Szwedzka kadra wraca do domu
Mundial Reprezentacje Świat

Szwedzka kadra wraca do domu

Choć czerwcowe mecze reprezentacyjne nie rozstrzygną jeszcze kwestii awansu do francuskiego mundialu, piłkarska Szwecja z pewnością nigdy wcześniej nie czekała z takim zainteresowaniem na potyczki z Chorwacją i Ukrainą, a powodów takiego stanu rzeczy jest przynajmniej kilka. Po pierwsze, po prawie ośmiomiesięcznej przerwie i afrykańsko-portugalsko-węgierskich wojażach, najważniejsza drużyna w kraju znów zagra u siebie. Po drugie, reprezentacja Petera Gerhardssona z każdym kolejnym występem przekonuje, że znów doczekaliśmy się kadry, którą ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Po trzecie, sytuacja w grupie eliminacyjnej jest niesamowicie dynamiczna, a ewentualne sześć punktów zdobytych na Chorwacji i Ukrainie może stanowić niezwykle istotny krok na drodze do Francji. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że nastroje na zgrupowaniu w Göteborgu są dalekie od minorowych, ale trzeba pamiętać o tym, aby w tym całym radosnym wyczekiwaniu ani na moment nie stracić koncentracji, bo bez niej w dzisiejszym futbolu nie da się pokonać absolutnie żadnego rywala.

Nic więc dziwnego, że wagę obu najbliższych spotkań podczas konferencji na Gamla Ullevi podkreślał zarówno sam selekcjoner, jak i asystujący mu Magnus Wikman. Obaj trenerzy zwrócili uwagę na ciągle wyrównujący się poziom europejskiej piłki reprezentacyjnej i choć nikt w szwedzkim obozie nie zamierza uciekać od roli faworyta, to przed pierwszym gwizdkiem w czwartkowy wieczór, sztab szkoleniowy będzie musiał odpowiedzieć na kilka niezwykle istotnych pytań. Kto zastąpi w wyjściowej jedenastce Caroline Seger? Czy ofensywne trio stanowić będą Fridolina Rolfö oraz duet z Montpellier? I wreszcie – czy ustawienie z trzema środkowymi obrończyniami i dwiema wahadłowymi rzeczywiście ma szansę stać się w najbliższych miesiącach znakiem firmowym tej kadry?

Ta ostatnia kwestia jest rzecz jasna przedmiotem najbardziej żywej dyskusji, ale pierwszy dzień zgrupowania nie przyniósł nam co do niej jakiejkolwiek podpowiedzi. Argumentów przemawiających za taką właśnie formacją możemy oczywiście wyliczyć wiele, ale najpewniej dopiero w czwartek dowiemy się, czy Jonna Andersson i Hanna Glas w meczu przeciwko Chorwatkom będą miały nieco więcej zadań ofensywnych niż podczas poprzednich występów w reprezentacyjnej koszulce. Obie wymienione tu zawodniczki w swoich drużynach klubowych z powodzeniem występowały już na wahadle (Glas w Eskilstunie, Andersson w Chelsea), ale kadra przed erą Gerhardssona ewidentnie preferowała ustawienie z czteroosobowym blokiem defensywnym. Obecny selekcjoner dał nam się poznać jako człowiek, który w najmniejszym stopniu nie boi się eksperymentów, więc może nadszedł już czas na szwedzką wersję 3-4-3 w meczu o punkty? Niewykluczone, ale zdecydowanie najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby czwartkowy wieczór przyniósł nam szczęśliwe zakończenie. Bo potknięcie się w takim momencie bolałoby zdecydowanie bardziej niż niejedno odpadnięcie z wielkiego turnieju.

 

Jared Burzynski
Szwedzka Piłka

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!