Szwedzki Zimowy barometr transferowy – vol. 3
Damallsvenskan Ligi Świat

Szwedzki Zimowy barometr transferowy – vol. 3

Dziś raport z ostatnich czterech klubów, które na tę chwilę mają w zasadzie jeden cel – wszelkimi możliwymi sposobami utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wśród nich trudno szukać potencjalnej rewelacji sezonu, choć oczywiście wciąż doskonale mamy w pamięci sezon 2018, kiedy to całkowicie zaszokował nas zespół typowany przez wielu do dolnej połówki tabeli. Wobec omawianych poniżej klubów nie mamy aż tak wygórowanych oczekiwań, choć niezmiennie życzylibyśmy sobie, aby rywalizacja o ligowy byt stała na zdecydowanie wyższym poziomie niż przed rokiem.

 

Gdyby kilka lat temu w świat poszła informacja, że oto absolutny beniaminek Damallsvenskan pozyskał w zimowym okienku zawodniczki pokroju Erin Nayler lub Shannon Woeller, wiadomości te niewątpliwie zelektryzowałyby całe piłkarskie środowisko w kraju. Czas robi jednak swoje i dziś chyba bardziej ekscytuje nas perspektywa obejrzenia na pierwszoligowych boiskach bramkostrzelnej Amerykanki Robertson oraz obdarzonej nieprzeciętnym talentem Finki Koivisto, o której nie bez przyczyny mówi się, że może stać się jedną z indywidualnych rewelacji sezonu 2023. I w Norrköping niewątpliwie na to liczą, bo choć władze klubu nakreśliły już długofalową wizję rozwoju, to wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że na ten moment najważniejsze jest bezpieczne przetrwanie pierwszego sezonu w elicie. A trzeba przyznać, że beniaminek z pewnością ma wszelkie środki, aby misja ta zakończyła się powodzeniem, gdyż to u bezpośrednich, ligowych konkurentów w połowie stycznia widzimy zdecydowanie więcej potencjalnych zagrożeń i znaków zapytania. Posłuchajmy więc trenera Fredheima i dołączmy się do całkiem zresztą licznego grona tych, którzy mają nadzieję, iż najbliższy rok będzie dla futbolu w Norrköping początkiem nowej, lepszej ery.

 

Rok temu obroniły pierwszą ligę, choć styl, w którym tego dokonały, budzić może co najwyżej łagodny uśmiech politowania. Bo jak inaczej możemy nazwać sezon, w którym spośród 26 ligowych meczów wygrywa się zaledwie trzy? To wszystko wystarczyło jednak na baraże, a je zawodniczki z Brommy bez większego problemu rozstrzygnęły już na swoją korzyść. Tym razem wcale nie musi być jednak łatwiej, gdyż szeregi BP opuściły zimą między innymi Koss, Łobanowa, Famili, Norlin i Barsley. Ich miejsce zajęły głównie piłkarki – nazwijmy sprawę po imieniu – odpalone z innych sztokholmskich klubów i to właśnie taka lokalna mieszanka, pod wodzą kompletnie niedoświadczonego na tym poziomie trenera Daniela Gunnarsa, ruszy w marcu do boju na pierwszoligowych boiskach. I jeśli mielibyśmy w czymś upatrywać szansy na sukces, to chyba wyłącznie w tym, że przynajmniej w dwóch innych klubach panuje obecnie zdecydowanie większy chaos personalno-organizacyjny, a na zachodnich obrzeżach Sztokholmu o jakichkolwiek problemach komunikacyjnych nie może być mowy. A ponieważ żadną miarą nie możemy wykluczyć scenariusza, w którym trzy wygrane mecze na przestrzeni roku ponownie wystarczą do skutecznej obrony pierwszoligowej licencji, kibicom z Brommy póki co zalecamy umiarkowany optymizm.

 

Na początek krótka lekcja historii najnowszej: w poprzednim sezonie drużyna odpadków (jak przytomnie nazwała ją Katie Pingel) utrzymała się w lidze z siedmiopunktową zaliczką nad Umeå i aż jedenastopunktową nad AIK. Cóż jednak z tego, skoro nadszedł Nowy Rok, a w Kalmarze drugi raz wszyscy przeżywają swego rodzaju deja vu. Sportowy cel znów został bowiem osiągnięty, ale zimą z klubu zawinął się cały sztab szkoleniowy, a kadra zawodnicza w niczym nie przypomina tej, która kończyła poprzednie rozgrywki. Tym razem, przynajmniej w pierwotnym zamyśle, ma być ona nieco mniej amerykańska, choć centralną postacią formacji ofensywnej niezmiennie pozostanie Alyssa Walker, a w drugiej linii wiele zależeć ma od postawy Ellen McAdams. Defensywę ze Småland w ryzach utrzymać mają doświadczona Słowaczka Patricia Fischerova oraz świeżo upieczona reprezentantka Filipin Jessika Cowart, a dostępu do bramki strzec będzie wyciągnięta z ławki w Linköping 21-letnia Finka Anna Koivunen. Czy taka ekipa, pod wodzą nowego szkoleniowca Jensa Wedeborga, pokaże się na ligowych boiskach wystarczająco dobrze, aby ponownie zakończyć kampanię nad kreską? Niby niewiele za tym przemawia, ale rok temu argumentów na tak było przecież jeszcze mniej, a wszyscy wiemy, co nastąpiło później.

 

W trybie last minute czasami opłaca się zorganizować wakacje lub krótki city break, ale przygotowanie drużyny do sezonu wymaga jednak nieco poważniejszego planowania. W Uppsali na taki luksus pozwolić sobie jednak nie mogli, gdyż o tym, że przyjdzie im rywalizować w najwyższej klasie rozgrywkowej, dowiedzieli się dopiero w połowie grudnia, po pamiętnym orzeczeniu komisji licencyjnej. A wtedy było już wiadomo, że z klubem definitywnie żegnają się dwie liderki w osobach Nicole Robertson oraz Rosy Herreros, których nie da się przecież łatwo i bezboleśnie zastąpić. W Uppsali błyskawicznie przystąpiono oczywiście do działania, ale transferowe możliwości klubu od początku były mocno ograniczone. W tych warunkach i tak udało się sprowadzić do zespołu kilka interesujących nazwisk (Kristell, Nyberg, Öhman), ale trudno oprzeć się wrażeniu, że w kadrze trenera Valfridssona próżno szukać piłkarek, które w momentach największej próby wzięłyby na swoje braki odpowiedzialność za grę. A bez takich zawodniczek trudno liczyć na cud, jakim w przypadku powracającego do Damallsvenskan po trzyletniej przerwie beniaminka byłoby niewątpliwie zajęcie na finiszu ligowych zmagań lokaty numer jedenaście. Bo o czymkolwiek więcej nie sposób nawet w tym momencie rozmawiać.

Szwedzka Piłka

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!