzisiejszym rywalem. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że największymi wygranymi wyniszczającej bitwy na Tunavallen zostały zawodniczki … Mallbacken, bo to właśnie z nimi już w środę zmierzą się piłkarki Eskilstuny. O całkowitą regerację może być podopiecznym Viktora Erikssona niezwykle trudno.
Bohaterkami obu ekip były dzisiaj bramkarki, ale należy odnotować także kolejny wyśmienity występ Malin Diaz. Filigranowa pomocniczka, która nieco z konieczności rozegrała pełne dziewięćdziesiąt minut, imponowała przede wszystkim niezwykle precyzyjnymi, prostopadłymi podaniami. Aż trzy z nich otwierały koleżankom drogę do bramki, ale ani Larsson, ani wprowadzona po przerwie Banusic, nie potrafiły znaleźć sposobu na dobrze dysponowaną Falk. Swoją okazję miała także reprezentująca do niedawna barwy Göteborga Olivia Schough, ale i jej nie udało się przesądzić o korzystnym dla Eskilstuny wyniku. Co gorsza, reprezentacyjna skrzydłowa musiała opuścić boisko w 70. minucie z powodu urazu mięśniowego, ale pierwsze doniesienia mówią, że jej ewentualny występ na Igrzyskach nie stoi pod znakiem zapytania. Także piłkarki gości mogły w drodze powrotnej na zachodnie wybrzeże żałować kilku niewykorzystanych sytuacji. Bardzo aktywna była Pauline Hammarlund, która cały czas starała się rozerwać niezwykle szczelną defensywę miejscowych, ale to rezerwowa dziś Rebecka Blomqvist mogła okazać się bohaterką Göteborga. Soczysty strzał młodzieżowej reprezentantki Szwecji na rzut rożny sparowała jednak Lundberg i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Nie mamy jednak nic przeciwko, aby akurat takie mecze na 0-0 oglądać w naszej lidze znacznie częściej.
**********
Djurgården – Kristianstad 2-0 (1-0)
Pierwszy z niedzielnych meczów miał nam przede wszystkim przynieść odpowiedzi na dwa kluczowe pytania. Czy występujący po raz pierwszy w sezonie w roli faworyta beniaminek ze Sztokholmu poradzi sobie z dodatkową presją i przedłuży niesamowitą serię meczów bez porażki oraz czy chwalona ze wszystkich stron za ambitną postawę ekipa Kristianstad zagra w końcu na tyle skutecznie, aby opuścić ostatnią pozycję w ligowej tabeli, na której całkowicie niezasłużenie się znajduje?
Zadanie udało się ostatecznie wykonać gospodyniom, choć grą Djurgården długimi fragmentami trudno było się zachwycać. W odniesieniu zwycięstwa piłkarkom ze stolicy wydatnie pomogła jednak Brett Maron. Doświadczona golkiperka z Massachusetts najwyraźniej uznała, że kurczowe trzymanie się linii bramkowej jest we współczesnym futbolu passe i postanowiła sprawdzić się dziś w roli libero. Efekt? 32. minuta – Mia Jalkerud na 1-0; 86. minuta – Hanna Lundqvist na 2-0. Oczywiście, oba gole dla Djurgården możemy zaliczyć do tych efektownych, ale gdyby nie tendencja Maron do spacerowania po przedpolu, spokojnie dałoby się ich uniknąć. Inna sprawa, że utracie bramki po uderzeniu Jalkerud można było zapobiec nawet pomimo fatalnego ustawienia, ale bramkarka z USA uparła się, że sięgnie piłki prawą ręką.
O grze Kristianstad tak naprawdę można byłoby napisać dokładnie to samo, co po dwóch poprzednich – także przegranych do zera – spotkaniach. Druzyna ze Skanii znów w najmniejszym stopniu nie zasłużyła na to, aby schodzić z boiska pokonana. Wystarczy jeden rzut oka na statystyki z dzisiejszego meczu, aby zobaczyć, kto był na murawie Stadionu Olimpijskiego stroną bardziej aktywną. Ekipa z Kristianstad oddała więcej strzałów (także celnych), stworzyła sobie więcej dogodnych sytuacji, a Johanna Rasmussen raz na zawsze wybiła z głowy Yvonne Ekroth pomysł wystawiania Kim Sundlöv na prawej flance defensywy. Cóż jednak z tego, skoro w siatce gospodyń futbolówki nie udało się umieścić ani razu. Zachowując pewne proporcje, grę Kristianstad przyrównać można do reprezentacji Francji, która wciąż czeka na swój pierwszy, wielki sukces, choć zdaniem wielu prezentuje najpiękniejszą piłkę na świecie. Zarówno nad Sekwaną, jak i nad Hammarsjön, podstawowym problemem jest jednak skuteczność. W dzisiejszym meczu Guehai nie potrafiła skierować piłki do siatki nawet z odległości mniej więcej dwóch metrów, w sytuacji gdy Gunnarsdottir siedziała już na murawie. Marnując tak dogodne okazje, trudno liczyć na korzystny wynik.
Przed letnią pauzą Kristianstad rozegra jeszcze mecze przeciwko Kvarnsveden (dom), Mallbacken (dom), Umeå (wyjazd) oraz Djurgården (dom) i dla klubu ze Skanii będą to pojedynki, o których w Szwecji mówi się vinna eller försvinna. Teoretycznie, każdy z rywali wydaje się być w zasięgu i nawet zdobycie dwunastu punktów nie jest chyba zadaniem niewykonalnym. Tyle tylko, że trzeba w końcu zacząć trafiać!
Znacznie spokojniejsza letnia przerwa czeka za to Djurgården. Choć brzmi to nieprawdopodobnie, klub, o którym jeszcze dwa miesiące temu nie bez powodu pisało się, że gra bez obrony, ma dużą szansę na to, aby na półmetku rozgrywek znaleźć się w górnej połowie tabeli. W coraz lepszej formie znajduje się Gunnarsdottir, swoje strzela Jalkerud, Schmidt doskonale wywiązuje się z roli liderki zespołu, a Rytting Kaneryd jest naturalną kandydatką do miana Odkrycia Roku. Czy może być jeszcze lepiej? Nie zapominajmy, że jesienią do gry wróci lecząca obecnie kontuzję Emilia Appelqvist, więc jeśli tylko uda się zachować koncentrację, to w październiku i listopadzie piłkarki DIF wcale nie muszą do ostatnich chwil drżeć o ligowy byt.
**********
Vittsjö – Mallbacken 1-1 (1-1)
Przedmeczowymi faworytkami wydawały się być piłkarki Vittsjö, ale w 5. minucie to przyjezdne mogły – za sprawą Zoe Ness – cieszyć się z prowadzenia. Chwaląc przytomność umysłu dziewiętnastolatki ze Szkocji, trzeba jednak podkreślić, że współodpowiedzialne utracie bramki były przede wszystkim Chukwunonye oraz Fraine. Nigeryjka wykazała się olbrzymią nonszalancją, tracąc futbolówkę w miejscu, w którym strata nie może się pod żadnym pozorem przytrafić, a kompletnie nieprzygotowana do interwencji golkiperka z USA nieco zlekceważyła umiejętności Ness, w wyniku czego zdecydowanie zbyt późno w ogóle zareagowała na strzał. Tuż przed przerwą swoje winy w pewnym stopniu odkupiła Chukwunonye, a spływające po jej policzkach łzy były najlepszym świadectwem tego, jak bardzo potrzebowała takiego udanego zagrania. Nie da się ukryć, że początek przygody ze szwedzką piłką był dla byłej zawodniczki Washington Spirit kompletnie nieudany, ale być może właśnie ten gol da jej pozytywny impuls i stanie się swego rodzaju punktem zwrotnym.
Lepsze piłkarsko gospodynie po przerwie spychały rywalki z Värmland do coraz głębszej defensywy, ale optycznej przewagi nie potrafiły przełożyć na bezpośrednie zagrożenie pod bramką Alexander. Znów całkowicie bezproduktywna była Ezurike, od kórej znacznie bardziej aktywna była chociażby dobrze współpracująca z Sällström szesnastoletnia Ebba Hed. Piłkarki Mallbacken w końcówce skupiały się przede wszystkim na defensywie, ale to Madelen Janogy miała w ostatnich minutach na nodze piłkę na wagę trzech punktów.
*******************
8. kolejka (11.06. – 12.06.)
Piteå – Linköping 1-4 (1-1)
Kvarnsveden – Umeå 3-1 (2-1)
Vittsjö – Mallbacken 1-1 (1-1)
Rosengård – Örebro 3-0 (1-0)
Djurgården – Kristianstad 2-0 (1-0)
Eskilstuna – Göteborg 0-0
Tabela
1. Rosengård (22 pkt) 25-4
2. Linköping (22 pkt) 25-8
3. Eskilstuna (16 pkt) 13-7
4. Djurgården (13 pkt) 13-11
5. Göteborg (12 pkt) 12-7
6. Piteå (11 pkt) 9-15
7. Vittsjö (10 pkt) 8-10
8. Kvarnsveden (9 pkt) 12-13
9. Örebro (6 pkt) 6-16
10. Mallbacken (5 pkt) 10-20
11. Umeå (3 pkt) 7-19
12. Kristianstad (2 pkt) 5-15
Jared Burzynski
Źródło: https://szwedzkapilka.com/