Wczoraj na Nowej Hucie rozmawialiśmy po meczu Wandy Kraków i Resovii Rzeszów (1:1) rozmawialiśmy z przedstawicielami obu zespołów.
Sabina Wargacka (trener Resovii Rzeszów)
Mecz wyrównany bez wyraźnej przewagi jednej z drużyn. Pierwsza połowa zakończyła się dla nas jednobramkową przewagą, jednak gospodynie zdołały wyrównać z rzutu karnego po przerwie. Resovia szanuje punkt zdobyty na wyjeździe, nie spuszczamy głów i walczymy w rundzie rewanżowej o utrzymanie.
Magdalena Król (Wanda Kraków):
Początek meczu należał do nas, już w pierwszych 3 akcjach padły 3 strzały na bramkę Resovii. To my prowadziłyśmy grę na połowie rywalek. Niestety za szybko chciałyśmy strzelić bramkę.
W naszą grę wkradła się nerwowość, przestałyśmy grać zespołowo, co chwilę przed przerwą wykorzystały piłkarki Resovii i po dobitce z rzutu różnego wpadła głupia bramka. Na szczęście w szatni trener nas zmotywował i się obudziłyśmy. W drugiej połowie kibice mogli zobaczyć typowy mecz walki, zarówno jeden jak i drugi zespół miał swoje szansę. Na szczęście dla nas, w 66 minucie zawodniczka Resovii zatrzymała piłkę ręka w polu karnym, a pani sędzia wskazała na wapno. Pewny strzał obok słupka i udało nam się doprowadzić do wyrównania. Po tej bramce jeszcze bardziej rzuciłyśmy się do ataku, ale wynik już się nie zmienił. Pozostaje niedosyt, gdyż grałyśmy o trzy punkty , ale patrząc na przebieg spotkania trzeba cenić i ten jeden punkt.